O tym, że Tomasza Pieńko może czekać wielka kariera, mówi się od lat. W Zagłębiu i reprezentacjach młodzieżowych wciąż nie doszło jednak do eksplozji jego talentu. Sezon 2024/25 był jego najlepszym w karierze – w 32 meczach strzelił 8 goli i dodał 2 asysty – ale wciąż ma przed sobą sporo pracy.
Najpewniej wykona ją w innym klubie, ponieważ Zagłębie w letnim oknie powinno zawodnika sprzedać. Pierwszy powód to kłopoty finansowe klubu. Przeprowadzony w zeszłym roku audyt KGHM był wyjątkowo krytyczny dla nadmiernych wydatków Miedziowych. Klub przeznacza na pensje więcej niż ma przychodów, a obecnie płaci aż trzem trenerom (poza Leszkiem Ojrzyńskim pozostały zobowiązania wobec Marcina Włodarskiego i Waldemara Fornalika).

Drugi powód to długość umowy Pieńki. Kontrakt wygaśnie za rok, czyli brak sprzedaży zimą pozwoliłby piłkarzowi szukać nowego pracodawcy za darmo już w styczniu. A 21-latek z Wrocławia jest wyceniany na 2 mln euro i z takiej sprzedaży klub nie może zrezygnować.
Wcześniej zainteresowani pozyskaniem Tomasza Pieńki byli m.in. działacze Rakowa Częstochowa. W tym oknie najwięcej mówiło się o możliwym transferze do Lecha Poznań, ale z końcem maja Tomasz Rząsa przyznał w rozmowie z Weszło, że Kolejorza na tego zawodnika obecnie nie stać. Dlatego młodzieżowy reprezentant Polski ma wyjechać za granicę, gdzie interesuje się nim kilka klubów. Gdzie? Na tę odpowiedź jest za wcześnie, kierunek poznamy najpewniej dopiero po zakończeniu mistrzostw Europy U21 na Słowacji.