Artykuł zawiera linki afiliacyjne do reklamodawców. Analizy są własne. Hazard może uzależniać. 18+
Nie zazdroszczę kibicom Legii Warszawa. W ostatnich dniach zostali wzięci prawdopodobnie na najwyższy rollercoaster w Polsce. Do tej pory praktycznie wszystko szło jak po maśle. Chwalebna wygrana z Lechem Poznań w meczu o Superpuchar Polski. Potem niełatwe, ale ostatecznie zwycięskie boje w pierwszych fazach kwalifikacji Ligi Europy. Najpierw odprawienie Kazachów z FK Aktobe, dwa razy po 1:0. Potem emocjonujący, ale również zwycięski dwumecz z czeskim Banikiem Ostrawa. Ten nasunął już pewne wątpliwości. Niby się udało, ale rzutem na taśmę. Zarówno pierwszy, jak i drugi mecz, mogły skończyć się zupełnie innym wynikiem. Ale okej – udało się. I w tym momencie pojawiają się dwaj niszczyciele świetnej zabawy. Najpierw Arka Gdynia, potem AEK Larnaka.
Zremisować u siebie nie jest jakimś potężnym wstydem. Gorzej, jeśli Twoim rywalem jest beniaminek Ekstraklasy, a Ty oddajesz 21 strzałów na jego bramkę. Czyli chęci były, liczby również, ale nic nie chciało wtoczyć się do bramki. Kibice byli zawiedzeni. Mecz z Arką oglądały pełne trybuny i na pewno nie spodziewały się tak przygnębiającego widoku. Zarówno na tablicy wyników, jak i na samej murawie.
Ale w porządku. Może byli zmęczeni. Może w głowach rozgrywali już mecz na Cyprze. Rozgrzeszenie bezproblemowo nadeszłoby, ale warunek był jeden. Na Cypr nie jedziecie statystować. Jedziecie grać, strzelać i wygrywać. Albo przynajmniej remisować, bo przed rewanżem na Łazienkowskiej to i tak byłby niezły punkt wypadowy.
Tymczasem w Larnace kibice zobaczyli obraz nędzy i rozpaczy. Wszystkie minusy Legii zostały obnażone w sposób brutalny, żeby nie napisać naturalistyczny. Porażka 1:4 niby mówi wszystko, ale pozostawia jedno niedopowiedzenie. Czy to "Wojskowi" byli aż tak słabi, czy Cypryjczycy aż tak potężni, żeby zlać ostatniego zdobywcę Pucharu Polski, praktycznie wybijając mu z głowy awans do fazy grupowej Ligi Europy?
Przed Legią rewanż w Warszawie, ale wcześniej – w meczu z GKS-em Katowice – szansa na "katharsis". Oczyszczenie, wyzbycie się negatywnych emocji. Być może popuszczenie wodzy fantazji i symboliczne powiedzenie kibicom "przepraszam" po cypryjskiej tragedii. Katowice to może nie Larnaka, ale swoje atuty również mają. I dla Legii z pewnością nie przewidują taryfy ulgowej. Wręcz przeciwnie.
Spróbujmy przewidzieć to, co wydarzy się przy Łazienkowskiej. Będzie kontrowersyjnie? Może odrobinę, ale pamiętajcie – to jest Ekstraklasa. Tu nic nikogo już nigdy nie zdziwi.
Legia Warszawa – GKS Katowice, niedziela, 10 sierpnia, 20:15
Typy na mecz Legia – GKS Katowice
Legia wygra (-1,5) – 1.98 (STS)
Legia wygra do zera – 2.55 (STS)
Jean-Pierre Nsame strzeli gola – 2.35 (Superbet)
Kursy z STS i Superbet. Aktualne w momencie publikacji. Mogą ulec zmianie.
Legia postara się zmazać plamę po kompromitacji na Cyprze
Najpierw zajrzyjmy do historii. Ta meczów Legii Warszawa z GKS-em Katowice jest długa, ale przerywana. W poprzednim sezonie ekipa ze Śląska wróciła do Ekstraklasy po niemal dwudziestoletniej przerwie. Los chciał, że w międzyczasie kluby te nigdy nie wpadły na siebie w rozgrywkach Pucharu Polski. Zatem nie licząc poprzedniego sezonu, ostatni mecz z GieKSą spora część kibiców Legii może w ogóle nie pamiętać.
Przeminęły niemal dwie dekady. Przenieśliśmy się w inną rzeczywistość, ale jedno się nie zmieniło: Legia dalej wygrywa z GKS Katowice. Dokładnie od ośmiu spotkań. I to niezależnie od tego, czy grali u siebie, czy na wyjeździe. Ostatnia strata punktów Legii u siebie? Maj 2001. Tak dawno, że w przerwie Wojciecha Kowalczyka – dziś eksperta telewizyjnego – zmieniał były agent Roberta Lewandowskiego, Cezary Kucharski.
Wpadka w Lidze Europy była dotkliwa, niemniej historycznie trudno znaleźć rywala, który metaforycznie może podać po niej Legii pomocną dłoń. Żeby jeszcze piłkarze z Katowic zaliczyli spektakularne wejście w sezon. Tymczasem tabela nie kłamie. Po trzech meczach są na piętnastym miejscu w tabeli z jednym punktem na koncie. W ostatniej kolejce zebrali srogie cięgi (0:3) na terenie Widzewa Łódź.
Przewidujemy więc odrodzenie Legii. Może chwilowe, może ulotne, ale w tym meczu powinni wznieść się na wyżyny swoich umiejętności Ba, powinni. Są to winni kibicom i trener Edward Iordanescu ma tego świadomość. Wygrana Legii przynajmniej dwiema bramkami, jeśli przeciwnik pozwoli, jest naszym zdaniem całkiem prawdopodobna.
Typ: Legia wygra (-1,5) – 1.98 (STS)
Wyjaśnienie: Zakład zostanie zaliczony w momencie, kiedy Legia Warszawa wygra różnicą przynajmniej dwóch goli.
Gospodarze na zero z tyłu
Czas na nieco bardziej szalony typ, ale mający swoje podparcie w ostatnich meczach. Legia jak do tej pory w dwóch spotkaniach Ekstraklasy nie straciła ani jednej bramki. Nie udało się to zarówno piłkarzom Korony Kielce, jak i Arki Gdynia. GKS Katowice to podobny kaliber. Raczej mało wymagający rywal, który na dodatek – jak dotychczas – nie jest mistrzem w zdobywaniu bramek.
Wystarczy spojrzeć na statystyki. Zdobyte bramki? Dwie w trzech meczach. Średnia oczekiwanych goli na mecz? Współczynnik ten dla GieKSy wynosi 0,83. Gorsi są tylko Piast Gliwice i Arka Gdynia. Statystyki strzałów też nie powinny napawać kibiców z Katowic nadmiernym optymizmem. Średnia sześciu uderzeń w kierunku bramki na spotkanie to również niemal ligowy ogon.
Na Cyprze Legia dała ciała, ale GKS to statystycznie wprost idealny rywal do tego, żeby podbudować morale przed rewanżem. Żeby wlać w serca kibiców nadzieję, choćby płonną. Dlatego stawiamy, że goście wyjadą z Warszawy bez choćby jednego strzelonego gola. Limit tych straconych Legia zdaje się wykorzystała w Larnace.
Typ: Legia wygra do zera – 2.55 (STS)
Wyjaśnienie: Zakład zostanie zaliczony, kiedy Legia wygra z GKS-em Katowice, nie tracąc przy tym żadnej bramki.
Nsame dorzuci do pieca
To jest facet, który wygrywa, nawet kiedy Legia przegrywa. Sezon zaczynał z pozycji outsidera. Niemłodego już piłkarza, który wrócił z nieudanego wypożyczenia i za moment będzie pakować walizki. Trener Edward Iordanescu postanowił jednak nie odpalać go dla zasady i dać mu szansę. Zaczął nieśmiało, od wchodzenia z ławki rezerwowych. Wystarczyło jednak kilka meczów, aby z niechcianego stał się... najlepszym piłkarzem Legii Warszawa.
Nsame zdobywał bramki w każdym z czterech ostatnich spotkań. Udało mu się ukłuć rywala nawet na Cyprze w meczu przeciwko AEK Larnaka. Ostatni raz takie serie notował jeszcze jako piłkarz Young Boys Berno, gdzie seryjnie zdobywał tytuły króla strzelców w lidze szwajcarskiej. Może coś zaskoczyło? Może w końcu poczuł zaufanie trenera, rozwiązał supeł w głowie i na dobre zagościł na liście strzelców kolejnych meczów?
Krótko: jeśli przewidujemy, że Legia będzie w tym meczu strzelać, to wielce prawdopodobne, że jednym ze szczęśliwców będzie właśnie Nsame. Tym bardziej że w Ekstraklasie do tej pory trafił zaledwie raz. Kropka.
Typ: Jean-Pierre Nsame strzeli gola @ 2.35 (Superbet)
Wyjaśnienie: Zakład zostanie zaliczony, kiedy Jean-Pierre Nsame wyjdzie w podstawowym składzie Legii i zdobędzie przynajmniej jedną bramkę.
Kursy na mecz Legia - GKS Katowice
Zwycięstwo Legii Warszawa – 1.37 (Fortuna)
Zwycięstwo GKS Katowice – 7.20 (Fortuna)
Kursy z Fortuny. Aktualne w momencie publikacji. Mogą ulec zmianie.
Najlepsze bonusy bukmacherskie
Chcesz zacząć obstawiać mecze Ekstraklasy? Dobrze trafiłeś, bo Flashscore pomoże Ci znaleźć darmowe zakłady, zakłady bez ryzyka czy bonusy bez depozytu. W naszej dedykowanej zakładce czekają na Ciebie bonusy bukmacherskie – najlepsze na rynku, które skrupulatnie wyselekcjonowaliśmy specjalnie dla naszych czytelników.
Kursy aktualne w momencie publikacji. Mogą ulec zmianie.