W pierwszej rundzie eliminacji LE Legia dwukrotnie wygrała z kazachskim Aktobe 1:0. Jednak Banik, który w zeszłym sezonie zajął trzecie miejsce w lidze czeskiej, był bardziej wymagającym rywalem. Przed tygodniem w Ostrawie legioniści zremisowali 2:2.
W rewanżu Legia przegrywała od 15. minuty, gdy gola strzelił Erik Prekop. Na początku drugiej połowy wyrównał Jean-Pierre Nsame, który wykorzystał podanie Bartosza Kapustki. W 74. min Ryoya Morishita przeprowadził akcję, po której Karel Pojezny skierował piłkę do własnej bramki.
"To dla nas szczęśliwy wieczór. Nie było łatwo. Osiągnęliśmy nasz cel i awansowaliśmy do kolejnej rundy. Jestem przekonany, że Legia była lepsza. Kontrolowaliśmy większość meczu i wywalczyliśmy zasłużony awans. Jestem dumny z moich piłkarzy i gratuluję im. Kibice nas wspierali" - powiedział Iordanescu.
W zeszłym sezonie Nsame rzadko grał w Legii i nie cieszył się zaufaniem trenera Goncalo Feio. Jednak kameruński napastnik odżył po przyjściu Iordanescu. Strzelił trzy gole. Trafił w ligowym meczu z Koroną Kielce (2:0) i w obu spotkaniach z Banikiem.
"Dla mnie wszyscy zawodnicy są wyjątkowi. Szanuję ich. J.P. jest bardzo doświadczony i mocny fizycznie. W przeszłości pokazał swoją jakość w europejskich pucharach. Ma wiele atutów, a największym z nich są strzały. Jednak cały zespół stworzył szansę, którą Nsame wykorzystał. Jesteśmy nieprzewidywalną drużyną. Trudno nas rozgryźć. Czasami grami skrzydłami, innym razem środkiem. Często zagrywaliśmy piłkę w pole karne przeciwnika. Prowokowaliśmy rywali do popełniania błędów. Zawsze, gdy napastnik zdobywa bramkę, to zasługa całego zespołu" - podkreślił rumuński szkoleniowiec.
Legia w tym sezonie wciąż jest niepokonana. Jej bilans w sześciu meczach to pięć zwycięstw i remis.
"Świetnie graliśmy już z Lechem Poznań czy w Ostrawie. Kolejny dobry mecz odbył się dziś. Chcę wykrzesać z tej drużyny jak najwięcej. Lubię kontrolować mecz. Im częściej posiadamy piłkę, tym mamy większe szanse na pozytywny wynik" - oznajmił Iordanescu.
W końcówce regulaminowego czasu gry Paweł Wszołek sfaulował rywala i sędzia podyktował rzut karny. Jednak David Buchta z 11 metrów trafił w zewnętrzną część słupka.
"Pod koniec meczu rywal miał rzut karny. Wiem, że piłkarze byli już zmęczeni, ale powinniśmy być skoncentrowani do końca. To mogło zniweczyć wysiłek drużyny. Banik stworzył kilka niebezpiecznych sytuacji i niewiele brakowało, żeby wyrównali" - przyznał trener Legii.
Za kadencji Iordanescu mniejszą rolę w drużynie odgrywa Marc Gual, który w zeszłym sezonie był najlepszym strzelcem Legii. Hiszpański napastnik nie wystąpił w rewanżowym meczu z Banikiem.
"Marc to świetny zawodnik. Na pewno chce grać częściej. Bardziej widzę go jako cofniętego napastnika. Potrafi dobrze podać w pole karne. Ze względów taktycznych nie zagrał przeciwko Banikowi. Potrzebowaliśmy typowej dziewiątki. Myślę, że moje wybory okazały się słuszne" - ocenił Iordanescu, który nie wyklucza, że Legia może grać dwoma napastnikami.
"Gra na dwóch napastników jest alternatywą, ale to wymaga czasu. Krok po kroku podążam według mojej filozofii futbolu. Ustawienia będą się zmieniać. To normalna sytuacja. Cały czas udoskonalamy naszą grę" - wyjaśnił.
Przeciwko Banikowi od pierwszej minuty zagrał pomocnik Juergen Elitim, ale w przerwie zastąpił go Migouel Alfarela.
"Elitim już przed meczem z Banikiem miał problemy, ale ma znakomity charakter i chciał grać. Czekałem do ostatniej chwili z decyzją. Byłem w kontakcie ze sztabem medycznym. Juergen nie chciał zostawić drużyny w trudnej chwili i dał z siebie wszystko. Podczas meczu poczuł ból i musiał opuścić boisko. Przegrywaliśmy 0:1, ale udało się odwrócić losy meczu" - tłumaczył Iordanescu.
W składzie na mecz z Banikiem zabrakło obrońcy Radovana Pankova.
"Doznał urazu na treningu i nie mógł zagrać. Oby doszedł do siebie jak najszybciej. Może być dostępny na niedzielny mecz" - poinformował rumuński trener.
Legia w niedzielę podejmie Arkę Gdynia w 3. kolejce ekstraklasy, a w czwartek w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy zagra na Cyprze z AEK Larnaka.