Piłkarze obu drużyn zadbali o wysoki poziom emocji od samego początku, bo już w trzeciej minucie groźny strzał zza pola karnego oddawał Matheus Cunha, a chwilę później zakotłowało się w szesnastce Czerwonych Diabłów przy strzale Johna McGinna i interwencji Senne Lammensa.
Sprawdź szczegóły meczu Aston Villa - Manchester United

Nieskutecznością na Villa Park grzeszył dziś Benjamin Sesko. Słoweniec najpierw znalazł się w sytuacji sam na sam po podaniu od Bruno Fernandesa, ale nie dał rady pokonać Emiliano Martineza, a kilka minut później znowu mógł wyjść sam na sam z Argentyńczykiem, ale tym razem za daleko wypuścił sobie piłkę.
Po nieco wolniejszym etapie spotkania, w którym zabrakło świetnych okazji, dostaliśmy delicje w samej końcówce pierwszej połowy.
Zaczął Morgan Rogers, który jest w ostatnich tygodniach w kapitalnej formie i strzela gole, które naprawdę udowadniają jego kreatywność i wyobraźnię. Tak samo było dzisiaj, gdy Anglik pokusił się o strzał z rogu pola karnego i prawdopodobnie zakończył żywot pająka, jeśli tylko znajdował się on w okienku bramki belgijskiego bramkarza. Lammens mógł tylko patrzeć jak piłka wpada do jego bramki zupełnie poza jego zasięgiem, a Aston Villa była na prowadzeniu.
Mimo że tak stan rzeczy pojawił się na tablicy wyników w pierwszej doliczonej minucie gry do pierwszej połowy, to na przerwę oba zespoły schodziły przy remisie 1:1. Niestety swoją cegłę dołożył do tego Matty Cash, który stracił piłkę pod swoim polem karnym i dopuścił do świetnej okazji Cunhę. Brazylijczyk poradził sobie zdecydowanie lepiej niż wcześniej Sesko i mieliśmy remis.
Strata gola do szatni spowodowała, że Aston Villa wróciła na boisko przyczajona i ostrożna. Zanosiło się, że kwadrans minie nam bez żadnego groźnego uderzenia, lecz przełamanie ponownie dał opatrznościowy mąż Villans, Morgan Rogers. To on wszedł w pole karne i tak podwinął piłkę pod dalszy słupek, że Lammens nie sięgnął mimo wyciągniętej maksymalnie ręki.
Czerwone Diabły szukały błyskawicznej odpowiedzi: Dalot zbliżył się do linii szesnastki i próbował swoich sił z dystansu. Dibu odbił piłkę na bok, a tam dobitkę Dorgu przyjął na ciało Matty Cash, ratując swój zespół. Dorgu powinien za to mieć asystę kilka minut później – jego wrzutka z lewej była modelowa, a Matheus Cunha za słabo trącił piłkę głową, by ta poszła w światło bramki.
Im bliżej końca, tym bardziej pachniało golem na 2:2 dla United, choć kocioł przed bramką Martineza nie kończył się strzałami. Za to goście domagali się dwukrotnie rzutu karnego, bez powodzenia. Ostatnim akcentem meczu był strzał wprost z rzutu wolnego Masona Mounta, który wylądował na górnej siatce bramki.

