Więcej

Adrian Siemieniec: "11 dobrych graczy to nie to samo co dobra drużyna. Ale będziemy ją mieli"

Adrian Siemieniec: "11 dobrych graczy to nie to samo co dobra drużyna. Ale będziemy ją mieli"
Adrian Siemieniec: "11 dobrych graczy to nie to samo co dobra drużyna. Ale będziemy ją mieli"PressFocus / ddp USA / Profimedia
Dziś jeszcze nie jesteśmy drużyną, ale będziemy ją mieli, bo ja się nie poddaję - mówił trener Jagiellonii Adrian Siemieniec po porażce jego zespołu 0:4 z beniaminkiem z Niecieczy. Chwalił kibiców za wsparcie mimo wyniku, podkreślał że jego zespół po zmianach kadrowych potrzebuje czasu.

"Myślę, że lepszego debiutu w ekstraklasie Termalica nie mogła sobie wymarzyć, jak tak wysokie zwycięstwo nad Jagiellonią" - mówił szkoleniowiec białostoczan na pomeczowej konferencji prasowej. Chwalił kibiców, którzy - mimo wysokiej porażki z beniaminkiem na otwarcie nowego sezonu - wspierali zespół po spotkaniu.

"Takie wsparcie znaczy dużo więcej, niż gdy dzieje się po zwycięstwach. Musimy to szanować i oddawać naszym kibicom to, na co zasługują" - mówił. Podsumowując na gorąco, mówił, że "nie graliśmy aż tak słabo, żeby przegrać 0:4". Ale - jak zaznaczył - goście mieli też kolejne klarowne sytuacje i ta porażka mogła być nawet wyższa.

"Wiem, że ta droga to nie będzie »spacerek«, tylko przeszkody mogą być i musimy być w tym razem. Nie sztuką jest wspierać zespół wtedy, gdy wszystko jest dobrze. Dzisiaj po takim meczu jest moment na spójność, wiarę w proces, ludzi, zaufanie i cierpliwość. Ja tym się będę wykazywał" - podkreślał. Powiedział też, że mimo wyniku zauważa pozytywy dotyczące gry poszczególnych piłkarzy.

"Mam więcej wiedzy i odpowiedzi, niż miałem przed meczem i moja w tym rola, żeby szybko wyciągać wnioski i nastawić ten zespół w odpowiednim kierunku i wtedy cierpliwie czekać na efekty" - dodał Siemieniec. "Potencjał w tej drużynie jest i ja go czuję, ale potrzebuje ona czasu na to, żeby być drużyną, bo jeszcze dziś drużyną nie jesteśmy. Jedenastu dobrych graczy to nie to samo co dobra drużyna. Ale będziemy ją mieli, bo ja się nie poddaję" - mówił.

Trener Bruk-Betu Termaliki Nieciecza Marcin Brosz podkreślał, jak duże znaczenie dla klubu miał sam powrót, po trzech latach, do piłkarskiej ekstraklasy. "Bramki nie były przypadkowe, stworzyliśmy sobie te sytuacje" - mówił o wygranej, choć przyznał, że w pierwszej fazie spotkania przewagę miała Jagiellonia, a dla wyniku być może kluczowa była interwencja jego bramkarza Miłosza Mleczko przy strzale głową Jesusa Imaza.

"Cieszy mnie bardzo progres jaki robi ten zespół, takie mecze działają tylko pozytywnie, bo pokazują, że idziemy w dobrym kierunku, potrzebujemy jednak rywalizacji w zespole i na niektóre pozycje wzmocnień" - dodał.

"Kiedy mieliśmy piłkę przy nodze, wyglądało to dobrze, problem się pojawiały, kiedy ją traciliśmy. Kompletnie brakowało nam agresji, chęci odzyskania piłki, dawaliśmy Termalice dużo przestrzeni po stracie piłki, a oni grali jak chcieli. My, mam wrażenie, trochę przeszliśmy obok meczu" - tak podsumował spotkanie bramkarz Jagiellonii Sławomir Abramowicz, niespodziewanie najlepszy zawodnik w swoim zespole.

"Ale nie możemy przegrywać z beniaminkiem 0:4, z całym szacunkiem dla drużyny Termaliki" - dodał.