W poniedziałek Lechia pechowo straciła punkt – uległa bowiem w Warszawie Legii 1:2 po golu straconym w szóstej minucie doliczonego czasu.
„W tym meczu było jednak wiele pozytywów. Nasz poziom energii był względnie dobry, przez większą część spotkania dobrze sobie radziliśmy, oczywiście poza straconym golem w ostatniej sekundzie z rzutu rożnego, a także wcześniej, w doliczonym czasie pierwszej połowy. Takie bramki muszą niepokoić, to nie jest dobre i miłe” – powiedział w piątek na konferencji prasowej w Gdańsku Carver.
Angielski szkoleniowiec przypomniał jednak, że biało-zieloni są w stanie odwrócić losy meczów. Tak było we wcześniejszej konfrontacji na własnym stadionie ze Stalą Mielec. W 91. minucie gospodarze przegrywali 1:2, jednak w końcówce zdołali zdobyć dwie bramki. Po tym zwycięstwie opuścili strefę spadkową, ale po porażce w stolicy znowu się w niej znaleźli.
„To niesamowite, jak w ciągu tygodnia można przejść w piłce od różnych emocji – od skrajnie dobrych do skrajnie złych. Podróż z Warszawy do Gdańska nie była zbyt przyjemna, byliśmy trochę podłamani, to jednak nie wypływa negatywnie na nasz zespół. Mamy odpowiedniego ducha i atmosfera wciąż jest znakomita. Najważniejsze to wierzyć w to, co robimy oraz w to, jak pracujemy. I dobrze, że w ciągu pięciu dni mamy kolejny mecz” – dodał.
W sobotę o godz. 14.45 gdańszczanie podejmą plasującego się na 10. pozycji Piasta Gliwice, z którym pod koniec października, pomimo prowadzenia 3:1, zremisowali na Górnym Śląsku 3:3.
„Nie obawiam się, że wynik meczu z Legią będzie miał negatywny wpływ na naszą postawę w sobotę. Jestem wręcz przekonany, że zawodnicy są gotowi, aby rozegrać kolejne dobre spotkanie. Mentalnie znajdujemy się w dobrym miejscu, fizycznie drużyna też jest odpowiednio przygotowana” – zapewnił.
Carver zauważył, że Piast gra w zdecydowanie inny sposób niż pozostałe drużyny ekstraklasy.
„Stosuje zupełnie inny system, ale wiemy, jak rywale grają i czego się można po nich spodziewać. Nie mogę inaczej powiedzieć niż to, że jest to bardzo dobry zespół, może im też pomóc to, że grają praktycznie bez większej presji. Są w środku tabeli i mogą sobie pozwolić na eksperymenty, bo w ich przypadku wynik nie determinuje wszystkiego. Bardziej chodzi o nas, jak my będziemy się zachowywać i reagować” – przyznał.
Do końca sezonu zostało pięć spotkań, w czasie których zespoły zagrożone degradacją muszą wydostać się ze strefy spadkowej.
„Czy jest ciśnienie? Ja mówię zawodnikom, że ciśnienie jest, ale dla opon. Koncentrujemy się na jednej rzeczy, na jednym meczu, tym najbliższym, a nie na wszystkich, które nam zostały. Oczywiście wolałbym średnią grę zespołu i zdobycie trzech punktów, aczkolwiek wierzę w zasadę, że jeśli dobrze grasz, to będziesz wygrywał. Taka jest konsekwencja dobrej gry” – podsumował.
60-letni szkoleniowiec ma do dyspozycji prawie wszystkich zawodników. Wiadomo tylko, że do końca sezonu, z powodu urazu ścięgna Achillesa, nie zagra bramkarz Bohdan Sarnawski.