W piątek w Białym Domu Trump spotkał się z szefem FIFA Giannim Infantino, który zaprezentował w Gabinecie Owalnym Puchar Świata. Zaznaczył, że niewiele osób ma okazję, by dotykać pucharu, lecz w związku z tym, że Trump jest "zwycięzcą", może potrzymać to trofeum.
Infantino ogłosił, że sprzedaż biletów na rozgrywki wystartuje 10 września i sprezentował prezydentowi bilet na mecz finałowy, który odbędzie się 19 lipca 2026 r.
Amerykański przywódca ocenił, że to będzie "największe wydarzenie sportowe na świecie". Ogłosił, że 5 grudnia centrum sztuk performatywnych im. Johna F. Kennedy'ego w Waszyngtonie będzie gospodarzem losowania grup mistrzostw świata FIFA 2026. Trump zażartował, że sam też może zagrać na murawie.
Zaznaczył, że stolica będzie bezpieczna, a ludzie "nie będą musieli się bać chodzić po ulicach". Trump w ubiegłym tygodniu przejął kontrolę nad waszyngtońską policją i wysłał na ulice Gwardię Narodową, argumentując to walką z przestępczością w mieście.
Trump powiedział też, że na mistrzostwa świata chciałby przyjechać przywódca Rosji Władimir Putin. Jednak - jak zaznaczył - będzie to zależeć od tego, co wydarzy się w sprawie wojny w Ukrainie.
Minister ds. bezpieczeństwa krajowego Kristi Noem podkreśliła, że do USA przybędą na mistrzostwa miliony ludzi. Zapewniła, że otrzymanie wizy w tym celu nie będzie stanowiło problemu. Trump dodał, że w przypadku obywateli niektórych krajów to będzie "bardzo łatwe, w przypadku innych - trochę trudniejsze".
Według szacunków FIFA na mecze przybędzie ok. 6 mln kibiców, kolejnych co najmniej 6 mld ludzi ma oglądać rozgrywki w domu.
Przyszłoroczne mistrzostwa świata, współorganizowane przez USA, Kanadę i Meksyk, będą pierwszymi, w których rywalizować będzie 48 drużyn. Rozegrane zostaną 104 mecze.