Sensacja lata 2025 w Płocku podejmowała Zagłębie, które dopiero w ostatniej kolejce wygrzebało się ponad strefę spadkową. Miedziowi grali jednak lepiej niż wskazywały pierwsze wyniki i Nafciarze nie mogli skreślać ich przed meczem.
Sprawdź szczegóły meczu Wisła Płock – Zagłębie Lubin

Poniedziałkowe mecze Ekstraklasy nie mają opinii wielkich widowisk i pierwsze minuty wskazywały, że w Płocku też nie będziemy oglądali fajerwerków. Liderzy Ekstraklasy dominowali, ale przez kwadrans oglądaliśmy tylko jedno niecelne uderzenie, do tego przyjezdnych. Dopiero w 18. minucie trybuny ożywił strzał Wiktora Nowaka, zablokowany przed bramką przez leżącego Romana Jakubę.
Gospodarze nabrali nadziei, tymczasem to Zagłębie zadało pierwszy cios. Adam Radwański zszedł z piłką do środka i gdy zebrał wokół siebie defensorów, odegrał do wchodzącego z prawej Marcela Reguły, a ten bezlitośnie pokonał Rafała Leszczyńskiego przy bliższym słupku, mijając przy okazji obrońcę.
Oba zespoły zaoferowały do przerwy niezłą grę, ale nie doczekaliśmy się kolejnych skutecznych uderzeń. Niebezpiecznie pod bramką Wisły było w 43. minucie, gdy Leszczyński wybił piłkę przed siebie, ale od dobitki uratowała go sygnalizacja spalonego. W odpowiedzi Sekulski huknął spoza pola karnego tuż przed przerwą, obok słupka.
Zagłębie musiało już tylko nie powtórzyć błędów poprzednich meczów, gdy pozwalało sobie odebrać prowadzenie, grając zbyt nisko i biernie. Obrona, choć chwilami nerwowa, wydawała się przynosić efekty przez 10 minut drugiej połowy, ale moment później sytuacja się zmieniła. Gdy Michał Nalepa blokował przed bramką strzał Dominika Kuna, piłka od jego nogi dotknęła również wyciągniętej ręki, za co Karol Arys podyktował rzut karny. Na gola zamienił go Łukasz Sekulski.
To był poważny problem dla gości, bowiem oni po przerwie nie mieli do pokazania nic w ofensywie. Cała inicjatywa była po niebieskiej stronie, próby gry na Kosidisa kończyły się fiaskiem, a wprowadzony po przerwie Kajetan Szmyt był niewidoczny.
Na drugi celny strzał po przerwie czekaliśmy aż do 78. minuty, gdy Wiktor Nowak uderzył za słabo, by Hładun tego nie zatrzymał. Nafciarze napierali i tylko przyjezdni ratowali się przed stratą drugiego gola, kompletnie zapominając o choćby jednym celnym strzale po przerwie. Wydawało się, że Zagłębie wywiezie cenny remis z terenu gospodarzy, ale nic z tych rzeczy: wprowadzony w końcówce Iban Salvador tuż przed ostatnim gwizdkiem huknął z dystansu i wpakował piłkę do siatki mimo interwencji Hładuna. Wisła nie tylko pozostaje niepokonana, ale ma komplet zwycięstw u siebie.
