Więcej

Niedziela z Ekstraklasą: Legia wciąż bez straconego gola, ale i strzelić Arce się nie udało

Zaktualizowany
Niedziela z Ekstraklasą
Niedziela z EkstraklasąČTK / imago sportfotodienst / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Profimedia
Przy Łazienkowskiej Akra trafiała w słupek i poprzeczkę, a Legia tylko w bramkarza Arki, co oznacza pierwszy bezbramkowy remis w sezonie. Wcześniej w sobotę piłkarze Rakowa ulegli widowiskowemu Radomiakowi. Niepokonana dotąd Cracovia zremisowała z czerwoną latarnią ligi, ale to nie jest jej największy problem: Ajdin Hasić zszedł z kontuzją.

Legia Warszawa - Arka Gdynia (0:0)

Legia jako jedyna nie straciła jeszcze gola w Ekstraklasie i choć zaczynała dopiero drugi mecz, to na pierwszą stratę się nie zanosiło. W niedzielę przy Łazienkowskiej przez kwadrans Arka nie była w stanie dłużej niż na moment wyjść z własnej połowy, tymczasem Wojskowi już w 5. minucie powinni byli prowadzić po niskiej główce Szkuryna zatrzymanej ofiarnie przez Węglarza. Dopiero po 20 minutach Sebastian Kerk z wolnego uderzył w kierunku bramki Tobiasza, niecelnie. Znacznie bliżej – też z wolnego – był po półgodzinie Chodyna, którego centrostrzał szedł pod słupek i Węglarz musiał wybijać. 

Dopiero w ostatnich minutach przed przerwą Arka realnie zagroziła, gdy po rzucie wolnym Dawid Abramowicz trafił w poprzeczkę. Równie emocjonująco beniaminek z Pomorza wszedł w drugą część meczu, bowiem w 49. minucie Percan z główki trafił w słupek i to Śledzie miały więcej z gry. Edward Iordanescu zareagował wpuszczeniem Kapustki, Rajovicia i Recy przed upływem godziny. Ataki gości udało się zdusić, za to przejście ich poukładanej obrony było dla Legii zadaniem ponad siły.

Wprowadzeni jako ostatni Biczachczjan i Wszołek mogli otworzyć wynik w 83. minucie. Ormianin wszedł mimo asekuracji w pole karne i uderzył, wymuszając sparowanie na bok przez Węglarza. Piłka wróciła jako wrzutka i Wszołek głową przestrzelił. Końcówka była niemal ciągłym oblężeniem gdyńskiej bramki, ale nawet Paweł Wszołek w 90+3. minucie nie zdołał z ostrego kąta pokonać Węglarza, ratowanego następnie przez Navarro i Abrammowicza wybiciami głową w ostatnich sekundach. Arka przetrwała, Legia nie straciła jeszcze gola w sezonie, ale obie ekipy będą czuć niedosyt po tym meczu.

Statystyki meczu Legia - Arka w Warszawie
Statystyki meczu Legia - Arka w WarszawieFlashscore

Radomiak Radom - Raków Częstochowa (3:1)

Choć w pucharach zaczęli od dwóch zwycięstw, piłkarze Rakowa przyjechali do Radomia po porażce u siebie z beniaminkiem. Tymczasem Zieloni zdołali już rozgromić Pogoń i również w niedzielę mieli większy apetyt na sukces. Już w 9. minucie Capemba instynktownie huknął na bramkę po wrzucie z autu Grzesika, ale genialną obroną popisał się Kacper Trelowski. Właśnie Capita Capemba był motorem Radomiaka, jego rajdy rozpoczynały ataki gospodarzy. Pierwszy kwadrans zamknął niecelną główką Maurides i mecz… siadł na ponad 20 minut. 

Raków był tyle pragmatyczny, co nieporadny, za to zdołał przejąć częściowo inicjatywę. Dopiero tuż przed przerwą Medaliki wyraźnie przycisnęły. Nie za sprawą nieoczekiwanego debiutanta Tomasza Pieńki, lecz jego vis-a-vis, Jesusa Diaza. Kolumbijczyk zaliczył jedyny celny strzał Rakowa do przerwy, gdy w 41. minucie rakietą z dystansu wymusił piąstkowanie na Majchrowiczu. Trener Papszun już z szatni wypuścił Adriano Amorima, z kolei Joao Henriques posłał w bój Rafała Wolskiego. To Medaliki mogły zacząć lepiej, gdy w 47. minucie Brunes główkował tuż nad bramką. Ale na kolana wszystkich rzucił Capita: po wykopie Majchrowicza sam ruszył na połowę rywali, zabawił się z Arseniciem przy polu karnym, a następnie z ostrego kąta wcisnął piłkę w okienku bramki Trelowskiego.

Marek Papszun szybko zaczął szykować kolejnych zmienników, ale gdy tylko Repka i Diaby-Fadiga weszli na boisko, faul Arsenicia na Wolskim zaowocował rzutem karnym. Roberto Alves się nie pomylił, choć Trelowski dobrze odczytał kierunek. Tak dużej przewagi nie udało się długo utrzymać – przy pierwszej okazji Brunes zdołał przelobować Majchrowicza i Raków złapał kontakt, przejmując inicjatywę wraz z upływającymi minutami. Już na 10 minut przed końcem Papszun wykorzystał komplet zmian, tymczasem komplet punktów musieli już zgarnąć gospodarze: w podręcznikowej akcji prawą flanką z 85. minuty Kaput wycofał do niekrytego Mauridesa, a ten lekko po ziemi pokonał Trelowskiego. I to nie musiało być ostatnie słowo Radomiaka - w 90. minucie Tapsoba huknął w poprzeczkę, dobitkę zgasił Trelowski. Doliczony czas przyniósł już tylko żółte kartki, wygrana Zielonych była niezagrożona.

Statystyki meczu Radomiak - Raków
Statystyki meczu Radomiak - RakówFlashscore

Cracovia - Lechia Gdańsk (2:2)

Ekipa Luki Elsnera mogła zacząć jeszcze lepiej niż w Poznaniu, gdy Hasić w mniej niż 30 sekund posłał piłkę do Olafssona, który trafił w boczną siatkę. Bardzo intensywny start Pasów spotkał się z nie mniejszą determinacją gości. Henriksson szybko złapał żółtą kartkę za faul na Bobcku, którego nie dało się upilnować. Słowak dostał po łydce, ale nie zraził się i już w 10. minucie miał na koncie gola. Mając na plecach obrońcę, huknął z obrotu po rozegraniu wrzutu z autu. Pierwszy raz w sezonie Cracovia zaczęła od straty bramki i w kolejnych minutach to wciąż Lechia wyglądała lepiej.

Dopiero u progu trzeciego kwadransa z przewagi Cracovii coś już musiało wyniknąć. Przy rzucie rożnym z 34. minuty Szymon Weirach zatrzymał dwie główki w parę sekund (!), ale minutę później musiał skapitulować. Jego wykop na środek boiska wrócił po odbiorze przez gospodarzy, a nieustępliwy Stojilković oszukał Diaczuka i przelobował bramkarza. Ogromną stratę gospodarze ponieśli w 39. minucie, gdy Ajdin Hasić padł bez kontaktu z rywalem i musiał zejść z kontuzją. Ostatnie chwile przed przerwą mogły przynieść zmianę wyniku: w 44. minucie Maigaard bardzo groźnie uderzał z wolnego, a w 45+3. minucie Tomas Bobcek był o włos od gola kolejki. Doskonale utrzymał się przy piłce i huknął z 20 metrów. Tylko wewnętrzna strona słupka zdołała go zatrzymać.

Start drugiej połowy był jak deja vu: szybko pierwsze zagrożenie stworzyli krakowianie, ale w 49. minucie Weirauch zdjął piłkę z głowy Stojilkovicia. Chwilę później inicjatywa należała już do Lechii. Wolej Wjunnyka został zatrzymany, tyle że znów kluczowy okazał się wrzut z autu. Podopieczni Johna Carvera wrzucili piłkę w pole karne, a wybicie przed szesnastkę skończyło się dopadnięciem Iwana Żelizko, który odpalił petardę z dystansu na 2:1.

Choć brak Hasicia był widoczny, to Pasy były o włos od wyrównania po godzinie, gdy główka Henrikssona skończyła na poprzeczce, a dobitkę Kakabadze zatrzymał Weirauch. Cracovia domagała się karnego w 73. minucie, ale nic z tego. Za to szczęście dopisało Pasom w 79. minucie, gdy Bobcek miał za dużo miejsca i posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Pomorzanie spowolnili mecz i wydawało się, że dotrwają z wygraną. Jednak Kakabadze ze skraju pola karnego wrzucił piłkę na głowę Stojilkovicia, a ten w doliczonym czasie dał remis.

Statystyki meczu Cracovia - Lechia Gdańsk
Statystyki meczu Cracovia - Lechia GdańskFlashscore