Więcej

Niedziela z Ekstraklasą: Legia pokonana u lidera w Płocku, kawał meczu w Niecieczy

Zaktualizowany
Niedziela z Ekstraklasą
Niedziela z EkstraklasąSebastian Wiciński, Wisła Płock
Sensacyjna Wisła Płock jako ostatnia jest niepokonana w Ekstraklasie po wygranej nad Legią! W Niecieczy Raków odrobił straty efektownie, ale prawie dał się dogonić na finiszu. Górnik jakimś cudem nie stracił gola do przerwy, a po niej znokautował Pogoń w Szczecinie. Jagiellonia poradziła sobie z Radomiakiem, choć Zieloni nie sprzedali skóry tanio.

Wisła Płock - Legia Warszawa (1:0)

W Płocku spotkały się ostatnie niepokonane drużyny polskiej Ekstraklasy, a stawką był nie tylko prestiż, lecz potencjalnie także tron. Start był zgodny z przewidywaniami: kontrola piłki po stronie Legii, która zaczęła od ataków pozycyjnych, a płocczanie czekali na fazy przejściowe. Pierwszy gospodarzom zagroził Mileta Rajović (zablokowany), ale to Kacper Tobiasz w 8. minucie musiał bronić pierwszego celnego uderzenia. Drugiego ostrzeżenia nie było, po 10 minutach wrzut z autu zakończył się golem, gdy Jorge Jimenez znalazł Marcina Kamińskiego w polu karnym, a ten strzelił głową przy bliższym słupku.

To tylko zintensyfikowało wysiłki Wojskowych i oglądaliśmy kolejne blokowane lub wybronione uderzenia autorstwa głównie Rajovicia i Kapustki. Strzelał też Marco Burch, który mocne momenty przeplatał z błędami, jak w 37 minucie, gdy Jimenez powinien był podwoić prowadzenie. Do przerwy Nafciarze mieli przewagę, więc nie mogło dziwić, że od początku drugiej połowy Legia zamykała ich w polu karnym długimi fragmentami. Tyle że efektów było tyle, co przed zmianą stron: obroniony strzał Stojanovicia i niecelna główka Kapuadiego zamknęły godzinę meczu.

Coraz śmielej poczynali sobie gospodarze, świadomi możliwości dobicia rywali drugim golem. Udało im się przeprowadzić jeden atak z obronionym strzałem Kevina Custovicia zanim Legia ponownie dokręciła śrubę. Nafciarze szanowali czas, który uciekał gościom niemiłosiernie i tylko analiza potencjalnego karnego w doliczonym czasie zagroziła ich prowadzeniu. Legia z gry nie umiała tego zrobić mimo niezłego wejścia Jean-Pierre'a Nsame.

Statystyki meczu Wisła Płock - Legia Warszawa
Statystyki meczu Wisła Płock - Legia WarszawaFlashscore

 

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Raków Częstochowa (2:3)

Choć są beniaminkiem, Słonie z Niecieczy pokazały już, że nikomu kłaniać się nie zamierzają. Raków dostał lekcję tej postawy bardzo szybko – już po dwóch minutach Hiszpan Mini pognał do krańca boiska za piłką, dośrodkował i jego rodak Jesus Jimenez przy bliskim słupku otworzył wynik. Jeśli Marek Papszun liczył na spokojny i kontrolowany mecz, plan poszedł do kosza. Medaliki ruszyły do bardzo szybkich ataków i już do końca pierwszej połowy gospodarze nie doszli do celnego strzału. A goście? Już po 5 minutach Leonardo Rocha powinien był wyrównać. Poprawił się przed upływem kwadransa, wypuszczając lewą stroną Pieńkę, który dograł do Ameyawa przed bramką i łodzianin na wślizgu wyrównał.

Słonie nie chciały składać broni, ale okazji było już niewiele. Tym bardziej żal poprzeczki po stałym fragmencie z 18. minuty, bo kolejne szanse tworzyli później częstochowianie. W 23. minucie Mleczko zatrzymał szarżę Tudora, w 37. minucie wyłapał główkę Rochy na wysokości poprzeczki, a tuż przed przerwą oglądał z ulgą, jak petarda Repki z dystansu śmignęła poza obręb bramki. Medaliki oblegały bramkę Niecieczy po przerwie, gdy Rocha oddawał piąty nieudany strzał głową. Tuż przed godziną miejscowi się oswobodzili, ale zablokowany strzał Fassbendera zakończył się rożnym i kontrą, którą ratował ostatni obrońca.

Ostatnie pół godziny zdradzało wysiłek włożony przez gospodarzy, którzy nie byli już równie czujni i wykorzystał to Diaby-Fadiga po 67 minutach gry. Chciał znaleźć Rochę, ale piłka po interwencji obrońcy spadła pod nogi Marko Bulata. Chorwat minął Mleczkę i zmieścił piłkę w bramce z ostrego kąta na 2:1. Małopolska twierdza padła – Medaliki poszły za ciosem przy walnym udziale Iviego Lopeza, który dośrodkowaniem na kwadrans przed końcem dał upragnionego gola Rochy. Lopez był bliski gola z wolnego i miał czego żałować, ponieważ w ostatnich minutach rzut wolny Niecieczy skończył się wymarzonym wejściem Strzałka w pole karne i golem kontaktowym. Gospodarze dostali zastrzyk adrenaliny i walczyli o trzeciego gola do końca doliczonego czasu. Skończyło się na strzale Kopacza zduszonym przez Trelowskiego.

Statystyki meczu Nieciecza - Raków
Statystyki meczu Nieciecza - RakówFlashscore

 

Radomiak Radom - Jagiellonia Białystok (1:2)

W ich meczach pada wiele goli i chociaż Jaga była faworytem, to zdecydowanie lepiej zaczął Radomiak. W 13. minucie wrzutka Zie Ouattary skończyła się niecelnym uderzeniem Adriana Diegueza, a świetna piłka od Donisa do Grzesika moment później została wybita przez Kobayashiego. Dopiero po kwadransie Jaga przejęła kontrolę i ugrała najpierw rzut wolny, później rożny, lecz Pululu też uderzał nad bramką. Do zdecydowanie lepszej sytuacji doszedł w 23. minucie, gdy szczęśliwie dostał piłkę 12 metrów przed bramką, ale znów poleciała w trybuny. Jeszcze seria rzutów rożnych Jagiellonii i to Radomiak otworzył wynik. 

Dwa dośrodkowania Grzesika rywale wybili, ale gdy ten sam zawodnik dostał doskonałą piłkę na prawą stronę, otworzył wynik potężnym strzałem pod rękawicą Abramowicza. I gdy wydawało się, że Zieloni złapali mecz za kark, niedługo przed przerwą Duma Podlasia zdołała się odgryźć. Po udanym ataku Mazurek przyjął piłkę w polu karnym, nieumyślnie zgrywając ją do Imaza, który huknął z pierwszej i pokonał Majchrowicza. Tuż po powrocie sygnał do ataku dał Dieguez, wyraźnie skory do skarcenia swojego byłego klubu. Jego główka znów była niecelna, a co gorsza zaliczył też błąd przed swoją bramką, otwierając Imazowi drogę do drugiego gola, a setnego w Ekstraklasie!

Radość mogła się szybko skończyć, ponieważ Abramowicz ciałem bronił strzał Jeremy’ego Blasco, zaś dobitka Donisa obiła słupek. Przełamania nie mógł znaleźć w kolejnym ataku Dieguez, tymczasem strzał za strzałem marnował Pietuszewski, który na 10 minut przed końcem wywalczył rzut wolny i już solidnie sprawdził Majchrowicza. W rewanżu Elves Balde huknął z dystansu i Abramowicz miał spore problemy. Ten sam piłkarz dogrywał przed główką Tapsoby na 5 minut przed końcem, gdy Flach wybił na róg. Główkę Depu bronił świetnie Abramowicz, zaś Majchrowicz w 90. minucie doskonale zatrzymał strzał Wdowika z wolnego w okienko. Emocje zakończył niecelny strzał Pululu tuż zza pola karnego.

Statystyki meczu Radomiak - Jagiellonia
Statystyki meczu Radomiak - JagielloniaFlashscore

 

Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze (0:3)

Pierwsze minuty w Szczecinie nie należały do gospodarzy, którzy z dużym trudem powstrzymywali zawodników Górnika przed kolejnymi próbami ataku. Szybko Trójkolorowi zapracowali na pierwsze rzuty rożne, Cojocaru musiał się nawet wykazać, a próby Koulourisa i Pozo z otwierającego kwadransa zostały zablokowane. Pogoń grała pod słońce i z trudem wychodziła z własnej połowy, lecz po 20 minutach zaczęła okres oblężenia, który tylko cudem nie skończył się golem. 

Zaczęło się od uderzenia Juwary z 17 metrów w słupek, a moment później Vahlqvist z główki obił poprzeczkę. Raz jeszcze próbował Juwara, tym razem uzyskując korner, po którym Marian Huja strzelił głową, a Rafał Janicki wybił z linii bramkowej. Portowcy żądali jeszcze karnego po zderzeniu Łubika z Ulvestadem i jego brak to spora kontrowersja. Dobre okazje skończyły się w 34. minucie, gdy Koulourisa zablokował Szcześniak. Ostatnie minuty przed przerwą upłynęły już pod dyktando Górnika – piłka słuchała jego zawodników do granicy pola karnego, ale Hellebrand (zablokowany) i Liseth (niecelnie) nie otworzyli wyniku.

Gospodarze wrócili z impetem i już w 48. minucie Grosicki strzałem zmusił Łubika do sparowania nad poprzeczkę. Jednak to Górnik przełamał impas 10 minut później, gdy Ambros utrzymał się przy piłce, dograł do Lisetha na prawej, a ten zmieścił piłkę między nogami w polu karnym i przy dalszym słupku. Nawet dwie szybkie zmiany trenera Kolendowicza nie wywarły szybkiego wpływu, a wynik wkrótce stał się jeszcze gorszy. Po rzucie rożnym Erik Janza posłał centrostrzał, który minął wszystkich w 66. minucie, lądując w bramce. Trójkolorowi nie skończyli na tym: Ismaheel wypuścił Ousmane'a Sowa sam na sam, a ten minął Cojocaru i lekko pchnął piłkę do pustej bramki.

Pogoń przejęła kontrolę (czy raczej: Górnik ją oddał) i goście skupili się na zarządzaniu bardzo wygodnym prowadzeniem. Pozbawianie Pogoni na swojej połowie piłki i nadziei szło im bardzo dobrze i bez zagrożenia dotrwali z rozstrzygniętym wynikiem. Trzecia porażka w pięciu meczach może oznaczać poważne kłopoty Roberta Kolendowicza jako trenera Portowców, nawet jeśli właściciel klubu niedawno zarzekał się, że posada jest bezpieczna.

Statystyki meczu Pogoń - Górnik Zabrze
Statystyki meczu Pogoń - Górnik ZabrzeFlashscore