Pierwszy kwadrans spotkania rozgrywanego na Stadio Friuli w Udine to znaczna przewaga podopiecznych Luisa Enrique, z której jednak niewiele wynikało. Triumfatorzy Ligi Mistrzów po początkowym naporze Spurs odzyskali inicjatywę i sprawnie przemieszczali się po pole karne przeciwników, ale tam napotykali na dobrze zorganizowaną defensywę. A kiedy już mieli szansę wykorzystać chwilę nieuwagi, Khvicha Kvaratskhelia strzelił obok słupka.
Po tym czasie przebudzili się jednak zawodnicy Thomasa Franka. W 23. minucie Richarlison przejął piłkę na własnej połowie, a po szybkiej wymianie podań i natychmiastowym sprincie znalazł się blisko szesnastki rywali. Widząc nadbiegającego obrońcę zdecydował się na mocny strzał, który sprawił sporo problemów Lucasowi Chevalierowi. Nowy bramkarz Paris Saint-Germain, który ma zastąpić odchodzącego Gianluigiego Donnarummę, zdołał jednak zareagować.
Gracze z Londynu wykorzystali tę sytuację jako motywację do dalszych prób. Po kilku chwilach znów ruszyli odważniej do ataku i tym razem osiągnęli cel. W 39. minucie golkiper pozyskany z Lille sparował strzał Joao Palhinhi na poprzeczkę, ale piłka spadła pod nogi Micky'ego van de Vena, który umieścił ją w siatce, otwierając wynik spotkania.
Skuteczność rezerwowych
To nie był koniec pecha francuskiego bramkarza. Tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony starcia po rzucie wolnym główkował Cristian Romero. Wydawało się, że Chevalier zatrzyma uderzenie, ale piłka prześliznęła mu się po dłoniach i wpadła do bramki.
Paryżanie nie mogli już zwlekać, natychmiast rozpoczęli polowanie na gola kontaktowego. Wcześniej szczelna defensywa Tottenhamu zaczęła im nawet ułatwiać zadanie, ale ich liczne okazje wielokrotnie kończył gwizdek sędziego sygnalizujący pozycję spaloną. W końcu jednak dopięli swego...
Hiszpański szkoleniowiec nie zamierzał czekać i na plac gry posłał rezerwowych, m.in. Goncalo Ramosa czy Kang-Ina Lee. W 85. minucie dynamiczny Koreańczyk przejął podanie przed polem karnym i precyzyjnym uderzeniem dał nadzieję swoim kibicom.
Ostatnie słowo należało z kolei do drugiego z wymienionych zawodników. W 94. minucie portugalski napastnik potwierdził dominację ekipy, wykańczając dokładne dośrodkowanie Ousmane Dembele i doprowadzając do wyrównania. Za moment sędzia zakończył spotkanie i zgodnie z regulaminem od razu zarządził konkurs rzutów karnych.
Mendesa nerwy ze stali
Pierwszy do piłki podszedł Dominic Solanke i choć bramkarz wyczuł jego intencje, to futbolówka zatrzepotała w siatce. Szczęście dalej było po stronie Spurs, gdyż Vitinha uderzył obok słupka. Następnie swoje szanse wykorzystali Rodrigo Bentancur i Ramos. W trzeciej serii za poprzednie błędy zrehabiliotwał się natomiast Chevalier, wygrywając pojedynek z Van de Venem.

Skuteczność zaprezentował Dembele, a presji nie wytrzymał Mathys Tel, strzelając obok bramki. Na prowadzenie PSG wyprowadził Lee Kang-In, ale za moment był już remis, gdyż Pedro Porro również się nie pomylił. Do decydującej jedenastki podszedł Nuno Mendes. Portugalczyk nie namyślał się zbyt długo i potężnym strzałem wprawił fanów PSG w euforię, zapewniając im oraz drużynie radość z kolejnego trofeum - Superpucharu Europy.
To pierwszy francuski klub, który zdobył ten tytuł. Rekordzistą jest Real Madryt, który triumfował sześć razy. 12 z ostatnich 13 tytułów padło łupem triumfatorów Ligi Mistrzów. Do niespodzianki doszło natomiast w 2012 roku, gdy Atletico pokonało Chelsea 4:1.