Cała historia rozpoczęła się w 2014 roku w głowie właściciela klubu z Johor, który jest następcą tronu i najstarszym synem obecnego króla Malezji Tunku Ismaila Ibrahima. Stadion Sultan Ibrahim Stadium o pojemności 40 000 miejsc, na którym Johor DT rozgrywa swoje domowe mecze, nosi imię jego ojca. Jego syn-miliarder pragnął, by pewnego dnia mogło na nim zabłysnąć trofeum dla zwycięzców Azjatyckiej Ligi Mistrzów.
Dlatego też w sierpniu 2013 roku zaangażował hiszpańskiego trenera Cesara Ferrando Jimeneza, który w latach 80. był pomocnikiem Valencii, a gdy rozpoczynał karierę trenerską, przez jeden sezon (2004/05) prowadził nawet Atletico Madryt. Ostateczne 11. miejsce nie odbiegało zbytnio od ówczesnych standardów Los Colchoneros, ale zarząd miał inny pomysł.
Choć w Malezji również wytrzymał tylko rok, od razu zdobył tutaj tytuł, który klub powtórzył we wszystkich 10 kolejnych sezonach lokalnej Super League. W tym czasie koszulkę założyło wielu Hiszpanów. Pionierem był były reprezentant kraju Dani Güiza, mistrz Europy z 2008 roku, buntownik i miłośnik nocnego życia, który po przybyciu do Malezji (na zasadzie wypożyczenia z Getafe) napisał na swoim koncie na Twitterze: "Jestem tu szczęśliwy. Świetne jedzenie. Wynagrodzenie jest o wiele lepsze niż w cholernej Hiszpanii".
Obecnie około połowa drużyny, a dokładnie 13 zawodników, ma korzenie na Półwyspie Iberyjskim. Dyrektorem sportowym jest ich rodak Kiko Insa, a od 1 kwietnia za wszystko odpowiadać będzie wspomniany Garcia, zwycięzca Ligi Mistrzów z Liverpoolem w 2005 roku. Trenerem jest kolejny hiszpańskojęzyczny człowiek: Argentyńczyk Hector Bidoglio. Wszyscy oni mają jeden cel - podbić Azjatycką Ligę Mistrzów, w której najdalej Johor zaszedł trzy lata temu, kiedy to został rozgromiony 0:5 przez japońską drużynę Urawa Red Diamonds w jednomeczowej fazie 1/8 finału.
Spośród wspomnianej trzynastki legionistów, Jese Rodríguez, Jonathan Viera, Roque Mesa, Alvaro Gonzalez, Natxo Insa (brat wspomnianego Kiko), Andoni Zubiaurre, Jordi Amat, Christian Abad, Eddy Silvestre, Iker Undabarrena, Juan Muniz, Oscar Arribas i Samu Castillejo, najbardziej znany jest ten pierwszy. Jego świetnie zapowiadającą się karierę w Realu zrujnowało zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie, po którym już nigdy nie powrócił w pełni do składu Los Blancos, z którymi dwukrotnie triumfował w Lidze Mistrzów.
W Johor hiszpańskiej kolonii niczego mu nie brakuje. Zubiaurre, były gracz Realu Sociedad, powiedział nawet w niedawnym wywiadzie dla hiszpańskiej redakcji Flashscore, że uważa udogodnienia w klubie za takie same, jak w profesjonalnej drużynie w LaLiga. "Poza tym, oczywiście, mówimy między sobą po hiszpańsku" - dodał bramkarz.
Jedyną (i ogromną) różnicą, do której wszyscy musieli się przyzwyczaić, jest fakt, że islam ma pierwszeństwo przed piłką nożną. Jak zresztą wszystko w Malezji. "Są pewne momenty, kiedy przerywają treningi na modlitwy, a potem w lidze na krótko przerywają grę. Zwykle mają krótkie modlitwy i bardzo ściśle ich przestrzegają" - powiedział.
W królestwie luksusu otoczonym rajskimi plażami nie ma nic, do czego nie można by się dostosować...