Więcej

Kamil Jakubczyk: moje zachowanie było godne potępienia

Kamil Jakubczyk: moje zachowanie było godne potępienia
Kamil Jakubczyk: moje zachowanie było godne potępieniaMATEUSZ SLODKOWSKI / Zuma Press / Profimedia
Kamil Jakubczyk, który w sobotnim meczu ekstraklasy w Gdyni z Pogonią (2:1) zdobył dla Arki zwycięską bramkę, przyznał, że jego gest w stosunku do ławki szczecińskiego zespołu był godny potępienia – "Poniosły mnie emocje, dałem im niestety upust" – wyjaśnił piłkarz gospodarzy.

"Cieszynka" skierowana przez Jakubczyka w stronę Grzegorczyka

Jakubczyk w 80. minucie pięknym uderzeniem z 17 metrów zdobył dla Arki drugą bramkę,

"Zamierzałem nakryć piłkę wewnętrzną częścią stopy, żeby nie uderzyć na siłę, a wyszło idealnie. Myślę, że taki gol mógł mi wyjść tylko przeciwko Pogoni. Nie był to jednak jakiś mój wybitny mecz, bo za wiele w grze mnie nie było, a jestem zawodnikiem, który chce mieć na nią wpływ" – powiedział.

Po tym trafieniu podbiegł do ławki gości i gestem wysłał całusa. Tym zachowaniem wywołał dwie spore awantury, druga szarpanina z udziałem wszystkich piłkarzy miała bowiem miejsce także po ostatnim gwizdku.

21-letni defensywny pomocnik zreflektował się po meczu i posypał głowę popiołem.

"Chciałem przeprosić cały sztab Pogoni i wszystkich kibiców, jeśli pomyśleli, że ten gest był skierowany do nich. To wyglądało bardzo źle, ale tam nie było złej krwi w stosunku przede wszystkim do fanów, sztabu i zawodników. Faktycznie wyszło drastycznie, prowokacyjnie. Po tym golu poniosła mnie młodzieńcza fantazja, to moje pierwsze trafienie w ekstraklasie, w dodatku przeciwko byłemu klubowi. To było bardzo niepotrzebne" – zauważył.

Ten gest skierowany był do drugiego trenera Pogoni Tomasza Grzegorczyka, który wcześniej prowadził Arkę i nie widział dla Jakubczyka miejsca w składzie. Szkoleniowiec Portowców nie był w stanie zareagować na to prowokacyjne zachowanie, bowiem jest po operacji stawu skokowego i w Gdyni miał założony but ortopedyczny.

"Chciałbym też przeprosić osobę, do której ten gest był skierowany. To, że ktoś nie okazuje mi, jako zawodnikowi, należytego szacunku, nie znaczy, że ja muszę zachować się w drugą stronę tak, jak się zachowałem. Tylko zawołałem trenera, do którego wykonałem ten gest. Zachowanie godne potępienia, nieakceptowalne, najważniejsze jest fair play, a poniosły mnie emocje, dałem im niestety upust. Nie był to gest, z którego jestem dumny, ale nie codziennie zdobywa się pierwszą bramkę w ekstraklasie przeciwko byłemu klubowi. Po chwili czułem, że mogło się bez tego obyć" – stwierdził.

"Szanuję wszystkich zawodników Pogoni, z którymi trenowałem"

Piłkarza zapewnił, że bardzo szanuje Pogoń. Podkreślił, że spędził tam wiele lat, tam się rozwijał oraz dorastał i cały czas ma ten klub w sercu.

"Wychowałem się w Szczecinie, to klub mojego młodzieńczego życia. Szanuję wszystkich zawodników Pogoni, z którymi trenowałem, a także trenera Kolendowicza oraz wszystkich szkoleniowców Akademii. Miałem natomiast cel, aby zagrać w pierwszej drużynie Pogoni, czego nie udało mi się zrealizować. Mam nadzieję, że to jedyne marzenie, które się nie spełniło" – dodał.

Drugim bohaterem Arki, całkowicie pozytywnym, był bramkarz Damian Węglarz, który dwie minuty przed zdobyciem przez jego zespół zwycięskiego gola obronił rzut karny egzekwowany przez króla strzelców poprzedniego sezonu Efthymisa Koulourisa.

"Dużą rolę odegrał trener bramkarzy Maciej Borowski, który zawsze przygotowuje mi najważniejsze informacje o rywalach. Dostałem materiał i o dziwo, spędziłem nad nim więcej czasu niż zazwyczaj. Obejrzałem go pięć razy, a wiadomo, że mogli uderzać Koulouris lub Grosicki. Gdyby strzelał Kamil, rzuciłbym się w lewy róg, ale mam ściągę, przypominajkę na bidonie, gdzie dany zawodnik uderza. Staje Grek, mam napisane w prawo, myślę, trener się napracował, to idę w prawo" – zdradził.

Arka odniosła inauguracyjne zwycięstwo i 29-letni golkiper jest bardzo zbudowany po tym spotkaniu.

"Graliśmy pewnie, agresywnie, walczyliśmy o każdą piłkę, jeździliśmy na tyłkach, od początku wyskoczyliśmy na Pogoń. Dobrą energię dali też zmiennicy. To był nasz najlepszy w tym sezonie mecz. Idziemy w górę tabeli i myślę, że będziemy patrzeć tylko na jej szczyt" – podsumował Węglarz.