Choć Medaliki od niedawna prezentują się na europejskiej scenie, to przy dzisiejszym rywalu są prawdziwym weteranem. W swej historii Arda Kyrdżali rozegrała sześć meczów w Europie, wygrywając tylko dwa z Żalgirisem Kowno. W Częstochowie miała przegrać – to był cel gospodarzy po trudnym dwumeczu z Maccabi.
Sprawdź szczegóły meczu Raków – Arda

Pierwsze minuty należały jednak do przyjezdnych, którzy – co prawda niezbyt poradnie – próbowali zbliżyć się do Kacpra Trelowskiego. Zdołali oddać dwa niecelne strzały w 10 minut i na dłuższy czas tyle musiało im wystarczyć. Raków przejął bowiem kontrolę, a Pieńko był bliski znalezienia nogi Rochy przed bramką w 11. minucie. Z kolei gdy mijał kwadrans, Marko Bulat solidnie przymierzył z dystansu, wymuszając interwencję Gospodinova.
Maszyna Papszuna nabierała rozpędu i udało się przełamać impas w 28. minucie. Wówczas Eboa Eboa popełnił błąd w obronie, pressujący Pieńko odebrał mu piłkę i ruszył, wyczekał na ruch bramkarza do przodu, a następnie posłał piłkę do pustej bramki. Nowy nabytek Rakowa mógł jeszcze podwoić prowadzenie kolejnym strzałem w 31. minucie.
Do końca pierwszej odsłony to Raków był bliższy kolejnego gola, ale żadna z drużyn nie wypracowała optymalnej sytuacji. Za to wkrótce po zmianie stron Medaliki świętowały po raz drugi, tyle że przedwcześnie. W 49. minucie Pieńko ruszył lewą flanką, ustrzelił słupek i tylko dobijający Lamine Diaby-Fadiga był na spalonym.
Niewykorzystane sytuacje… wszyscy wiemy, co lubią robić. Tym razem zemsty nie było, choć Bułgarzy bardzo tego chcieli. U progu godziny to oni przejęli inicjatywę, a Serkan Yusein posłał niecelny strzał. Po nim w 65. minucie Lachezar Kotev przymierzył z dystansu i obił słupek bramki Trelowskiego.
Podobnie jak w ostatnim meczu ligowym, zmianę dynamiki przyniosło wejście Iviego Lopeza i Jeana Carlosa Silvy. Obaj wnieśli sporo do ofensywy Rakowa, a Hiszpan był wyraźnie głodny gola. Gdyby w 77. minucie minimalnie lepiej przyłożył nogę na zamknięciu akcji, miałby go. Moment później próbował z dystansu i wreszcie w 86. minucie posłał piłkę w światło bramki, wprost w rękawice Gospodinova.
Podwojenie prowadzenia mógł zapewnić w doliczonym czasie Jesus Diaz, lecz jego strzał skończył poza światłem bramki. Przed rewanżem sprawa awansu jest otwarta, a Raków musi w Bułgarii pokazać więcej, jeśli chce spokojnie myśleć o awansie.
