Korona Kielce - Legia Warszawa (0:2)
Spotkanie w Kielcach przez długi czas było zagrożone ze względu na intensywne opady deszczu. Ostatecznie jednak zadecydowano o rozegraniu starcia zgodnie z planem, choć warunki atmosferyczne nadal były dość trudne.
Wynik rywalizacji już w trzeciej minucie mógł otworzyć Vahan Bichakhchyan, ale strzał pomocnika o centymetry minął lewy słupek. Wojskowi nie ustawali w swoich atakach i już chwilę później dopięli swego, kiedy precyzyjne dośrodkowanie Migouela Alfareli uderzeniem głową wykończył Jean-Pierre Nsame.
Podopieczni Jacka Zielińskiego nie zwiesili głów i ruszyli do odrabiania strat. Zagrożenie stwarzali głównie po stałych fragmentach gry, jak w 32. minucie, kiedy po rzucie wolnym wykonanym przez Dawida Błanika minimalnie niecelnie strzelał Constantinos Soteriou.
Druga odsłona rozpoczęła się z kolei od fantastycznego gola dla Legii. Tuż po wznowieniu gry futbolówkę przed szesnastką gospodarzy przejął Alfarela i uderzeniem tuż pod poprzeczkę podwyższył prowadzenie swojej drużyny.
Wkrótce po drugiej stronie boiska wyczyn francuskiego napastnika mógł powtórzyć Martin Remacle. Belg posłał równie potężne uderzenie, ale nie miał tyle szczęścia - piłka najpierw odbiła się od poprzeczki, a następnie od Kacpra Tobiasza, który opanował sytuację.
W ostatniej fazie spotkania obie ekipy miały jeszcze szanse na zmianę rezultatu. Świetne okazje zmarnowali m.in. Ryoya Morishita oraz Marco Burch. W odpowiedzzi strzelał rezerwowy Anotnin, ale Tobiasz popisał się refleksem.

Futbolówka nie znalazła już jednak drogi do siatki po żadnej ze stron, co oznaczało, że podopieczni Edwarda Iordanescu mogą cieszyć się z pierwszej wygranej w sezonie (mecz 1. kolejki z Piastem został przełożony ze względu na udział w el. Ligi Europy). Zawodnicy Jacka Zielińskiego doznali z kolei drugiej porażki, gdyż w pierwszej kolejce ulegli Wiśle Płock także 0:2.
Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź (3:2)
Po sensacyjnej i sromotnej porażce na inaugurację rozgrywek Duma Podlasia zrobiła wiele, by jak najlepiej zacząć mecz drugiej kolejki, w czym pomogli jej także goście. Już w piątej minucie niefortunną próbę przecięcia podania Ricardo Visusa w polu karnym przejął jego rodak Jesus Imaz i podał do Dawida Drachala, któremu pozostało umieścić piłkę w siatce.
To tylko napędziło podopiecznych trenera Adriana Siemieńca, którzy podkręcili tempo, sprawiając mnóstwo problemów obronie Widzewa, głównie po atakach skrzydłami. Wkrótce jednak rywale otrząsnęli się i zaczęli częściej gościć na połowie Jagiellonii.
Oczy kibiców zwrócone były głównie na Mariusza Fornalczyka, rekordowy transfer klubu, który początkowo wyróżniał się jedynie agresywnością, za co szybko otrzymał żółtą kartkę. Bohaterem gości w 26. minucie został natomiast inny nowy zawodnik, Sebastian Bergier, który wykorzystał podanie Frana Alvareza i niespodziewanie doprowadził do wyrównania.
Po zdobytej bramce to goście przejęli inicjatywę, utrzymując ją także po zmianie stron. Tuż po upływie godziny gry na indywidualną akcję zdecydował się coraz aktywniejszy Fornalczyk. Napastnik posłał mocny strzał z szesnastki, Sławomir Abramowicz z trudem zdołał odbić futbolówkę, ale przed nim czekał Bergier, którego dobitka znalazła już drogę do siatki.
Zawodnicy Jagi musieli rozpocząć pogoń, by uniknąć kolejnej kompromitacji. Szkoleniowiec próbował ratować sytuację, wprowadzając na murawę rezerwowych, m.in. Alejandro Cantero, Aziela Jacksona czy Afimico Pululu. Początkowo defensywa zespołu z Łodzi zachowywała szczelność, ale cały plan posypał się w doliczonym czasie gry.
Najpierw po dynamicznej akcji całego zespołu bramkę na 2:2 zdobył niezawodny Imaz, wykorzystując dokładne dośrodkowanie Bernardo Vitala. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, fatalny błąd popełnił Mateusz Żyro.
Obrońca Widzewa nie przyjął podania od Rafała Gikiewicza, piłkę przejął Imaz i natychmiast zagrał do Pululu, który fantastyczną podcinką pokonał bramkarza, wprowadzając trybuny w prawdziwą euforię. Zwłaszcza że po chwili sędzia Wojciech Myć zagwizdał po raz ostatni, co oznaczało, że gospodarze mogą cieszyć się z niezwykle emocjonującego pierwszego zwycięstwa w sezonie.

Raków Częstochowa - Wisła Płock (1:2)
Gospodarze od pierwszych minut spotkania konsekwentnie budowali przewagę na boisku, regularnie niepokojąc defensywę rywali. Przełamanie nastąpiło w 19. minucie, kiedy Lamine Diaby-Fadiga skorzystał z precyzyjnego podania Michaela Ameyawa i równie dokładnym strzałem tuż przy słupku otworzył wynik rywalizacji.
Podbudowani gracze Rakowa chcieli pójść za ciosem. O ile jednak nadal dość łatwo przedostawali się w okolice pola karnego Wisły, to mieli problem ze skutecznością. Rafał Leszczyński zatrzymał próbę Diaby-Fadigi, z kolei Apostolos Konstantopoulos uderzył nad bramką.
W 34. minucie po drugiej stronie boiska sędzia podyktował rzut karny dla gości, a powodem było nadepnięcie Adriano Amorima na stopę Łukasza Sekulskiego. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale uderzył zbyt lekko i Kacper Trelowski popisał się pewną obroną. Po chwili był już jednak bez szans...
Drużyna z Płocka po kolejnym ataku wywalczyła rzut wolny, którego wykonawcą został Iban Salvador. Napastnik z Gwinei Równikowej przymierzył idealnie obok słupka, a bramkarz gospodarzy tym razem musiał wyciągać futbolówkę z siatki.
Niespodziewanie na początku drugiej odsłony lepiej prezentowali się podopieczni Mariusza Misiury. Szkoleniowiec rywali próbował reagować, dokonując kilku zmian, ale to drużyna beniaminka wyszła na prowadzenie. W 72. minucie Wiktor Nowak skorzystał z podania Sekulskiego i z bliskiej odległości pokonał golkipera Medalików.
Końcówka spotkania to napór zawodników Rakowa, którzy robili wszystko, by uratować choćby punkt. Defensywa Wisły stawiała jednak skuteczny opór, choć łapała sporo żółtych kartek. Pewne interwencje notował także Leszczyński, a jeśli zdarzył mu się błąd, potrafił go sam naprawić. Gospodarze zyskali aż dziewięć doliczonych minut, ale nawet dodatkowy czas nie przyniósł zmiany wyniku. To oznacza, że Raków po wygranej z pierwszej kolejki tym razem nie powiększa dorobku w tabeli, z kolei Wisła cieszy się z drugiego zwycięstwa.
