Loptegui pracował w Londynie zaledwie kilka miesięcy, od momentu zastąpienia Davida Moyesa przed tym sezonem. W 22 meczach we wszystkich rozgrywkach zanotował z West Hamem tylko siedem zwycięstw, pięć remisów i poniósł aż 10 porażek. Oprócz wyników pojawiały się także pretensje o styl gry jego zespołu, który nie sprawiał, by jego pozycja w klubie rosła.
Teraz jest już pewne, że od meczu z Aston Villą w Pucharze Anglii w najbliższy weekend menedżerem Młotów będzie Potter, dla którego jest to powrót na ławkę trenerską po dłuższej przerwie. 49-letni Anglik pracował na swoje nazwisko w szwedzkim Ostersund, a następnie grającym w angielskich ligach walijskim Swansea, Brighton i nareszcie Chelsea.
Jego notowania były najwyższe podczas pracy z Mewami, skąd dostał ofertę na Stamford Bridge. Tam jednak się sparzył i nie odnosił dobrych wyników, co kosztowało go utratę pracy po zaledwie kilku miesiącach i niepełnym sezonie w nowej roli. Od zwolnienia w kwietniu 2023 roku pozostawał bez pracy, a jego nazwisko wracało jak bumerang przy zwolnieniach menedżerskich w angielskich klubach.
Teraz Potter dostaje szansę, by się odkuć i udowodnić, że czas spędzony w Chelsea to tylko wypadek przy pracy. West Ham obdarzył go dużym zaufaniem, ponieważ Anglik podpisał kontrakt na dwa i pół roku, czyli do końca sezonu 2026/27.
Jego pierwszym zadaniem będzie oczywiście poprawa sytuacji klubu w tabeli Premier League, w której Młoty zajmują dopiero 14. miejsce, a aspirują do dużo wyższych lokat. Poza tym jego nowy zespół zacznie w ten weekend zmagania w krajowym pucharze.