Trudno nie zacząć od Edoardo Bove i jego sytuacji. Co czułeś?
Tak wiele emocji, tak wiele strachu. Sceny, których doświadczyłem z Giancarlo Antonio również wróciły do mojego umysłu. Byłem wtedy na boisku, więc przeżyłem koszmar. Na szczęście teraz wiadomości o zdrowiu chłopaka są dobre: nie zagraża mu niebezpieczeństwo i to już jest najpiękniejszy cud. Potem, z tego co mówią, będą musieli podłączyć mu defibrylator, a jeśli tak się stanie, nie będzie już mógł grać w piłkę nożną we Włoszech.
Jako były piłkarz, czy zgadzasz się z zasadą przyjętą przez Serie A w sprawie defibrylatorów, czy wolałbyś, aby zastosowano te same kryteria, co w Premier League?
Nie znam tematu, więc nie wiem, czy jesteśmy zbyt wybredni. Oczywiście dla nas, Włochów, dla włoskiej medycyny, dla najważniejszych kardiologów, których mamy we Włoszech, z tym urządzeniem można również grać, ale istnieje również ryzyko, że może się zablokować, może się zatrzymać, może dojść do uszkodzenia, nawet z powodu starcia w grze. Nie mógłby też grać w drużynie narodowej...
Jak przeżyłby obowiązek wyjazdu i gry za granicą, aby nie przerywać swojego marzenia?
To coś, czego trzeba doświadczyć na własnej skórze, nie wiem. Już na myśl o tym mam dreszcze, także dlatego, że wiedząc, że mam maszynę, która reguluje moje serce w razie problemów, miałbym już ograniczenie. Nie jesteś już wolny i dlatego obawa, zmartwienie są zawsze obecne. Lekarze mówią ci, że nic ci nie grozi, że nie musisz się martwić i może to cię trochę uspokaja, ale mam wrażenie, że psychicznie trudno jest się do tego przyzwyczaić. Zawsze masz percepcję i strach, że w momencie wielkiego wysiłku, kontaktu w grze, coś może się wydarzyć. Samo myślenie o tym mnie warunkuje i napawa smutkiem, ale chłopak to oceni. Eriksen na przykład to zrobił i myślę, że nie jest jedyny. Nie możemy postawić się w sytuacji Eduardo.
Do tej pory był jednym z pięknych oblicz Fiorentiny pod wodzą Raffaele Palladino. Co najbardziej podoba ci się w sposobie rozumienia futbolu przez trenera Violi?
Sprawia, że drużyna gra dobrze. Nawiasem mówiąc, zaczął źle z formacją, która najprawdopodobniej nie pasowała do zespołu, ale zmienił ją, inteligentnie, a zespół poprawił się, i to znacznie się poprawił. Teraz Fiorentina ma własną tożsamość, grają dobry futbol, wszyscy poruszają się zgodnie z systemem gry bardziej odpowiednim dla ich cech. Teraz jednak musimy zobaczyć, jak długo to potrwa. Jesteśmy w 15. kolejce i dlatego wiele może się jeszcze wydarzyć, na lepsze lub na gorsze.

Jak myślisz, gdzie zobaczymy Fiorentinę na koniec sezonu?
Mam nadzieję, że poprawimy pozycję z zeszłego roku, ale byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli walczyć, nie powiem o Ligę Mistrzów, ale o miejsce w Lidze Europy, ponieważ nigdy tego nie robiliśmy i często gramy w Lidze Konferencji. Oznaczałoby to grę o piątą i szóstą pozycję.
Co Moise Kean już ma, a czego mu brakuje, by stać się środkowym napastnikiem reprezentacji?
On jest już w drużynie narodowej. Ale skoro Spalletti gra jednym napastnikiem, to albo gra on, albo Retegui, albo, gdy wróci, Scamacca. Zawsze wierzyłem w Moise. Żeby powiedzieć, czy będzie wielkim mistrzem, musimy jednak poczekać, bo niestety w wielu innych momentach chłopak nas zwodził. Jeśli wyjdziemy z założenia, żebyłoby przedwczesne. Ale ma cechy, które mogą się potwierdzić.

A jak Roma może uratować sezon? Myślisz, że Ranieri będzie w stanie przekonać wszystkich do siebie?
Jeśli przyjdą wyniki, tak. W przeciwnym razie Ranieri poleci, piłka nożna składa się z wyników. Roma ma teraz ważną misję, ponieważ gra o utrzymanie. Ponieważ dzisiaj Roma gra o to, aby nie spaść, pozycja w tabeli jest jaka jest, w strefie spadkowej. W ten weekend grają u siebie przeciwko Lecce w starciu o zbawienie, potem jadą do Como w kolejnym starciu o zbawienie, a następnie mają u siebie Parmę, co będzie kolejnym starciem o zbawienie. Jeśli zdobędzie dziewięć punktów w tych trzech meczach, wykona niezwykły skok w klasyfikacji, jeśli zdobędzie siedem, to też dobrze. Ale jeśli zdobędzie mniej, sytuacja pozostanie dokładnie taka sama jak teraz i w tym momencie będzie to oznaczać, że nawet lekarstwo Ranieriego nie zadziałało.
Czy słuszne było poleganie na "traghettatore" do końca sezonu, czy lepiej było od razu rozpocząć długoterminowy projekt z kim innym?
Absolutnie. Właściwie to najpierw sprowadziłbym z powrotem De Rossiego, ale nie ma lepszej osoby do zarządzania klubem i drużyną niż Ranieri.

Minęło już kilka tygodni: co sądzisz o zwolnieniu De Rossiego?
Byli bardzo pochopni, to amatorski klub, ponieważ nie można przedłużyć kontraktu trenera trzy miesiące wcześniej na trzy lata, a następnie, po czterech meczach, które zaczęły się źle, odesłać go do domu. To nonsens, ale to ich pieniądze, robią co chcą, skoro je rozdają. W tej chwili prawdziwym problemem Romy, bardziej niż sytuacja w tabeli ligowej, jest to, że nie ma klubu. Friedkinowie, ojciec i syn... nikt nie wie, gdzie są, a my mamy dyrektora sportowego, który mówi tylko po francusku i od czasu do czasu wspomina coś po włosku. Gorzej już być nie może.
Wróćmy do Lecce, bo w 1986 roku nie tylko byłeś na boisku, ale też strzeliłeś gola. Jak wspominasz tamten mecz?
Złe wspomnienie, ponieważ odblokowaliśmy grę: wygrywaliśmy 1:0, ale potem przyszło 1:1 i od tego momentu cała seria niesamowitych okoliczności: bramkarz Lecce wykonał kilka niesamowitych parad, a my straciliśmy dwa gole po absurdalnym kontrataku. Takie mecze są niewytłumaczalne. Tego dnia nie graliśmy przeciwko Lecce, które już od kilku tygodni było zdegradowane, ale przeciwko Realowi Madryt.
Albo z Liverpoolem. Bardziej bolesna porażka z Lecce czy ta w finale Pucharu Europy z The Reds?
Wszystkie porażki są bolesne. To jasne, że ta w Pucharze Europy spala.... Porażkę z Lecce można zaakceptować, to nie pierwszy raz, kiedy wielki klub przegrywa ze zdegradowaną drużyną, ale kiedy przegrywasz puchar mistrzów i nie trafiasz rzutu karnego, jasne jest, że żal jest znacznie większy.
Jak wytłumaczysz, że dwie z najbardziej bolesnych porażek w historii Romy miały miejsce na Olimpico? Czy presja tego placu gry jest większa niż gdzie indziej?
Nie, nie. Fantastycznie jest grać w Rzymie, jest przywiązanie, niesamowity entuzjazm, a rzymianie to ludzie, którzy oskarżają cię tylko wtedy, gdy się nie angażujesz, w przeciwnym razie akceptują wszystko. Fani Romy są bardzo pomocni i kompetentni, a entuzjazm wokół tej drużyny jest fantastyczny. Moim zdaniem nie ma presji, jest tylko entuzjazm.
