Pierwszy kwadrans spotkania rozgrywanego na Węgrzech to nieznaczna dominacja drużyny z Izraela. Po tym czasie inicjatywę przejęli jednak podopieczni Marka Papszuna, którzy szybko zaczęli tworzyć dogodne sytuacje. Za każdym razem brakowało jednak skuteczności lub po prostu szczęścia. Strzał Michaela Ameyawa został w ostatnim momencie zablokowany przez obrońcę, uderzenie Tomasza Pieńki po rykoszecie trafiło w słupek, a Patryk Makuch przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Zawodnicy Rakowa uwierzyli jednak w swoje możliwości i starali się utrzymać przewagę, choć bez szarżowania, pamiętając o szczelności w defensywie. Po raz drugi przed szansą stanął Pieńko, lecz tym razem górą był Georgiy Yermakov.
Na boisku nie brakowało agresji, często dochodziło do ostrych starć. Po jednym z nich po raz kolejny ucierpiał Makuch, a żółtą kartką ukarany został Lisav Eissat, który wcześniej... sam nabawił się urazu głowy i grał z opatrunkiem.
Tempo spotkania spadało, wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bez bramek. Jednak w doliczonym czasie goście wywalczyli rzut rożny, po którym mocnym strzałem głową bramkarza pokonał Peter Barath. Tym samym zawodnik, który przez lata występował w miejscowym Debrecen VSC, wyrównał stan dwumeczu.
Nerwy i szczęście w końcówce
Druga odsłona rozpoczęła się od uderzenia z dystansu Oskara Repki, które jednak przeleciało tuż obok słupka. Od 55. minucie zadanie drużyny z Częstochowy stało się nieco łatwiejsze, gdyż drugą żółtą kartkę, znów po faulu na Makuchu, zobaczył Eissat i musiał opuścić murawę.
Goście starali się jak najszybciej wykorzystać grę w przewadze, a przełom nastąpił w 74. minucie. W jednym z kolejnych ataków w szesnastce sfaulowany został Pieńko, a sędzia natychmiast podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Lamine Diaby-Fadiga i pewnym strzałem podwyższył prowadzenie.

Ostatnie minuty to nerwowa gra obu drużyn i napór Maccabi Hajfa, które do samego końca próbowało zdobyć bramkę gwarantującą dogrywkę. W doliczonym czasie gry refleksem popisał się Kacper Trelowski, broniąc strzał Abdoulaye Secka i dobitkę Kenny Saiefa z bliskiej odległości. To głównie dzięki niemu Raków zdołał utrzymać korzystny wynik i ostatecznie wywalczyć awans do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji. W decydującym pojedynku o udział w fazie grupowej wicemistrz Polski zagra z Ardą Kyrdżali, która wyeliminowała Żalgiris Kowno.