Więcej

Niedziela z Ekstraklasą: Raków pogoniony w Szczecinie, Cracovia znów wygrywa u siebie z Legią

Zaktualizowany
Niedziela z Ekstraklasą: Jagiellonia pokonuje Lechię, Lech wyszarpał wygraną z Widzewem
Niedziela z Ekstraklasą: Jagiellonia pokonuje Lechię, Lech wyszarpał wygraną z WidzewemSOPA Images, SOPA Images Limited / Alamy / Profimedia
Tuż przed zgrupowaniem sprawdzian przechodzą najsilniejsze kluby ostatniego sezonu. O 17:30 Jagiellonia Białystok pokonała 2:0 Lechię Gdańsk, a Lech Poznań po zaciętym boju wygrał z Widzewem Łódź 2:1. W wieczornych meczach Pogoń nie zostawiła złudzeń Rakowowi (2:0), a Cracovia przedłużyła serię zwycięstw nad Legią u siebie (2:1).

Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa (2:0)

Po imponujących transferach Portowcy muszą jeszcze na boisku potwierdzić, że są w stanie rywalizować z czołówką. Raków chciał sprawdzić gospodarzy aktywnym pressingiem, ale Pogoń szybko przejęła kontrolę. Dość zamknięty początek skończył się tuż po upływie kwadransa, gdy Juwara wrzucił piłkę wprost przed bramkę, a Adrian Przyborek uderzył. Niestety dla miejscowych, Trelowski miał piłkę w zasięgu. Medaliki kazały długo czekać na rozruch, dopiero po 20 minutach pierwszy niecelny strzał. 

Kolejne minuty były jednak ich czasem: w 28. minucie Jesus Diaz przestrzelił z dystansu, a moment później Ivan Lopez zwieńczył rozegranie autu strzałem blisko słupka. Okres przewagi Rakowa mógł zakończyć się dla niego fatalnie, gdy Kacper Kostorz ograbił z piłki Racovitana i ruszył sam na sam. Piłkę posłał nad poprzeczką. Teraz Portowcy byli bliżsi trafienia, ale okazje marnowali też Grosicki (niecelnie) i Juwara (zablokowany). Raków miał co łatać w defensywie po przerwie.

Raków jeszcze przed przerwą stracił kontuzjowanego Svarnasa, a po zmianie stron natychmiast weszli Repka i Diaby-Fadiga. Medaliki momentalnie przejęły kontrolę nad wydarzeniami na boisku, tyle że ich ogromna przewaga przynosiła najwyżej niecelne strzały. Nie minął kwadrans i gol wpadł, tyle że po drugiej stronie boiska. Po rozegraniu stałego fragmentu do wybitej za pole karne piłki dopadł Kamil Grosicki i genialnie znalazł miejsce przy bliższym słupku

Medaliki szczęścia szukały w zmiennikach – ostatnie 20 minut strzałami otworzyli Brunes i Diaby-Fadiga, zaś ostatnie 10 minut kolejnym uderzeniem zaczął Jean Carlos. Cojocaru był na posterunku. Portowcy marnowali zaś seryjnie dobre wyjścia do kontry i dopiero w doliczonym czasie udało się przesądzić o wygranej Pogoni. Pokazał się Sam Greenwood, który w 90+4. minucie zaliczył asystę, a trafienie z centymetrów świętował Mukairu

Statystyki meczu Pogoń - Raków
Statystyki meczu Pogoń - RakówFlashscore

 

Cracovia - Legia Warszawa (2:1)

Pierwszy raz od półtorej dekady z Klichem w wyjściowym składzie, Pasy zagrały przed szczelnie wypełnionym stadionem i mogły ten mecz zacząć fatalnie. Po szybkiej akcji Mileta Rajović strzelał, a do dobitki dopadł Migouel Alfarela i Legia powinna była prowadzić w 3. minucie... gdyby trafił w bramkę. Jeszcze przed upływem 10 minut Wojciech Urbański huknął z dystansu po rzucie rożnym i tylko obił słupek. Pierwszy kwadrans był bardzo obiecujący w wykonaniu Wojskowych, lecz gospodarze okrzepli i coraz lepiej przejmowali inicjatywę. W 24. minucie kluczowy odbiór na środku boiska pozwolił Al Ammariemu momentalnie odegrać do Filipa Stojilkovicia, który urwał się sam na sam i podciął piłkę nad leżącym już Kacprem Tobiaszem.

Gospodarze lubią ten stan – mieli prowadzenie, mogli bardziej reaktywnie sprawdzać, co zrobi Legia. Ataki pozycyjne warszawiaków w większości udawało się rozbić i schodząc do szatni podopieczni Edwarda Iordanescu mieli nad czym myśleć. Najwyraźniej wyciągnęli dobre wnioski, bo sekundy po powrocie udało im się wyrównać. W pierwszej akcji strzelał Alfarela, a wybitą przed Madejskiego piłkę głową dobił Rajović.

Próby odpowiedzi Pasów były coraz słabsze – zaczęło się od słupka Mincheva w 51. minucie po próbie dośrodkowania, a później kontrolę trzymali goście. Sytuację zmienił rzut rożny z 66. minuty, zwieńczony precyzyjną główką Mauro Perkovicia pod słupek bramki Tobiasza. Przyjezdni ponownie musieli gonić wynik, a Pasy nie paliły się do ataku. Dobre zmiany Krasniqiego i Nsame pomogły tworzyć zagrożenie, choć finalizacje były nieliczne – jak główka Kapuadiego wprost w ręce Madejskiego. Co gorsza, Nsame złapał kontuzję po zaledwie sześciu minutach i Legia kończyła w dziesięciu. Mimo to w 89. minucie Biczachczjan był bliski szczęścia z wolnego, ale tylko bliski. Piąty rok z rzędu Pasy nie do ruszenia u siebie!

Statystyki meczu Cracovia - Legia
Statystyki meczu Cracovia - LegiaFlashscore

 

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk (2:0)

Jagiellonia do meczu z Lechią przystępowała na fali po awansie do fazy ligowej Ligi Konferencji. Mimo tego początek spotkania należał do drużyny gości. Już w 10. minucie po groźnym dograniu z prawej strony boiska, przed niezłą sytuacją stanął Tomas Bobcek, jednak napastnik Lechii skiksował. W pierwszych fragmentach mecz był bardzo wyrównany i obie ekipy starały się szukać dla siebie sytuacji w polu bramkowym rywala. W 25. minucie meczu powinno być 1:0 dla Lechii. Wjunnyk przeprowadził indywidualną akcję, którą zdecydował się zakończyć strzałem. Piłka po jego uderzeniu minęła jednak nieznacznie światło bramki rywala. 

W 27. minucie rywalizacji do głosu doszli w końcu piłkarze Jagiellonii i od razu byli bardzo konkretni. Norbert Wojtuszek dośrodkował piłkę z boku boiska, a Dimitris Rallis strzałem głową z 11. metrów wpakował futbolówkę do siatki rywali i było 1:0. Dziesięć minut później powinien być remis. Kapić dobrze dograł piłkę do Bobcka, jednak jego uderzenie głową kapitalnie obronił Abramowicz. I po chwilii gdańszczanie z pewnością mocno żałowali tej sytuacji. W 43. minucie było już bowiem 2:0 dla Jagiellonii. Autorem gola był nie kto inny jak Jesus Imaz, który świetnym uderzeniem z 14 metrów nie dał szans golkiperowi gości na skuteczną interwencję. Obie ekipy zeszły więc do szatni z wynikiem 2:0 dla gospodarzy.

Druga połowa toczyła się pod dyktando Jagiellonii. Gospodarze mieli korzystny wynik i nie forsowali specjalnie tempa, a Lechia nie miała wielu argumentów, by przeciwstawić się dobrze grającym piłkarzom z Białegostoku. Dość powiedzieć, że w drugiej części gry tak naprawdę nie obserwowaliśmy żadnej klarownej sytuacji do zdobycia gola i finalnie po 90 minutach podopieczni Adriana Siemieńca mogli cieszyć się z pewnego triumfu 2:0 nad ekipą z Pomorza.

Statystyki meczu Jagiellonia - Lechia
Statystyki meczu Jagiellonia - LechiaFlashscore

 

Lech Poznań - Widzew Łódź (2:1)

Widzew od początku starał się narzucić rywalom swój styl gry i od pierwszych minut uniemożliwiał Lechowi spokojne wyprowadzanie piłki. W 11. minucie Widzewiacy zdołali nawet otworzyć wynik spotkania, jednak finalnie trafienie Bartłomieja Pawłowskiego nie zostało uznane po wideoweryfikacji z powodu pozycji spalonej. W 21. minucie po raz pierwszy tak naprawdę do głosu doszli gracze z Poznania i od razu swoją akcję zakończyli golem. Świetne dośrodkowanie w pole karne rywala zaadresował Joel Pereira, a podanie na bramkę zamienił kapitalnie ustawiony Luis Palma, wyprowadzając swoją ekipę na prowadzenie.

Ten sam zawodnik trzy minuty później próbował zaskoczyć Macieja Kikolskiego strzałem z dystansu, jednak golkiper Widzewa bez problemu poradził sobie z tym uderzeniem. W 30. minucie mogło być już 2:0. Filip Jagiełło znalazł się w niezłej sytuacji w polu karnym rywali, jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, przez co obrońcy finalnie wyłuskali mu piłkę spod nóg. Do końca połowy więcej dogodnych sytuacji już nie oglądaliśmy, przez co obie ekipy zeszły na przerwę z wynikiem 1:0 dla "Kolejorza".

Druga połowa mogła zacząć się idealnie dla Widzewa. W 47. minucie sam na sam z Bartoszem Mrozkiem znalazł się bowiem Angel Baena, jednak jego próba poszybowała daleko obok bramki. W 51. minucie Widzew jednak dopiął swego. Po faulu jednego z obrońców sędzia wskazał na jedenasty metr, a rzut karny z zimną krwią na gola zamienił nie kto inny jak Bartłomiej Pawłowski. Chwilę później obie ekipy miały po jednej sytuacji na prowadzenie. Najpierw Mariusz Fornalczyk został w niezłej sytuacji zablokowany w ostatniej chwili przez obrońców Lecha, a później Luis Palma w sytuacji sam na sam przegrał rywalizację z Maciejem Kikolskim.

W 64. minucie Lech dopiął jednak swego. Bryan Fabiema wykorzystał fatalny błąd Kikolskiego i umieścił piłkę w siatce, zdobywając swojego debiutanckiego gola dla drużyny z Poznania w swoim 40. meczu w barwach tego klubu. To zwiastowało nam ciekawą końcówkę rywalizacji. W 77. minucie ponownie w roli głównej błysnął Fabiema, który po świetnej indywidualnej akcji kapitalnie zagrał do Lismana, który jednak z najbliższej odległości przeniósł piłkę nad poprzeczką. Do końca spotkania nie oglądaliśmy już więcej klarownych sytuacji, dzięki czemu Lech po końcowym gwizdku mógł cieszyć się z kompletu oczek po wcale niełatwym spotkaniu!

Statystyki meczu Lech - Widzew
Statystyki meczu Lech - WidzewFlashscore