Gdy tylko zakończyło się jego wypożyczenie z Burnley, zaczęły się starania, by Darko Czurlinow jednak powrócił do polskiej Ekstraklasy. Zresztą nie tylko ze strony Jagiellonii, ponieważ chętna pozyskać piłkarza była też Legia Warszawa.
Na przeszkodzie stanęły pieniądze. Po powrocie do Premier League Burnley jest gotowe piłkarza sprzedać, ale za odpowiednią cenę. W czerwcu Damian Domitrz sugerował, że jest oferowany klubom w zachodnich ligach za ok. 2,5 mln euro. Czyli w Burnley nie pogra, ale trzeba zapłacić pieniądze, jakich Duma Podlasia jeszcze nigdy na piłkarza nie wyłożyła.
Czas jednak mija, Czurlinow barw nie zmienia, a już od dobrych paru tygodni w Białymstoku nie ukrywają, że są w kontakcie z zawodnikiem. I choć wzmocnień na skrzydle już nie szukają, to dla niego miejsce jest przygotowane. Potwierdził to we wtorkowy wieczór prezes Ziemowit Deptuła, podczas rozmowy w Kanale Sportowym.
"Muszę powiedzieć, że jesteśmy z Darko w stałym kontakcie. Mowa tu o dyrektorze sportowym, jak i mnie oraz pracownikach klubu. Śledził mecz przeciwko Termalice. Mówił, że go brakuje. Bardzo chce tu wrócić. To nie tylko kwestia klubu, ale też czuł się bardzo dobrze w Białymstoku. Jeżeli nie pojawią się jakieś ogromne pieniądze na stole, to chce wrócić do Jagiellonii" – zasugerował prezes.
I, mimo niedawnego odrobienia strat przeciwko Widzewowi, trudno się nie zgodzić, że Darko Czurlinow przydałby się Jadze choćby od jutra. Jego umowa z Burnley obowiązuje do końca rozgrywek 25/26, dlatego zmiana barw w tym oknie jest wielce prawdopodobna. Na razie przy Słonecznej czekają.
Przypomnijmy, że Czurlinow pojawił się w Białymstoku na początku sezonu 2024/25, po czym rozegrał w barwach Dumy Podlasia aż 43 mecze. Wielokrotnie był kołem zamachowym maszyny, która z powodzeniem rywalizowała w kraju i Europie. Jaga osiągnęła ćwierćfinał Ligi Konferencji i wygrywając Superpuchar Polski, zanim - na pożegnanie - Macedończyk założył wywalczony brązowy medal w lidze. Łącznie zdobył siedem goli i trzy asysty.
