Podczas niedzielnego meczu Cracovii z Legią ta zmiana miała odmienić sytuację. Wojskowi przegrywali 1:2, a Edward Iordanescu zdjął Jędrzejczyka i w bój posłał najskuteczniejszego zawodnika sezonu, który odpoczywał po czwartkowym pojedynku w pucharach.
Jean-Pierre Nsame wszedł na boisko w 79. minucie i już pierwszym kontaktem z piłką zapewnił Milecie Rajoviciowi sytuację strzelecką, której Duńczyk nie wykorzystał. Jak się okazało, to było jedyne udane podanie Nsame, ponieważ przy próbie przyjęcia piłki od Elitima padł na murawę już po pięciu minutach gry. Nie było kontaktu z rywalem, za to widać było wygięcie stopy i ból piłkarza, który natychmiast pokazał „kołowrotek” i zszedł z pomocą fizjoterapeutów.
Niepokojąca sytuacja okazała się poważna, co potwierdził już podczas konferencji pomeczowej trener Iordanescu. "To smutna dla nas noc. Jesteśmy smutni z powodu wyniku, ale jeszcze bardziej jestem smutny z powodu kontuzji Nsame. To taki uraz, że prawdopodobnie będzie on niedostępny przez długi czas. Straciliśmy świetnego piłkarza, który ma fantastyczny charakter. Takie kontuzje wynikają z liczby meczów i zmęczenia" – powiedział Iordanescu.
Jak "długi czas" ma na myśli trener? To potwierdzą dopiero badania, ale już w niedzielną noc Piotr Koźmiński (Goal.pl) potwierdził, że zawodnik doznał zerwania ścięgna Achillesa. Jeśli skala urazu się potwierdzi, piłkarza może czekać pół roku nieobecności na boisku.
To szczególnie bolesne dla zawodnika, który wrócił z wypożyczenia, zawziął się i pokazał jakość, która była kluczowa dla Legii w pierwszych meczach sezonu. W półtora miesiąca zaliczył aż sześć goli i asystę dla Wojskowych. Stołeczny klub może stracić Nsame na wszystkie mecze fazy ligowej Ligi Konferencji.
