W piątek media społecznościowe Pogoni Szczecin promieniały zdjęciami i filmami z zawodnikami, którzy zjechali po urlopach do klubu. "Okres przygotowawczy rozpoczęty" – głosił jeden z wpisów. Zaczęły się badania po powrotach, a w sobotę miał być pierwszy trening.
Tyle że w sobotę klubowe socjale zamarły, a wspólny trening drużyny w ogóle się nie odbył. Najpierw piłkarze nie wychodzili z szatni przez 90 minut, a następnie swoją aktywność ograniczyli do wspólnego wyjścia na boisko, rundki spacerem wokół niego i powrotu do szatni.
Przed treningiem doszło do spotkania drużyny z zarządem (bez prezesa Jarosława Mroczka, który jest za granicą). Cokolwiek na spotkaniu padło, nie skłoniło piłkarzy do rozpoczęcia przygotowań.
Wiadomo, że jesienią Portowcy mieli problem z regulowaniem pensji piłkarzy i pracowników. Wyrwę w budżecie spowodowało niezrealizowanie planu minimum, jakim był ponowny awans do kwalifikacji europejskich rozgrywek. Pogoń zawiodła i w lidze, i w Pucharze Polski, którego finał będzie się odbijał czkawką latami.
Klub jest w złej sytuacji finansowej i jego przyszłość pozostaje niejasna po fiasku niedawnej próby sprzedaży. Zarząd ma przedstawić sytuację w sprawozdaniu 25 stycznia, tylko czy do tego czasu będzie jeszcze drużyna zdolna rywalizować w Ekstraklasie? Jak przekonuje serwis wSzczecinie.pl, część piłkarzy może z powodu zaległości już teraz rozpocząć rozmowy z nowymi pracodawcami.
Zawodnicy nie chcieli występować przed kamerami i rozmawiać z mediami, ale w zdawkowych wypowiedziach przyznali, że chodzi o zaległości finansowe. Z ich powodu nie wyszli na trening w sobotę i tak będzie również w kolejnych dniach. "Jest to bardzo smutne i przykre, że musiało dojść do takiej sytuacji" - powiedział krótko serwisowi PogonSportNet.pl Kamil Grosicki.