Pogoń Szczecin odniosła się w piątkowe przedpołudnie do trwającej przez cały okres świąteczny sprawy zmiany własnościowej. Dowiadujemy się, że Alex Ghaditaghi faktycznie nie zostanie nowym głównym udziałowcem, choć nie z opisywanych przez niego samego powodów.
Wiarygodny czy nie?
Przypomnijmy, że Haditaghi za winnych upadku transakcji uznał wierzycieli klubu, którzy nie chcieli zgodzić się na zaproponowany plan spłaty do 2027 roku włącznie. Pogoń przekonuje, że było inaczej: wierzyciele i klub nie otrzymali od biznesmena żadnej gwarancji spłaty, co czyniło wskazany termin niewiarygodnym. Niedoszły inwestor nie był nawet w stanie wskazać, jaki podmiot – np. nowo powołana spółka – miałby przejąć klub.
Haditaghi przez Boże Narodzenie chętnie kontaktował się z mediami i przedstawiał swoją wersję, choć był związany umową o poufności (NDA). Teraz Pogoń zapowiada konsekwencje wobec Mariusza Mowlika, ponieważ to firma byłego piłkarza podpisała NDA w imieniu Kanadyjczyka. Jak twierdzi zarząd w komunikacie, decyzji o odrzuceniu Haditaghiego nie podjęli sami wierzyciele – nikogo w klubie on nie przekonał.
Na ten element komunikatu stanowczo zareagował po południu sam Haditaghi, który ponownie przesłał do Goal.pl oświadczenie w tej sprawie. Zapewnia w nim, że Pogoń już na początku otrzymała pełną informację o greckiej spółce (tam Kanadyjczyk prowadzi część działalności), która miałaby objąć akcje Pogoni. Firma miała być przedmiotem audytu Ernst&Young, więc Pogoń powinna móc łatwo sprawdzić jej wiarygodność.
Ktoś inny przejmie Pogoń?
"Klub informuje także, że równolegle prowadzone są negocjacje z innym podmiotem zainteresowanym nabyciem akcji Klubu" – czytamy w ostatnim zdaniu komunikatu, co pozostaje jedną z ostatnich iskierek nadziei dla kibiców Pogoni. Jak potwierdzili Portowcy, sytuacja finansowa klubu jest trudna, podejmowane są działania restrukturyzacyjne, a szczegóły mają być przedstawione 21 stycznia, po nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu.