Zadebiutowałeś w drużynie Bodö/Glimt A w wieku 16 lat jako zmiennik i od razu strzeliłeś hat-tricka. Jak czuje się nastoletni zawodnik po tak niesamowitym debiucie dla swojego macierzystego klubu?
"Byłem podekscytowany, że w ogóle znalazłem się w drużynie i mogłem z nią podróżować. Nawet nie trenowałem z nimi zbyt długo, a potem powiedzieli mi, że jadę na mecz. Byłem naprawdę szczęśliwy i dumny z siebie. Potem po prostu wbiłem piłkę do siatki. Nie sądzę, żebym wtedy naprawdę rozumiał, jakie to było dla mnie ważne. Ale zdecydowanie pomogło mi to bardziej uwierzyć w siebie".
Bodö/Glimt wygrało cztery z ostatnich pięciu tytułów, ale ty byłeś regularnym członkiem pierwszej drużyny w czasach, gdy grała w drugiej lidze. Czy możesz opisać, jak daleko klub posunął się naprzód od tamtego czasu?
"Przeszliśmy przez wiele zmian, dostosowaliśmy nasz sposób myślenia. Kiedyś mieliśmy spotkania przed każdym sezonem, na których ustalaliśmy cele - z ilu punktów będziemy zadowoleni, ile bramek chcemy strzelić... Ale przekonaliśmy się, że to nie jest dobre. Zaczęliśmy pracować nad naszymi występami i skupiać się na nich bardziej niż na wynikach. To bardzo zmieniło sposób, w jaki trenujemy i jak się oceniamy. Mieliśmy wielu młodych lokalnych graczy, którzy przyszli w tym samym czasie i byli zmotywowani do ciężkiej pracy".

Często słyszymy, że Bodö/Glimt to wyjątkowy klub - zarówno ze względu na położenie za kołem podbiegunowym, jak i sposób myślenia i działania. Jak myślisz, co odróżnia Bodö/Glimt od europejskich rywali, którzy przyjeżdżają tu grać w europejskich pucharach?
"Myślę, że większość klubów, z którymi się spotykamy, jest zainteresowana tylko wynikami. Jeśli grają źle, ale wygrywają 1:0, wracają do domu szczęśliwi. Oczywiście zgadzam się z nimi co do podstawowych zasad, trzeba wiele poświęcić i zrobić wszystko, aby wygrać, ale nasze wartości są nieco inne. Dla mnie rozsądniej jest przyjąć dłuższą perspektywę. Można mieć szczęście raz czy dwa, ale nie można mieć szczęścia w 30 meczach sezonu. Kiedy skupiasz się na grze, to się opłaca".
Trener Kjetil Knudsen ma duży udział w tym sukcesie. Jest tu od 2018 roku i najpierw doprowadził do uratowania klubu przed spadkiem, a następnie do czterech tytułów. Jak opisałbyś go jako trenera i osobę?
"Jest dość podobny do wielu trenerów, z którymi pracowałem w Europie, ale są pewne różnice. Stawia wysokie wymagania zawodnikom, chce, aby każdy poświęcił całe swoje życie piłce nożnej. Ale jest też bardzo dobrym człowiekiem. Wie, że nie może oczekiwać wyników na boisku od kogoś, kto nie radzi sobie dobrze poza nim. Kjetil wie, że musimy mieć dobrą szatnię pełną przyjaciół, którzy uwielbiają razem grać i spędzać razem cały czas w drodze".
Gdy spacerowaliśmy po Bodö, klubowe barwy i flagi były wszędzie. Czy uważasz, że to zjednoczyło miasto, zwłaszcza po ostatnich sukcesach?
"Tak, zdecydowanie nastąpiła tutaj duża zmiana w kulturze kibicowskiej. Kiedy zaczynałem grać, tylko kilka osób interesowało się klubem i mało kto chodził na mecze. Myślę, że coś się zmieniło podczas pandemii Covid-19. Ludzie nie mogli wiele robić, musieli zostać w domu, ale zaczęli oglądać nas w telewizji. Widzieli, jak wygrywamy ligę i ogrywamy AC Milan w Europie. Mieli więc komu kibicować w trudnym okresie".

Po tym, jak AC Milan kupił cię z Bodö/Glimt, strzeliłeś swojego pierwszego gola w Serie A na stadionie Diego Maradony w Neapolu. Czy możesz opisać to uczucie, kiedy przeszedłeś od gry dla swojego macierzystego klubu do takiego sukcesu w ciągu kilku miesięcy?
"To było niesamowite uczucie. Pamiętam, że strzeliłem pierwszego gola dla Milanu kilka tygodni wcześniej w Lidze Europy, ale to był mój pierwszy w Serie A i to było naprawdę wyjątkowe. Zwłaszcza, że Bodö/Glimt wygrało ligę tego samego dnia! To był dla mnie naprawdę wyjątkowy dzień".
Kiedy wygrałeś Ligę Europy z Frankfurtem, twoim trenerem był Oliver Glasner. Czy teraz opiera się na swoim sukcesie w Crystal Palace?
"Mieliśmy dobre relacje, jest fantastyczną osobą i niesamowitym trenerem. Robi świetne rzeczy z Palace. Pozostajemy w kontakcie, spotkaliśmy się w zeszłym roku w meczu towarzyskim. Uczenie się od niego było wspaniałym doświadczeniem".
Wróciłeś do Bodö po czterech latach spędzonych za granicą. Jak pomogło ci doświadczenie w Serie A i Bundeslidze?
"Wiele przeszedłem, pracowałem i trenowałem z najlepszymi zawodnikami. Jestem bardzo wdzięczny za to doświadczenie, nauczyłem się, jak pracują najlepsi na świecie i staram się przywieźć to tutaj i pracować z tym każdego dnia. Chcę pomóc drużynie i młodym zawodnikom w rozwoju".

Jakie są teraz Twoje indywidualne cele dla Bodö?
"Osobiście chcę nadal rozwijać się jako zawodnik. Obecnie czuję się bardzo dobrze i mam nadzieję, że w wieku 25 lat mam jeszcze wiele lat przed sobą. Kiedy nadejdzie odpowiedni czas, chciałbym ponownie wyjechać za granicę i zagrać w jednej z najlepszych lig. Jeśli chodzi o drużynę, to jest całkiem jasne, że chcemy sprawdzić nasze umiejętności przeciwko najlepszym klubom w Lidze Mistrzów".
Sturm Graz jest ostatnią przeszkodą na drodze Bodö/Glimt do Ligi Mistrzów. Co sądzisz o tym meczu?
"Myślę, że są na podobnym poziomie co my. To będzie ekscytujące zobaczyć, czy będziemy w stanie zagrać z pełnym potencjałem i rywalizować z nimi. Naprawdę nie mogę się tego doczekać. Cieszymy się, że możemy z nimi zagrać, ale mają wiele zalet, więc będziemy musieli dać z siebie wszystko. Ale nigdy nie byliśmy bardziej przygotowani niż teraz. W zeszłym sezonie w Europie mieliśmy trudne mecze z Tottenhamem, Lazio i Olympiakosem. Wiele się nauczyliśmy i będziemy gotowi".
Poza piłką klubową, jesteś także stałym członkiem drużyny narodowej, która prowadzi w grupie kwalifikacyjnej. Czy zakwalifikowanie się do Mistrzostw Świata z Norwegią jest jednym z twoich celów?
"Zdecydowanie tak. Norwegowie zasługują na to, by zobaczyć swoją reprezentację na Mistrzostwach Świata. Mieliśmy dobry start i z grupą zawodników, których mamy teraz, możemy zakwalifikować się do mistrzostw. Ale przed nami jeszcze długa droga. Odkąd zawodnicy tacy jak Erling Haaland i Martin Odegaard stali się światowymi gwiazdami, oczekiwania wobec reprezentacji wzrosły. Ludzie liczą na nasze dobre wyniki. Ale jednocześnie zainspirowało to młodych zawodników. Widzą, że można być jednym z najlepszych zawodników na świecie, nawet jeśli pochodzi się z małego kraju, takiego jak Norwegia".