Spotkanie na Selhurst Park rozpoczęło się dość leniwie, ale tuż po kwadransie niespodziewanie przed szansą stanął Yeremy Pino. Napastnik otrzymał świetne podanie w pole karne, jednak jego strzał trafił jedynie w poprzeczkę. Hiszpan poczuł się nieco pewniej i wkrótce decydował sie także na indywidualne akcje, choć wbieganie w gąszcz defensywy rywali nie było dobrym pomysłem.
Po drugiej stronie boiska podobną okazję zyskał Tijjani Reijnders, który w ostatniej chwili zastąpił kontuzjowanego Jeremy'ego Doku, jednak nie trafił czysto w piłkę. Po chwili z rzutu wolnego tuż przy słupku uderzał Phil Foden, ale nie udało mu się zaskoczyć Deana Hendersona.

Kolejny fragment nieco uśpił gospodarzy, którzy zapomnieli przy tym o największej broni The Citizens, czyli Erlingu Haalandzie. W 41. minucie norweski snajper wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie Matheusa Nunesa, zdobywając swoją szesnastą bramkę w Premier League w tym sezonie i jednocześnie gola nr 101 w rozgrywkach.
Druga odsłona znów rozpoczęła się od okazji Crystal Palace, jednak strzał Adama Whartona trafił jedynie w słupek. Po drugiej stronie boiska bramkarz zatrzymał z kolei uderzenie Reijndersa. Tego dnia podopieczni Pepa Guardioli znów byli jak wytrawny bokser. Poczekali, aż rywal wyszaleje się na ich połowie, a następnie zadali drugi cios, kiedy w 69. minucie fantastyczny rajd Rayana Cherkiego wykończył Foden. Zwycięstwo 3:0 pewnym strzałem z rzutu karnego przypieczętował Haaland.
Aston Villa wciąż na fali
Sporo działo się w pierwszej połowie na innym londyńskim stadionie, czyli domowej arenie West Hamu. Gospodarze wyszli na prowadzenie po golu w 29. sekundzie Mateusa Fernandesa. Była zarówno najwcześniejsza bramka zdobyta przez "Młoty", jak i najwcześniejsza bramka stracona przez Aston Villę w historii rozgrywek Premier League (od sezonu 2006-07).

Na wyrównanie także nie trzeba było czekać zbyt długo, gdyż kilka chwil później samobójcze trafienie zanotował Konstantinos Mavropanos. Jego pech oznaczał, że Aston Villa strzelała gola w sześciu meczach ligowych z rzędu. Walczący o utrzymanie podopieczni Nuno Espirito Santo nie zamierzali jednak odpuszczać i jeszcze przed przerwą za sprawą piątego gola Jarroda Bowena przywrócili przewagę.
Tempo spotkania nie spadło także po zmianie stron, ale w tej części błyszczeli już tylko goście. W 50. minucie z podania Youriego Tielemansa skorzystał Morgan Rogers. Ten sam zawodnik okazał się absolutnym bohaterem The Villans, gdyż na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry swoim piątym golem w sezonie Premier League ustalił wynik na 3:2, zapewniając swojej drużynie dziewiąte zwycięstwo z rzędu.
Pozostałe mecze:
