Harry Kane zapewnia, że w Bayernie Monachium nie ma paniki po pierwszej porażce w sezonie

Piłkarze Bayernu Monachium dziękują swoim fanom po porażce w Lidze Mistrzów na stadionie Arsenalu.
Piłkarze Bayernu Monachium dziękują swoim fanom po porażce w Lidze Mistrzów na stadionie Arsenalu.REUTERS/David Klein

Napastnik Bayernu Monachium Harry Kane zaliczył rzadko spotkany słabszy występ, gdy niemiecki klub przegrał 1:3 z Arsenalem w Lidze Mistrzów, ponosząc w środę pierwszą porażkę w tym sezonie.

Kapitan reprezentacji Anglii podkreślił jednak, że nie ma powodów do paniki i przewiduje, że obie drużyny mogą ponownie zmierzyć się w decydującej fazie turnieju wiosną przyszłego roku.

"To był trudny mecz, czego się spodziewaliśmy. W pierwszej połowie była wyrównana walka" - powiedział Kane, który w tym sezonie zdobył już 29 bramek dla klubu i reprezentacji, ale w środę był niewidoczny.

"W drugiej połowie zabrakło nam energii i intensywności, przegraliśmy zbyt wiele pojedynków. To nasza pierwsza porażka w tym sezonie. Nie chcemy z tego powodu panikować. Na pewno jednak wyciągniemy z tego wnioski. Jestem przekonany, że jeszcze spotkamy się z nimi (Arsenalem) w późniejszych etapach Ligi Mistrzów".

Podczas swojej rekordowej kariery w Tottenham Hotspur Kane zdobył 14 bramek w 17 derbach północnego Londynu w Premier League. Strzelił także gola z rzutu karnego dla Bayernu w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Arsenalem dwa sezony temu, gdy zespół z Bundesligi wygrał w dwumeczu 3:2.

Od tamtej pory Arsenal znacznie się rozwinął, a ogromne letnie wydatki pozwoliły zbudować szeroką kadrę, której nawet Bayern nie jest w stanie dorównać. W środę Arsenal musiał sobie radzić bez kluczowego obrońcy Gabriela, napastnika wartego 63,5 miliona funtów (Viktora Gyokeresa) i kilku innych zawodników.

Mimo to trener Mikel Arteta miał do dyspozycji ławkę pełną zawodników potrafiących przesądzić o losach meczu, a to właśnie rezerwowi Noni Madueke i Gabriel Martinelli swoimi bramkami po przerwie zapewnili Arsenalowi piąte zwycięstwo w pięciu meczach tegorocznej edycji i pozycję lidera.

"Jesteśmy inną drużyną, oni też się zmienili. To był inny etap rozgrywek i o awansie decydowały detale" - powiedział Arteta, zapytany o różnice między obecnym Arsenalem a tym sprzed dwóch lat. "Uczymy się, jesteśmy lepsi".

Arsenal prowadzi w Premier League z przewagą sześciu punktów, a w grupie Ligi Mistrzów ma już trzy punkty przewagi i jest o krok od awansu do 1/8 finału.

Jednak najlepszy zawodnik meczu Declan Rice podkreślił, że nie ma mowy o samozadowoleniu w zespole Arsenalu.

"To tylko dużo gadania. Liga Mistrzów – albo grasz dalej, albo odpadasz" - powiedział. "Na razie to tylko faza ligowa, wszystko się może zdarzyć. Spójrzcie na poprzedni sezon – Liverpool był pierwszy, potem trafił na PSG i odpadł. Musimy podchodzić do każdego meczu osobno, zachować koncentrację i być gotowi na wszystko, co nas czeka, bo w swoim dniu możemy pokonać każdego".