W obliczu krótkiej ławki i konieczności walki na trzech frontach wiosną, trudno było wyobrazić sobie inne rozwiązanie: Legia Warszawa wykupiła Ryoyę Morishitę z Nagoya Grampus. Japoński pomocnik jest w sezonie 24/25 niezastąpiony, dosłownie – zagrał w 30 z 31 meczów i już wypracował najlepsze liczby w karierze.
Siedem goli i osiem asyst to najpewniej nie koniec jego dorobku w Legii, skoro strzelał bramkę w czterech z pięciu ostatnich meczów we wszystkich rozgrywkach, pomagając Legii zapewnić sobie miejsce w fazie pucharowej Ligi Konferencji.
Przypomnijmy, że 27-letni pomocnik z Shizuoki przyszedł na Łazienkowską w grudniu 2023 i jego wypożyczenie kończy się 31 grudnia 2024. Gdyby Legia nie wykupiła go teraz, wróciłby do Nagoi. Przed wiosennymi zmaganiami w Europie, Pucharze Polski i Ekstraklasie Wojskowi doświadczyliby kolejnego osłabienia, mając i tak zbyt wąską kadrę.
Dlatego zatrzymanie piłkarza wartego obecnie 1,9 mln euro było bardziej obowiązkiem niż niespodzianką dla kibiców przed świętami. Dobrą wiadomością jest za to fakt, że piłkarz podpisał kontrakt do końca sezonu 2027/28.
"Bardzo doceniam wszystkie osoby, które pomogły mi przez ostatni rok w Polsce. Jestem podekscytowany możliwością kontynuowania kariery we wspaniałym klubie, jakim jest Legia. Nadal będę ciężko, pokornie pracował i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby jej pomóc" – mówi Ryoya Morishita, cytowany przez klubowe media.
