Więcej

Marcin Brosz, trener Bruk-Betu: dzięki poświeceniu i determinacji wywozimy trzy punkty

Marcin Brosz, trener Bruk-Betu: dzięki poświeceniu i determinacji wywozimy trzy punkty
Marcin Brosz, trener Bruk-Betu: dzięki poświeceniu i determinacji wywozimy trzy punktyČTK / imago sportfotodienst / LUKASZ JURGA/ARENA AKCJI
Bruk-Bet Termalica odniósł niespodziewane zwycięstwo 1:0 w meczu 4. kolejki ekstraklasy z Górnikiem w Zabrzu. - Tylko dzięki poświęceniu i zaangażowaniu wywozimy trzy punkty z trudnego terenu - powiedział Marcin Brosz, trener piłkarzy z Niecieczy.

Szkoleniowiec gości przyznał, że z premedytacją jego zespół był skoncentrowany na defensywie.

"Zdawaliśmy sobie sprawę, że otwarta gra byłaby dla nas bardzo ciężka. Nie jesteśmy jeszcze na to gotowi. Nastawiliśmy się więc, że bronimy całym zespołem i będziemy szukać okazji do kontrataków. Wiedzieliśmy, że Górnik ma kreatywnych, szybkich piłkarzy i będzie stwarzał okazje bramkowe. Poświęcenie, blokowanie strzałów i ogólnie bardzo dobra postawa całego bloku defensywnego to był klucz do zwycięstwa. Ważne, że pierwsza nasza akcja, szybkie wyjście Morgana, dało nam bramkę. W przerwie uczulałem piłkarzy, że będziemy mieli więcej okazji do kontrataków. Powinniśmy je zdecydowane lepiej wykorzystać. Ten mecz ważył się do końca" – ocenił.

Brosz bardzo chwalił autora zwycięskiej bramki Morgana Fassbendera.

"Złapał dobrą formę fizyczną, ma łatwość dochodzenia do sytuacji. Zdobył już dwie bramki, a mógł więcej. Okazuje się, że postępu można dokonać, jak się ma 26 lat, a nie 18, 19. Wszystkim w klubie sprawia to radość, bo jak przychodził do nas, to nie grał całych meczów, a teraz wyrasta na piłkarza, który ciągnie nas do przodu" – zauważył.

Dla Brosza, który przez kilka sezonów był trenerem Górnika, powrót do Zabrza był sporym przeżyciem, ale także dla kilku zawodników z Niecieczy, którzy także grali wcześniej w tym klubie.

"Może dlatego pierwsza połowa tak wyglądała, dla wielu z nas był to powrót po latach i to było trudne przeżycie" – wyjaśnił.

Trener Górnika Michal Gasparik był po meczu w kiepskim nastroju, ale nie miał pretensji do swojej drużyny.

"Jakbyśmy grali do jutra, to i tak nie zdobylibyśmy bramki. Nasza gra dobrze wyglądała, ale w 15. minucie powinno być 2:0, a do przerwy 3:1, 4:1. Popełniliśmy jeden błąd i straciliśmy bramkę. Byliśmy dobrze przygotowani na ich kontry. Odbieraliśmy piłki w środku pola. Zabrakło nam jedynie skuteczności. Chłopcy pokazali ostatnio na Lechu i dzisiaj, że potrafią grać ładną piłkę. Nie trzeba dużo zmieniać. Problem byłby, gdybyśmy nie stwarzali okazji" – stwierdził.