Od zeszłego roku było tajemnicą poliszynela, że mistrzostwa świata w 2030 roku odbędą się w trzech krajach, z trzema meczami inauguracyjnymi w Ameryce Południowej (Urugwaj, Argentyna i Paragwaj). Wybór był już podjęty, dziś miał zostać tylko zatwierdzony i tak też się stało.
Hiszpania, Portugalia i Maroko będą następnie gościć 48 rywalizujących drużyn w kolejnych meczach grupowych i fazie pucharowej. To drugi raz w historii, gdy kraj Cervantesa jest gospodarzem mistrzostw świata, za to pierwszy w historii, gdy aż sześć krajów dzieli się turniejem rozrzuconym na trzech kontynentach.
Jeśli chodzi o imprezę w 2034 roku, Arabia Saudyjska została oficjalnie wyznaczona na gospodarza. W tym przypadku - formalnie - decyzja była podejmowana dopiero dziś. Bliskowschodnie królestwo było jedynym kandydatem, który wciąż pozostawał w grze. Dlatego, choć teoretycznie nie mogli być pewni tej roli, Saudyjczycy ruszyli już z budową stadionów, pewni decyzji FIFA.
Turniej w 2034 roku nie ma jeszcze wyznaczonego kalendarza, ale najbardziej realna wydaje się dziś rozegranie go w styczniu. Byłby to drugi po Katarze zimowy mundial.
Głosowanie czy zatwierdzenie podjętej dawno decyzji?
Podczas środowego nadzwyczajnego kongresu FIFA proces decyzyjny przypominał bardziej szopkę niż faktyczne głosowanie. Prezydent FIFA Gianni Infantino łącznie czterokrotnie przypominał 211 delegatom, by poparli wnioski przez aklamację (tj. stuprocentowe poparcie, bez żadnego głosu sprzeciwu lub wstrzymującego się) i zatwierdzali kolejnych gospodarzy.
Cały proces kandydacki został poprowadzony przez FIFA w taki sposób, by z trzech bardzo silnych kandydatur zrobić dwie (jedną na 2030 i jedną na 2034) i umożliwić Arabii Saudyjskiej organizację turnieju w 2034 z pominięciem zasady rotacyjności geograficznej.
Udało się to poprzez wciśnięcie Urugwaju, Paragwaju i Argentyny jako dodatku do mundialu 2030 (trzy mecze w tych krajach nazwano "celebracją stulecia" pierwszego mundialu) zamiast uznania preferowanej przez te kraje roli głównych gospodarzy. W tej sytuacji, przy jasnej preferencji ze strony FIFA, z gry o turniej w 2034 roku wycofała się Australia, która jako jedyna rozważała rywalizację z Saudami.
Co więcej, pomimo bardzo poważnych zarzutów wobec Arabii Saudyjskiej, jej kandydatura otrzymała niemal euforycznie pozytywną ocenę w raporcie podsumowującym FIFA.
"FIFA poniesie ciężar odpowiedzialności"
Podobnie jak wybór Arabii Saudyjskiej był gwarantowany, tak i natychmiastowa reakcja organizacji zajmujących się prawami człowieka była pewna. We wspólnym oświadczeniu aż 21 organizacji (m.in. Amnesty International, Human Rights Watch, Football Supporters Europe) wyraziło oburzenie decyzją i wytknęło FIFA hipokryzję w kwestii równości, praw pracowniczych i praw człowieka.
"W procesie przyznania mistrzostw świata 2034 polityka praw człowieka FIFA została obnażona jako fikcja. Bez konkurencyjnych kandydatur nie było nadziei, że wniosek zostanie odrzucony, niezależnie od słabej strategii praw człowieka, od wielkiego ryzyka. Nie było żadnej konsultacji z osobami, na których życie ten turniej będzie mieć wpływ, czy polityki kandydackiej, która wymuszałaby zgodność z międzynarodowym prawem pracy czy prawami człowieka. (…) FIFA dziś zdecydowała się zignorować nasze ostrzeżenia i własne zasady praw człowieka" – czytamy w ostrym komunikacie, w którym organizacje zwracają uwagę, że "FIFA poniesie ciężar odpowiedzialności" za krzywdy wynikłe w związku z decyzją.