Lider ekstraklasy ma dwa punkty przewagi nad Lechem Poznań i siedem nad broniącą tytułu Jagiellonią Białystok.
W poprzedniej serii spotkań Raków wygrał u siebie 3:0 ze Śląskiem Wrocław, dzięki czemu umocnił się na pierwszej pozycji, bo punkty stracili najgroźniejsi rywale, czyli Lech i Jagiellonia. Natomiast porażka wrocławian pozwoliła Stali, która zremisowała w Lubinie z Zagłębiem 2:2, na wyprzedzenie Śląska i opuszczenie ostatniej lokaty. Niemniej sytuacja mielczan jest nadal dramatyczna, a to oznacza, że myśląc o pozostaniu w ekstraklasie, muszą powalczyć o punkty w starciu z liderem. Liderem, który z 15 spotkań wyjazdowych przegrał tylko jedno (0:1 z Pogonią Szczecin) i w Mielcu będzie zdecydowanym faworytem.
Ale wiadomo, że faworyci nie zawsze wygrywają… W rundzie jesiennej Raków też był faworytem i ostatecznie wywiązał się z tej roli, ale w dramatycznych okolicznościach. Stal w Częstochowie przez ponad 90 minut stawiała skuteczny opór, zaś jedyna bramka w tym spotkaniu padła dopiero w czasie doliczonym przez arbitra, gdy rzut karny wykorzystał Jonatan Braut Brunes. Jak będzie tym razem?

Trener Rakowa Marek Papszun przed ostatnią częścią sezonu zachowuje optymizm: "Piękny czas, dobra pogoda i dobry czas dla zespołu. Drużyna się rozwija i sztab szkoleniowy się rozwija. Ostatni, zwycięski mecz był inny od poprzednich, a dla nas stanowił krok do przodu w walce o mistrzostwo i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Walczymy o pełną pulę. Tego wymagam od zespołu. Pracujemy nad tym, by wygrać kolejne spotkanie i zawodnicy teraz myślą tylko o meczu ze Stalą. Piłkarze i sztab, który już pracuje nad meczem z Jagiellonią, mają wspólny cel i to jest kluczowe. W lidze się gra po to, by zająć jak najwyższe miejsce".
Pytany o plany na następny sezon dodał: "Życie jest nieprzewidywalne, ale nie mam planu, by opuścić Raków. Jestem tutaj szczęśliwy. Praca wśród tych ludzi, którzy mnie otaczają, sprawia mi przyjemność. Rozwijam się i wierzę, że praca długofalowa przynosi efekty".
Natomiast indagowany o to czy nie boi się, że może się powtórzyć historia sprzed trzech lat, gdy na trzy kolejki przed końcem rozgrywek Raków został wyprzedzony przez Lecha, i czy ewentualne wicemistrzostwo kraju to będzie dla Rakowa sukces czy porażka, Papszun odparł: "Dla takiego klubu jak Raków medal mistrzostw Polski to olbrzymi sukces. Pamiętam jak zaczynaliśmy. Doceniam tę pracę, jaką wspólnie wykonaliśmy, a także poziom naszej ligi i poziom rywali".
"Wszystkie sukcesy, jakie odnieśliśmy są okupione bardzo ciężką pracą. W 2022 roku sytuacja jednak była trochę inna, bo po rundzie jesiennej Lech miał nad nami bardzo dużą, chyba dziewięciopunktową przewagę i my powoli odrabialiśmy straty, by wyjść na pierwsze miejsce. A potem, zaraz po zdobyciu Pucharu Polski, przytrafił się remis z Cracovią, co przy zwycięstwie Lecha w Gliwicach, w obu przypadkach w dość kontrowersyjnych okolicznościach, oznaczało, że spadamy na drugie miejsce i nawet zwycięstwo w Lubinie, tego by nie zmieniło. Bliżej mi do porównania obecnej sytuacji do roku 2023, gdy goniła nas Legia i gdy wygrała z nami 3:1, a potem mieliśmy remis w Radomiu. Wydawało się, że może nas dogonić, ale obroniliśmy przewagę".
Wiadomo, że przed meczem w Mielcu do kadry Rakowa powrócili Stratos Svarnas i Jean Carlos Silva, którzy ze Śląskiem nie mogli zagrać ze względu na nadmiar żółtych kartek. Wtedy na ich pozycje zostali przesunięci Zoran Arsenić i Fran Tudor, a w ramach roszad w wyjściowej jedenastce znaleźli się Matej Rodin, Ariel Mosór i Jesus Diaz. I właśnie Mosór i Diaz w pierwszej połowie wpisali się na listę strzelców.

Teraz trener Papszun ma większe pole manewru, bo nadal nie może grać tylko Erick Otieno, który pokutuje jeszcze za czerwoną kartkę w meczu z Pogonią, a którego ze Śląskiem udanie zastąpił Adriano Amorim. Ponadto, ze względów zdrowotnych, niepewny jest występ Tudora.
Można zakładać, że Raków w Mielcu rozpocznie spotkanie z Kacprem Trelowskim w bramce, a defensywę będą tworzyć Ariel Mosór, Zoran Arsenić i Stratos Svarnas. W drugiej linii pojawią się zapewne Fran Tudor, Władysław Koczerhin, Gustav Berggren i Jean Carlos, a w formacji ofensywnej bez zmian – Ivi Lopez, Adriano Amorim i Jonatan Brunes.
W odwodzie pozostają: Matej Rodin, Milan Rundic, Peter Barath, Srdjan Plavsic, Ben Lederman, Jesus Diaz, Patryk Makuch, Leonardo Rocha i bramkarz Dusan Kuciak. Poza kadrą nadal są dwaj rekonwalescenci – Bogdan Racovitan i Michael Ameyaw.
Dotychczas Raków i Stal w rozgrywkach ligowych, na trzech poziomach, zmierzyły się 35 razy i z żadną z drużyn, które są obecnie w ekstraklasie częstochowianie nie grali częściej. Stal wygrała 10 spotkań, ale po raz ostatni jeszcze w 1. lidze – 3:1 wiosną 2019 roku, gdy Raków zmierzał do ekstraklasy. Mielczanie awansowali rok później i od tego czasu, w dziewięciu meczach na najwyższym szczeblu rozgrywek, udało się jej wywalczyć tylko dwa bezbramkowe remisy, a siedmiokrotnie zwyciężał Raków, z czego dwa razy w Mielcu.

Podstawowym bramkarzem Stali jest w tym sezonie wypożyczony z Rakowa jego wychowanek Jakub Mądrzyk. Zdaniem Papszuna, może on w przyszłości zastąpić Trelowskiego. Na przykład w sytuacji, gdyby doszło do ewentualnego transferu obecnego bramkarza numer 1 Rakowa. Warto też przypomnieć, że spośród mielczan półtoraroczną grę w Rakowie, w latach 2018-2019, ma za sobą Maciej Domański, który z drużyną spod Jasnej Góry awansował do ekstraklasy i zadebiutował w niej w przegranym meczu z Koroną Kielce (0:1 w Bełchatowie).
Początek meczu Rakowa w Mielcu o godz. 14.45. Jego sędzią będzie Patryk Gryckiewicz z Torunia. Tydzień później częstochowianie zagrają u siebie z Jagiellonią. Potem czeka ich jeszcze wyjazdowe spotkanie z Koroną Kielce, a na zakończenie sezonu starcie przed własną publicznością z Widzewem Łódź.