Po wpompowaniu rekordowych pieniędzy we wzmocnienia Widzew miał walczyć o najwyższe cele, ale początek sezonu nie porywa. W pięciu meczach łodzianie triumfowali dwukrotnie, a wczoraj ponieśli bolesną porażkę 0:1 z Cracovią.
Cieniem na meczu kładzie się sytuacja z 41. minuty, gdy Fran Alvarez strzelił gola po bardzo dobrze rozegranym ataku Widzewa. Bramki nie uznano jednak po weryfikacji VAR. Sędzia Marcin Kochanek oglądał na ekranie walkę Sebastiana Bergiera z Dominikiem Piłą i uznał, że zawodnik Widzewa faulował u początku akcji bramkowej. Po przerwie strzeliła Cracovia (która w pierwszej połowie również miała bramkę unieważnioną po minimalnym spalonym) i zgarnęła komplet punktów.
Prezes Widzewa ma dość, ponieważ to już trzeci mecz z rzędu, w którym weryfikacja VAR jest niekorzystna dla łódzkiego klubu. "Kiedy z powodu rażącego błędu sędziego odpadaliśmy z Pucharu Polski, czułem gniew i rozczarowanie. Rozpoczęliśmy wtedy jako Klub działania mające na celu usprawnienie systemu VAR. Od tego czasu minęło kilkanaście miesięcy i dziś, po trzech meczach z rzędu, w których w kontrowersyjnych okolicznościach Widzewowi niesłusznie zabierane są wypracowane przez drużynę korzyści (bramki, rzut karny) mam poczucie, że jesteśmy w tym samym punkcie" – napisał w oświadczeniu na platformie X.
Przypomnijmy, że w meczu z GKS-em Katowice nie uznano trafienia Juljana Shehu, który przyjmował piłkę ramieniem. W starciu z Wisłą Płock rzut karny na niecały kwadrans przed końcem został odwołany, a w piątek drugi gol nie został zapisany w protokole. To właśnie wczorajsza sytuacja jest wyjątkowo niejednoznaczna, a wpływ decyzji na wynik wydaje się bardzo istotny.
Łodzianie zapowiadają kroki w tej sprawie. "Przygotowujemy dokumentację i pismo, które przekażemy do właściwych organizacji. Już teraz zabiegamy też o spotkania na najwyższym szczeblu" – pisze Rydz.
Czy tym razem uda się wpłynąć na pracę sędziów i czy zmienią się standardy, które – w ocenie Widzewa – są niedostateczne? "Liczę na to, że właściwe organy podejmą konkretne kroki mające na celu uniknięcie takich sytuacji w przyszłości. Jeśli sytuacja się dalej się nie zmieni, kontrowersje będą wpływać na kluczowe rozstrzygnięcia, a na tym ucierpi cała liga. Dziś Widzew, jutro może to spotkać inne kluby" – ostrzega Rydz.