W ostatnim czasie piłkarze Rakowa są znani z bardzo nieatrakcyjnego, za to skutecznego futbolu. Rywale z MSK Żylina pod wodzą znanego w Polsce dobrze Pavola Stano jeszcze nie pokazali swojego oblicza w nowym sezonie – wyjazd do Częstochowy to dla nich pierwszy oficjalny mecz.
Sprawdź szczegóły meczu Raków – Żylina
Do przerwy nie było za co Rakowa chwalić
Przy Limanowskiego piłkarzy przywitał komplet kibiców i gromki doping, z którym początkowo Raków wydawał się iść w parze. Pierwsze zrywy okazały się jednak jednymi z nielicznych w bezbarwnej połowie, w której klarownych sytuacji brakowało. Po stronie gospodarzy pomysłem wydawała się długa piłka na Ameyawa. Ten zresztą miał niezłą próbę z dystansu w 12. minucie, tyle że niecelną. Jasnym punktem był Erick Otieno, którego rajdy lewą stroną frustrowały rywali. Ci zaś imponowali organizacją w defensywie i fazach przejściowych.
Blisko przełomu było po 25. minucie, gdy obie drużyny stworzyły ataki wymuszające interwencje golkiperów na linii pola karnego. Lubomir Belko i Kacper Trelowski świetnie zatrzymywali odpowiednio Brunesa i Durisa. Choć wydawało się, że Raków wciska Słowaków w ich tercję, to na niecałe 10 minut przed przerwą Żylina mogła prowadzić. Błąd Frana Tudora pozwolił Durisowi dograć do Xaviera Adanga i tylko czujny powrót Stratosa Svarnasa uratował Medaliki.
Po przerwie ułożyło się już prawie idealnie
Cokolwiek zrobił Marek Papszun w przerwie, dało efekt. Pierwszy celny strzał Medalików zamienił się w gola tuż po powrocie do gry. I choć wcisk w chaosie po rzucie rożnym trudno uznać za ucztę dla zmysłów, to Oskar Repka zrobił pierwszy krok w kierunku zwycięstwa.
Raptem 10 minut później udało się wykonać drugi krok: po zagraniu ręką w polu karnym Żyliny piłkę na 11. metrze umieścił Jonatan Braut Brunes i strzałem pod słupek nie dał szans bramkarzowi. Nie tylko było już 2:0 na tablicy, ale wkrótce zrobiło się także 11:10 na boisku, ponieważ Jan Minarik wyleciał po drugiej żółtej kartce.
Ostatnie pół godziny Medaliki grały w przewadze i grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Po wejściu Lamine’a Diaby-Fadigi padł trzeci gol. Francuz dostał dobrą piłkę z prawej, wszedł z nią w pole karne i zmieścił pomiędzy wyciągniętymi nogami obrońców, do tego po trzeciej nodze – Lubomira Belko. Mógł zresztą zaliczyć szybki dublet, tym razem zatrzymał go Belko.
W ostatnie minuty Medaliki weszły z ogromną przewagą i pozostało już tylko dokładać kolejne gole. Tyle że Leonardo Rocha przed samą bramką dał się zatrzymać, a Jesus Diaz huknął z dystansu niecelnie zanim jego strzał główką wylądował na słupku. Szkoda, można było zbudować jeszcze wyższą przewagę w powrocie Rakowa do Europy.
Zaliczka z pierwszego meczu jest więc bardzo znacząca i pozwala ze spokojem czekać na rewanżowe spotkanie. To zaplanowano na 31 lipca o 20:30 w Żylinie.
