Były zawodnik m.in. Interu Mediolan czy West Ham United, który ma serbskie korzenie, jest świadomy, że w Belgradzie pokłada się w nim wielkie nadzieje.
"Doskonale wiem, czego oczekują ode mnie kibice. Ale całe życie odczuwałem jakąś presję i wiem, jak sobie z nią radzić. Presja jest częścią futbolu, ale kiedy wychodzę na boisko, to całe napięcie znika i pozostaje tylko radość z gry" - tłumaczył rekordzista Austrii pod względem liczby występów (125) w drużynie narodowej.
Zaznaczył, że nie przyszedł do Belgradu, by "robić za gwiazdę", bo nie chce być w centrum uwagi. Chce po prostu dać z siebie wszystko i pomóc drużynie.
"Od dzieciństwa jestem kibicem Crveny Zvezdy i nie mogę się doczekać, aż w końcu zagram na Marakanie" – przyznał urodzony w Wiedniu syn Serba, nawiązując do potocznej nazwy stadionu mistrza Serbii.
Arnautovic przyznał, że prawdopodobnie w Crvenej Zvezdzie zakończy karierę.
"Myślę, że tak właśnie będzie. Mam 36 lat, więc pewnie tu zakończę karierę i jestem z tego dumny" – powiedział, ale i podkreślił, że "to jeszcze nie koniec, a dopiero początek" jego przygody w belgradzkim klubie.
Przeprosił też serbskich dziennikarzy i kibiców, że jego serbski jest niedoskonały.
"Ale to dlatego, że mówię pięcioma lub sześcioma językami i łączę je, dobieram słowa z różnych języków" – wspomniał z uśmiechem.
Ze łzami w oczach opowiadał o byłym zawodniku Crvenej Zvezdy, Sinisy Mihajlovicu, który był jego trenerem FC Bologna, a w 2022 roku zmarł na białaczkę. Arnautovic był jednym z niosących trumnę na pogrzebie Serba.
Austriak, który w reprezentacji zdobył 41 goli, podpisał z Crveną Zvezdą dwuletni kontrakt po wygaśnięciu umowy z Interem. Na jego mocy ma zarabiać 2,5 miliona euro netto rocznie.
Mistrz Serbii we wtorek wygrał na Gibraltarze z Lincoln Red Imps 1:0 w pierwszym meczu 2. rundy eliminacji Champions League. Tego samego dnia Lech Poznań pokonał islandzki Breidablik 7:1. Jeśli oba zespoły awansują do kolejnej fazy, to będą rywalizować ze sobą.