GKS Katowice - Radomiak Radom (3:2)
Gospodarze szukali drugiej wygranej w sezonie, Zieloni pierwszej wyjazdowej. I obie drużyny okazały się zdeterminowane do strzelania bramek. Już w 10. minucie Kowalczyk przejął i oddał Bartoszowi Nowakowi, który huknął z dystansu, wymuszając świetną interwencję Majchrowicza. Wynik otworzył ostatecznie Radomiak, gdy Vasco Lopes ruszył z rajdem, oddał na lewą flankę do Elvesa Balde, a ten zszedł do krawędzi pola karnego i przymierzył świetnie pod dalszy słupek!
Gości wciąż ratował Majchrowicz, gdy w 23. minucie błysnął świetną interwencją – strzał Kowalczyka zmienił mocno kierunek po rykoszecie, a golkiper Radomiaka i tak zdołał zareagować i wybić. Gdy sam nie mógł, ratowali go koledzy, jak Adrian Dieguez, gdy w 24. minucie z bliska głową uderzał Adam Zrelak. Minutę później gol w końcu padł, kiedy Arkadiusz Jędrych głową przeciął wrzutkę Nowaka spod narożnika boiska.
Końcówka pierwszej połowy była wyjątkowo emocjonująca: w 38. minucie Bartosz Nowak z grubo ponad 20 metrów uderzał z wolnego i mimo odległości znalazł bliższe okienko bramki Radomiaka. Stadion oszalał, ale radość stłumili przyjezdni. Do wybitej piłki dopadł przed bramką Rafał Wolski i pokonał Kudłę. Ostatnie słowo przed przerwą mogło należeć do GieKSy, ale strzał z bliska Kowalczyka też zatrzymał Majchrowicz.
Druga połowa zaczęła się od odważnej gry katowiczan, ale z czasem przewagę w tworzeniu kolejnych okazji wypracował Radomiak z Capitą wprowadzonym z ławki. Rwana gra nie dawała wielu efektów, ale u wejścia w ostatnie 20 minut udało się zdobyć pierwszego gola drugiej połowy. To Marcin Wasielewski huknął z 17 metrów i zaskoczył Majchrowicza. Gospodarze mogli nawet ten wynik poprawić, gdy dwójkowa kontra w 79. minucie skończyła się niecelnym strzałem Adriana Błąda. Jednobramkowa przewaga mogła być zbyt krucha na finiszu, bowiem Abdoul Tapsoba wyczekał, odwrócił się i w 87. minucie pokonał Kudłę. Z pomocą miejscowym przyszedł VAR: faul w ofensywie unieważnił trafienie.
Arka Gdynia - Wisła Płock (1:0)
Pierwsze 10 minut spotkania przebiegło spokojnie, a Nafciarze rolę faworyta chcieli potwierdzić wkrótce później, szybko zamykając gospodarzy w ich tercji. Padły pierwsze strzały, ale i Arka pokazała, że górne piłki wybija świetnie. Śledzie po wyjściu z własnej połowy wyglądały nieporadnie i obraz gry stawał się bardzo jednostronny. W 24. minucie mogło dojść do kulminacji. Najpierw wrzutkę z wolnego strzałem zakończył Sekulski, później Marcin Kamiński dobijał z główki w słupek, a następnie Custovic został zablokowany – wszystko w 10 sekund.
Im bliżej przerwy, tym lepiej radzili sobie gospodarze. Oliveira chytrze uderzał z dystansu w 38. minucie, lecz piłka minęła słupek, który dobrze krył Rafał Leszczyński. Wisła szukała momentalnej odpowiedzi, tyle że Sekulski na prawym słupku ponownie nie zamknął akcji skutecznie. Udało się więc Arce oddać pierwszy dobry strzał już z pola karnego gości, gdy Espiau głową posłał piłkę obok bramki. Do przerwy wynik się nie zmienił, a po powrocie Wisła była pierwsza blisko prowadzenia: Matchoi Djalo w 46. minucie uderzał z kilku metrów nad bramką. Minutę później impas przełamała Arka: świetny odbiór Kerka w tercji rywali wpuścił Navarro z piłką w pole karne, a tam Espiau – już upadając – zdołał kopnąć piłkę pod lewy słupek.
Zastosowanie aktywnego pressingu pomogło grającej wciąż prosto Arce, a presja spadła na barki Wisły, która jeszcze w tym sezonie nie straciła gola po przerwie. Łukasz Sekulski w 53. minucie nie zdołał pokonać Węglarza w bramce, zaś na kwadrans przed końcem zmiennik Niarchos był bliski sukcesu efektowną przewrotką. Niewykorzystane okazje mogły się zemścić, bowiem w 83. minucie Hermoso ruszył do piłki po rzucie wolnym i strzelił drugą bramkę. Liniowy uciszył trybuny, był wyraźny spalony. Pod bramką Arki wciąż powodzenia szukała Wisła, gdy Dani Pacheco huknął obok spojenia w 90. minucie.
