Beniaminek ekstraklasy wypracował sobie kilka bardzo dobrych okazji bramkowych. Już w pierwszej połowie, gdy wyraźnie dominował - mógł przesądzić losy spotkania. Skończyło się na jednym golu po stałym fragmencie gry.
"Wykorzystywanie okazji to jest ta rzecz, którą możemy i musimy poprawić. W polu karnym nie jesteśmy tak pewni, jak w początkowych fazach akcji. Musimy mocno położyć na to akcent w treningach. Drugim mankamentem w naszej grze były straty w środku pola. Były dla nas kosztowne. Na tym musimy pracować. Nasza gra musi być bardziej płynna, zdecydowana i ukierunkowana w stronę światła bramki. Mam obraz dwóch, trzech sytuacji, w których mogliśmy sobie dać nadzieję na zdobycie drugiej bramki - ocenił Brosz.
Szkoleniowiec Słoni nie miał wątpliwości, że z pierwszej połowy jego zespół mógł "wyciągnąć" znacznie więcej. "Skoro mecz tak się dla nas układał w pierwszej połowie, to trzeba było to wykorzystać tak, jak z Jagiellonią w Białymstoku. Dzisiaj tego nie zrobiliśmy, a potem trener Pogoni w przerwie bardzo dobrze zareagował zmianami" - zauważył Brosz, którego w piątek czeka sentymentalny mecz z Górnikiem w Zabrzu, a więc klubem, gdzie realizował się jako piłkarz i szkoleniowiec.
To Pogoń ma zadawać ciosy jako pierwsza
Trener Pogoni Robert Kolendowicz nie krył, że pierwsza połowa w wykonaniu jego drużyny była bardzo rozczarowująca. "Nie rozpoczęliśmy tego meczu tak, jak chcieliśmy. Nie byliśmy zbyt intensywni, przegrywaliśmy drugie piłki, czego konsekwencją był stracony gol, ale też i inne sytuacje dla rywala" - wyliczał Kolendowicz. I choć poprawę po przerwie docenia, to oczekuje od podopiecznych więcej.
"W drugiej połowie nastąpiła dobra reakcja. W tej części było już bliżej tego, jak chcemy, aby nasza gra wyglądała. Stworzyliśmy sobie okazje, ale nie byliśmy dzisiaj skuteczni. W kolejnym meczu nie uznano nam gola, więc wciąż brakuje nam piłkarskiego szczęścia. Dużo pracy przed nami. Musimy być lepsi od tego, co pokazaliśmy w pierwszej połowie" - podkreśla 44-letni trener.
"Kolejna rzecz, która musi uleć poprawie i to natychmiast, to fakt, że w trzecim kolejnym meczu jako pierwszy tracimy bramkę. Rozmawiamy często o tym, że to my mamy zadawać ciosy jako pierwsi, a nie na nie odpowiadać. Zrobiliśmy to dzisiaj, ale ja chciałbym takiego wejścia w meczu i kontroli nad nim od pierwszych minut, a nie jak trzeba gonić wynik" - zaznacza trener Pogoni.
Sprawdź szczegóły meczu Bruk-Bet Termalica - Pogoń Szczecin
Grosicki musiał zastąpić Koulourisa
Portowcy wystąpili w sobotę bez swojego najlepszego napastnika - Efthymisa Koulourisa. W pierwszej połowie zastąpił go Patryk Paryzek, ale wypadł słabo i na drugą część już nie wyszedł. Miejsce na środku ataku zajął Kamil Grosicki i spisał się świetnie, bo zdobył wyrównującą bramkę.
"Kamil może grać na każdej pozycji w ofensywie. W zasadzie cała nasza trójka ofensywnych zawodników, która kończyła mecz, mogła się wymieniać dowolnie pozycjami. Jak się okazało, było to skuteczne. Kamil strzelił fantastycznego gola i to jest jedna z opcji, gdyby trzeba było zastąpić Koulourisa" - dostrzegł pozytyw Kolendowicz.
Grecki napastnik, król strzelców minionego sezonu, znalazł się w kadrze meczowej Pogoni, ale nie opuścił ławki rezerwowych. "On nie mógł dzisiaj zagrać z powodu urazu. To pokazuje, jak jest dla nas ważnym zawodnikiem, bo musieliśmy szukać alternatywnych rozwiązań. "Kulu" obudził się rano z bólem pleców. Nie miał pełnej swobody ruchów. Będziemy musieli to szybko sprawdzić. Nie wiem, czy jest tutaj czy w Grecji, bo dostał dzień wolny i może polecieć do swojej żony i syna, gdyż bardzo za nimi tęskni. Musimy jednak sprawdzić co mu jest, bo chcę go mieć do dyspozycji w następnym meczu" - podsumował trener Kolendowicz.