Oba zespoły przystępowały do meczu z kompletem zwycięstw, a PSG do tego bez straconej bramki. Gospodarze bardzo chcieli odpłacić Bayernowi za cztery ostatnie porażki w Lidze Mistrzów, w których sami nie zdołali strzelić ani razu. Bawarczycy chcieli przedłużyć rekordową serię 15 zwycięstw.
Sprawdź szczegóły meczu PSG – Bayern

Diaz dał dublet Bayernowi, a potem sprowadził kłopoty
Drużyna Luisa Enrique nie zdołała narzucić swojej gry w otwierających fragmentach, a nieustanny pressing mistrzów Niemiec szybko dał efekty. W środku boiska piłkę dał sobie odebrać Nuno Mendes, do strzału doszedł Michael Olise, ale tę próbę Chevalier zdołał jeszcze wybić. Z dobitką Luisa Diaza tyle szczęścia nie było – światła bramki nie zdołał nawet zasłonić ciałem Marquinhos.
Paryżanie wyraźnie nie byli w stanie złapać tchu, początkowo grając z dala od bramki Neuera. Dopiero w 15. minucie Vitinha zbliżył się do uderzenia, został jednak zablokowany. Pierwsze ostrzeżenie gospodarzy Bayern zignorował, za co mógł słono zapłacić w 23. minucie. Fabian Ruiz posłał z lewej piłkę na Ousmane’a Dembele, który klatką piersiową skierował ją do bramki.
Radość trwała krótko: VAR potwierdził spalonego, a sam strzelec musiał natychmiast zejść z urazem. Formalnie więc PSG wciąż było bez celnego strzału, jednak mistrzowie Francji posłali kolejne ostrzeżenie dla rywali. Żywa gra toczyła się już od bramki do bramki i po półgodzinie Bradley Barcola wyszedł sam z piłką przed Neuera, który zdołał go zatrzymać.
W odpowiedzi Serge Gnabry był o włos od gola, obijając tylko słupek. Drugi gol dla Bayernu nadszedł jednak moment później, gdy Marquinhos kompletnie pogubił się w obronie, Luis Diaz odebrał mu piłkę i bez problemu podwoił prowadzenie.
Po przerwie tylko przyjmowanie ciosów PSG
Odpowiedzią był okres naporu PSG, który przerywały faule gości. Kwaracchelia zwijał się parokrotnie, jednak to sytuacja z doliczonego czasu okazała się znacznie poważniejsza. Achraf Hakimi został brutalnie sfaulowany przez Luisa Diaza, o dalszej grze nie było mowy. Musiał o niej też zapomnieć sprawca – żółtą kartkę na czerwień pomógł zmienić VAR.
Brak Diaza oznaczał, że Bayern musi przejść do defensywy, a PSG mogło przejąć lejce bez skrępowania i dociskać rywali w ich tercji defensywnej. Posiadanie piłki zbliżało się do 90 procent na korzyść PSG, tyle że kolejne strzały nie zbliżały się do bramki Bawarczyków.
Dopiero w 65. minucie Kwara zdołał rozgrzać rękawice Neuera. Moment po nim znacznie lepszą próbę posłał Vitinha zza obrońców, wymuszając niezłą paradę. Do trzech razy sztuka? Dokładnie tak stało się w 74. minucie, gdy trzecia celna próba wpadła do niemieckiej bramki. W pole karne wrzucał Kang-In Lee, a Joao Neves efektownie złożył się, by wbić futbolówkę do siatki.
Napór gospodarzy trwał wbrew próbującym przetrwać gościom. Neuer – który żółtko za grę na czas dostał tuż po przerwie – musiał cierpliwie bronić kolejną próbę, gdy Zaire-Emery uderzał z bliska. Na 10 minut przed końcem Neves główką minął słupek po wrzucie z autu. Szkoda, tym razem Neuer tylko bezradnie patrzył. Do końca PSG biło w niemiecki mur, którego nie udało się skruszyć. Vincent Kompany wyjeżdża z 16. zwycięstwem.

