Wielka waga meczu finałowego
Rok temu Pogoń Szczecin przeżyła dramatyczny wieczór na Stadionie Narodowym. Sekundy dzieliły ją od wygrania pierwszego trofeum w swojej historii, ale Wisła Kraków zniszczyła jej święto i to Biała Gwiazda zdobyła puchar. Portowcy wrócili na ten obiekt z nadzieją, że tym razem wygrają finał.
Jej rywal Legia Warszawa to najbardziej utytułowany polski klub w rozgrywkach Pucharu Polski. Wojskowi aż 20 razy byli lepsi od swoich rywali w meczu finałowym, osiem z tych triumfów klub ze stolicy zanotował w XXI wieku.
Oba zespoły na ten moment plasują się poza podium w tabeli PKO BP Ekstraklasy, więc nie ma ich w strefie, która daje prawo gry w eliminacjach do europejskich pucharów. Taką gwarancję daje natomiast wygranie Pucharu Polski, co jeszcze bardziej podnosiło rangę tego widowiska, ponieważ oba kluby miały aspiracje, żeby w przyszłym sezonie zagrać w Europie.
Zwroty akcji, emocje i po jednym golu z obu stron w pierwszej połowie
Fani obu drużyn zapełnili największy obiekt w Polsce. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem widzieliśmy z jedną bramką białą ścianę stworzoną z fanów Legii Warszawa, a za drugą bordową, gdzie siedzieli sympatycy Pogoni Szczecin. Wszyscy kibice wspólnie odśpiewali hymn, a następnie zaczęli wspierać swoje drużyny. Szybko powody do radości zyskali fani stołecznej ekipy. Ryoya Morishita znakomicie poradził sobie na boku pola karnego z Leonardo Koutrisem, zagrał przed światło bramki do Luquinhasa, a ten uniknął spalonego i wyprowadził Legię na prowadzenie w 14. minucie, pieczętując swoją przewagę w pierwszym kwadransie.
Pogoń nie zdążyła się podnieść, a już sześć minut później drugi raz piłka była w ich siatce. Kamil Grosicki sfaulował Oyedele, a po dośrodkowaniu z rzutu wolnego mieliśmy ogromne zamieszanie w polu karnym, a piłkę do siatki wcisnął Steve Kapuadi. Sędzia Szymon Marciniak został przywołany przez VAR, nie uznał trafienia, bo wcześniej ręką zagrał Luquinhas, ale zdecydował, że w początkowej fazie akcji faulował bramkarz Pogoni Szczecin i był rzut karny, którego na gola nie zamienił Marc Gual, bo jego strzał obronił Valentin Cojocaru, który wcześniej otrzymał żółtą kartkę.
Portowcy w końcu przebudzili się, kiedy minęło pół godziny gry, wtedy Rafał Kurzawa znakomitym strzałem z dystansu trafił w poprzeczkę. Kilka minut później swoją szansę miał król strzelców Ekstraklasy Efthymios Koulouris, ale jego uderzenie obronił Kacper Tobiasz. Pogoń w 41. minucie miała rzut wolny z boku pola karnego, piłkę w pole karne dośrodkował Kamil Grosicki, a tam idealnie znalazł się Danijel Loncar i strzałem głową dał swojej drużynie wyrównanie. Taki wynik utrzymał się do przerwy, co zapowiadało jeszcze większe emocje w drugiej części, zwłaszcza że aż pięciu graczy podopiecznych Roberta Kolendowicz otrzymało żółte kartki.
Legia wypunktowała Pogoń w drugiej połowie i zdobywa Puchar Polski!
Legia w kapitalnym stylu rozpoczęła drugą część gry. Zaledwie 17 sekund po wznowieniu gry było już 2:1, a gola po zbyt krótkim wybiciu Koutrisa zdobył Morishita. Pogoń nie spuściła głowy i szukała swoich okazji do strzelenia gola. Najpierw z dystansu uderzał Gamboa, ale obronił ten strzał Tobiasz, a chwilę później Adrian Przyborek przedarł się w polu karnym, ale uderzył za mocno. W 55. minucie plac gry opuścił dobrze spisujący się Paweł Wszołek, który dobrze krył Grosickiego, a jego miejsce zajął Jan Ziółkowski.
Po upływie godziny gry szkoleniowcy dokonali kilku zmian. Na murawę wszedł m.in. Ilya Shkurin, który zaraz po wejściu na murawę powinien strzelić, gola, ale w dogodnej sytuacji nie pokonał Cojocaru, ale zrobił to kilkanaście sekund później w 64. minucie. Kiedy otrzymał znakomite podanie, wyszedł sam na sam, minął bramkarza Pogoni i podwyższył prowadzenie.
Portowcy ruszyli do ataku i trzy minuty później było już 2:3. Koutris dośrodkował płasko w pole karne, a tam Koulouris wyprzedził obrońcę i trafił do siatki, dając jeszcze nadzieję swoim fanom na zdobycie pucharu.
Kolejne minuty toczyły się przy ograniczonej widoczność z powodu unoszącego się dymu, ale Szymon Marciniak nie przerywał gry. Kiedy dym opadł, to Legia zadała kolejny cios. Pankov zagrał długą piłkę z prawej strony, która trafiła do Rubena Vinagre, a ten oddał strzał, który po rykoszecie od Przyborka trafił do siatki i przybliżył Legię do triumfu. Pogoń zdołała jeszcze odpowiedzieć w ostatniej sekundzie meczu, bo do siatki trafił Kacper Smoliński, ale było to uderzenie na otarcie łez.
Legia Warszawa pokonała Pogoń Szczecin 4:3 i zdobyła swój 21. Puchar Polski, co oznacza, że nie zakończy tego sezonu z pustą gablotą i będzie w przyszłym sezonie reprezentowała Polskę na arenie międzynarodowej. Portowcy drugi rok z rzędu wracają z Warszawy ze łzami smutku w oczach.
