Dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach Ekstraklasy w klubie z Łodzi nie minęła spokojnie. Duże oburzenie i niepokój wśród kibiców Widzewa wywołał bowiem fakt, że w pierwszych pięciu dniach piłkarze nie trenowali wspólnie, lecz indywidualnie według rozpisek dostarczonych przez sztab przygotowania motorycznego.
Do tradycyjnych zajęć zespół wrócił w minioną sobotę i dopiero wówczas rozpoczął bezpośrednie przygotowania do zaplanowanego na niedzielę ligowego meczu z Arką.
"Chciałbym zacząć od wiadomego dla wszystkich wątku, żeby go zamknąć. Jedyne, co mogę zrobić, to zaznaczyć, że powinniśmy lepiej poprowadzić komunikację związaną z przerwą reprezentacyjną. Rozumiem zdenerwowanie kibiców, lecz z szacunku do nich nie chcę wpływać na ich opinię. Najlepsze, co możemy teraz zrobić, to odpowiedzieć na boisku" – podkreślił Czubak na piątkowej konferencji prasowej.
Dodał, że realizacja indywidualnych planów treningowych przez piłkarzy w świecie futbolu nie jest niczym nadzwyczajnym. "Musieliśmy podjąć decyzję, czy te dni treningów indywidualnych będą na starcie dwutygodniowego mikrocyklu, czy w jego trakcie. I stwierdziliśmy, że lepiej będzie zrobić to na samym początku, a potem jednym ciągiem przygotowywać się do meczu z Arką" – tłumaczył.
Łódzki zespół na ligowe boiska wróci silniejszy kadrowo. Po przegranym meczu z Lechem Poznań 1:2 do Widzewa dołączyło bowiem trzech nowych zawodników. To serbski bramkarz Veljko Ilic, senegalski napastnik Pape Meissa Ba i ściągnięty z belgijskiego KRC Genk 16-krotny reprezentant Szwajcarii Andi Zeqiri. 26-latek, który ma w sportowym CV liczne gole w belgijskiej Ekstraklasie, ale też trafienia w Bundeslidze, według nieoficjalnych informacji kosztował ok. dwóch milionów euro i stał się bohaterem najdroższego transferu w historii łódzkiego klubu.

"Skompletowaliśmy bardzo silny zespół, a teraz nasza głowa w tym, żeby poukładać go jak najlepiej i jak najszybciej. Nie możemy mówić o potrzebie czasu. Trzeba dowieźć wynik, a on da nam czas. Ostatnie dni również nas wzbogaciły, także pod tym kątem, że po kontuzjach wracają Samuel Kozlovsky i Peter Therkildsen, co jest bardzo istotne. Kadra wydaje się w niemal optymalnej dyspozycji" – przyznał szkoleniowiec.
Niedzielny rywal Widzewa - Arka - w siedmiu rozgranych do tej pory spotkaniach w Ekstraklasie zdobył jeden punkt więcej od zespołu z Łodzi. Czubak wskazywał, że prowadzoną przez trenera Dawida Szwargę drużynę beniaminka cechuje m.in. bardzo dobra organizacja gry w defensywie.
"Do tego są wybiegani, mają najlepszy wynik pod względem biegania na dużych prędkościach, co jest czymś wartym odnotowania. Czekają na momenty, w których mogą wywołać na boisku trochę chaosu, a dzięki niemu stworzyć sytuacje. Arka rozwija się z tygodnia na tydzień, jest coraz lepsza z piłką, natomiast wierzę, że będziemy w stanie się temu przeciwstawić i „ukraść” im tę piłkę" – przekonywał.
Obecny na konferencji Zeqiri przyznał, że w łódzkim zespole chciałby zadebiutować już w niedzielnym meczu. O swoich szansach na występ mówił jednak ostrożnie, bo – jak tłumaczył – ostatni raz w spotkaniu o punkty wystąpił w kwietniu.
"Wiem, że wszyscy chcą, abym zagrał, ale minęło sporo czasu od mojego ostatniego meczu ligowego. Czekam na weekend, ale to oczywiście decyzja trenera, czy da mi szansę już teraz. Staram się wrócić do najwyższej formy, będę gotowy na niedzielę, lecz oczywiście jest potrzebne ogranie się" – powiedział szwajcarski napastnik.