Więcej

Sobota z Ekstraklasą: Szwedzi kluczem do pokonania Górnika, Lech wciąż daleki od ideału

Zaktualizowany
Sobota z Ekstraklasą
Sobota z EkstraklasąPressFocus / ddp USA / Profimedia
Hitem soboty miał być pojedynek Lecha z Górnikiem, ale emocje zapewniło dopiero ostatnie pół godziny, gdy Bengtsson i Ishak dali wygraną. W drugim pojedynku Widzew pokonał GieKSę jej własną bronią - Bergier i Kowalczyk przesądzili o wygranej łodzian. Z kolei Nieciecza postawiła trudne warunki zagubionej Pogoni Szczecin, która zdołała ugrać tylko remis.

Lech Poznań - Górnik Zabrze (2:1)

Przed sezonem Kolejorz byłby pewniakiem, ale mistrzowie przegrali srogo pierwszy mecz na własnym boisku. Trójkolorowi zaś przyjechali z dwiema wygranymi na start sezonu i od pierwszych minut przy Bułgarskiej wyglądali zdecydowanie lepiej. Lech ustępował organizacją, zostawiał bardzo dużo miejsca i w 10 minut goście oddali już dwa uderzenia, choć poza światło bramki. Lokomotywa rozpędzała się bardzo mozolnie i dopiero w 27. minucie Mikael Ishak doszedł do uderzenia z lewej strony, łapiąc boczną siatkę. Pięć minut później Filip Jagiełło oddał pierwszy celny strzał meczu i okazało się, że nic więcej do przerwy kibice nie dostaną. Gdyby Kolejorz grał z rywalem skuteczniejszym w ostatniej tercji, byłby w poważnych opałach.

Choć Niels Frederiksen zareagował wprowadzeniem Gholizadeha i Luisa Palmy, to wciąż Górnik miał konkrety po swojej stronie. W 49. minucie Lukoszek wstrzelił piłkę przed bramkę i Joel Pereira z ulgą oglądał, jak jego ryzykowne wybicie oddala zagrożenie. Pod drugą bramką znów na króla wyrastał Jagiełło, w 57. minucie testując Łubika. Koronę zgarnia jednak Leo Bengtsson – Szwed uciekł Olkowskiemu, główką oszukał Łubika, zgrywając piłkę od Pereiry i dobił ją do siatki już na pustą bramkę.

Górnik natychmiast odpowiedział strzałami Ismaheela i Josemy, tyle że wciąż nikt z Trójkolorowych nie zmieścił się w obramowaniu i trener Gasparik wprowadził nowych ofensorów. To zmiany Kolejorza okazały się lepsze, gdy u wejścia w ostatnie 10 minut Kolejorz podwoił swoje prowadzenie. Efektowny strzał Luisa Palmy nie minął Erika Janzy, ale do zatrzymanej piłki dopadł Ishak. Szwed nie grał dobrego meczu, ale wyczekał na swój moment i bez trudu dobił piłkę pod poprzeczkę. Dobić gości powinien był Pablo Rodriguez, ale zamiast strzału dograł do nikogo. A że tego nie zrobił, to emocje w końcówce zapewnił Ousmane Sow - w 90. minucie przymierzył zza pola karnego i dał gola kontaktowego. Na więcej gościom brakło już czasu.

Statystyki meczu Lech - Górnik
Statystyki meczu Lech - GórnikFlashscore

Widzew Łódź - GKS Katowice (3:0)

Nieskładne, rwane pierwsze minuty pokazywały, że katowiczanie kłaniać się gospodarzom nie zamierzają. To właśnie GieKSa pierwsza podniosła poziom emocji, gdy Maciej Rosołek w 13. minucie huknął z pierwszej i Maciej Kikolski musiał pokazać refleks. Moment później Fran Alvarez zdjął piłkę z nogi Borjy Galana przed otwartym światłem bramki. Dopiero po kwadransie Widzew uspokoił grę, a wyprowadzony szybko atak pozwolił Juljanowi Shehu wrzucić piłkę na głowę Sebastiana Bergiera, który przy pierwszej okazji otworzył wynik przeciwko swojej byłej drużynie. 

Coraz łatwiej miejsce znajdowali widzewiacy, a Samuel Akere dograniem z 32. minuty był o włos od gola – strącona piłka przeturlała się przy słupku poza zasięgiem Bergiera. Ostatni kwadrans pierwszej połowy był już wyraźnie pod kontrolą łodzian, przy czym doliczony czas upłynął pod znakiem okazji GieKSy. Gruszkowskiego zablokował Kozlovsky, Rosołek huknął gdzieś pod dach. Słowak zszedł z kontuzją, za to Widzew w drugą połowę wszedł z drzwiami: w minutę były dwie sytuacje i drugą z nich Shehu zamienił na gola. Ale, w bardzo kontrowersyjnej decyzji, Bartosz Frankowski unieważnił trafienie z powodu ręki.

Dopiero w okolicach godziny GieKSa miała szansę na odpowiedź: Wasielewski z lewej dograł na nogę Rosołka, ale ten posłał piłkę wysoko nad bramką. Nowak uderzał celnie po ziemi, za to potwornie słabo. Choć osłabiony urazem Bergiera, to niezmiennie Widzew był bliższy zmiany wyniku, choćby przy okazji rzutu rożnego z 71. minuty, zwieńczonego celną główką Gallapeniego i jeszcze lepszą obroną Kudły. Ostatnie 20 minut to głównie rwana gra i żółte kartki. W tym chaosie Fran Alvarez ruszył lewą stroną, a Mateusz Kowalczyk tak niefortunnie chciał zatrzymać dogranie Hiszpana, że wbił piłkę do swojej bramki w 87. minucie. Samobój zabrał Alvarezowi asystę, więc napastnik wydarł sobie gola rzutem na taśmę, kończąc strzałem nieudane wybicie Alana Czerwińskiego. 

Statystyki meczu Widzew - GKS Katowice
Statystyki meczu Widzew - GKS KatowiceFlashscore

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Pogoń Szczecin (1:1)

Zwycięstwo i porażka – z takim bilansem oba zespoły wchodziły w sobotni mecz 3. kolejki. Znane z dużej dyscypliny Słonie były wyraźnie przygotowane na inicjatywę po stronie gości, którzy jednak wyglądali bardzo chwiejnie bez Koulourisa, w dodatku z żółtą kartką Grosickiego już w 1. minucie. Nieźle wyglądał Mukairu z prawej strony, który ciągnął ataki szczecinian. Po 10 minutach jeden z nich dał świetną okazję Koutrisowi, ale ten skiksował. Choć rzadziej mieli piłkę, miejscowi wyglądali zdecydowanie lepiej i po 15 minutach Jimenez świetnie doszedł do strzału po prostopadłej piłce zza pleców. Podciął nad Kamińskim, ale Huja wybił sprzed bramki. Losu to nie zmieniło: moment później rzut rożny dał prowadzenie gospodarzom, gdy golkiper Pogoni minął się z piłką, a dobił ją Kasperkiewicz.

Portowcy szukali odwetu, wciąż jednak wyjątkowo nieporadnie. Szybkość i determinacja były, brakowało opanowania i pewności. Jose Pozo był bliski szczęścia w 28. minucie, zaś 10 minut później spudłował już potwornie. Bliżej szczęścia był Krzysztof Kubica, który z 20 metrów posłał piłkę tuż przy słupku w 41. minucie. Do przerwy mogło Portowcy mogła stracić kolejnego gola, gdy błąd Kamińskiego oddał piłkę rywalom. Loncar wślizgiem ratował kolegów przed golem. Trener Kolendowicz zdjął elektrycznych Koutrisa, Paryzka i Przyborka, ale zanim zmiany z przerwy dały efekt, Ambrosiewicz zmusił Kamińskiego do świetnej interwencji w 53. minucie.

Od tego momentu Pogoń wyraźnie urosła – najpierw Musa Juwara szukał drogi pod poprzeczkę, moment później Kasperkiewicz (niezłomny w defensywie!) obezwładnił Mukairu przed bramką. Nawet gdy Juwara z 18 metrów posłał pięknego woleja do siatki – od ciała Hujy – gola nie było. VAR dopatrzył się zagrania ręką Rumuna. Pozo w 67. minucie też nie wyrównał, ale w końcu weszło moment później: Ulvestad świetnie poszedł do końca z prawej, spod linii dograł do Grosickiego, a ten po ziemi wyrównał. Szalę mogli w ostatnich 10 minutach przechylić główkami Mor Ndiaye i Jakub Lis, ale obaj minęli bramkę. Słonie też miały swoje okazje - przy niemałym udziale Kamińskiego - ale mecz zakończył się podziałem punktów.

Statystyki meczu Nieciecza - Pogoń Szczecin
Statystyki meczu Nieciecza - Pogoń SzczecinFlashscore