Leeds - Everton 1:0
Leeds rozpoczęło bardzo aktywnie, również dzięki wsparciu żywiołowej publiczności. Joel Piroe nie zdołał pokonać Jordana Pickforda na samym początku, a Ao Tanaka, znajdujący się w obiecującej sytuacji, zamiast uderzenie głową zdecydował się na nieudane podanie.
Gospodarze sprawiali Evertonowi sporo kłopotów swoim agresywnym pressingiem, ale mimo przewagi rzadko dochodzili do klarownych okazji, gdyż obrona The Toffees trzymała się dzielnie.

Po poprzednim sezonie, w którym drużyna trenera Daniela Farke'a strzeliła 95 goli w drodze po tytuł mistrzowski, gospodarze także w Premier League chcieli od razu podkręcić tempo. Daniel James i Wilfried Gnonto stanowili ciągłe zagrożenie na skrzydłach.
Leeds brakowało jednak niezbędnej precyzji w fazie ataku, co udowodnił Gnonto, gdy spudłował zza pola karnego tuż przed zejściem do szatni. Początek drugiej połowy miał podobny przebieg, a Gnonto dwukrotnie był bliski otwarcia wyniku.

Everton, który nie przegrał pięciu spotkań z rzędu na Elland Road w lidze, wprowadził na boisko Jacka Grealisha dwadzieścia minut przed końcem, próbując odwrócić losy meczu. The Toffees zagrozili rywalom, gdy mocny strzał Carlosa Alcaraza przetestował opanowanego Lucasa Perriego, a następnie na drugim końcu z dobrej pozycji uderzał Tanaka.
Obie drużyny próbowały wyrwać zwycięstwo w końcówce, a na dziesięć minut przed końcem Leeds zyskało świetną okazję, gdy strzał Antona Stachy został zatrzymany w polu karnym ręką Jamesa Tarkowskiego.
Rezerwowy Nmecha ustawił piłkę w polu karnym i posłał ją precyzyjnie przy prawym słupku poza zasięgiem Pickforda, zapewniając drużynie Farke'a cenne trzy punkty. Zwycięstwo Leeds było dopiero trzecim przypadkiem w historii Premier League, kiedy dwóch z trzech beniaminków wygrało już w pierwszej rundzie.