Jak nie ulec Bogini? Raków z najtrudniejszym zadaniem na starcie grupy

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Jak nie ulec Bogini? Raków z najtrudniejszym zadaniem na starcie grupy

Jak nie ulec Bogini? Raków z najtrudniejszym zadaniem na starcie grupy
Jak nie ulec Bogini? Raków z najtrudniejszym zadaniem na starcie grupyJakub Ziemianin, Raków Częstochowa SA
Nominalnie najsilniejszy rywal, w dodatku na jego terenie – z takim wyzwaniem muszą zmierzyć się w czwartkowy wieczór piłkarze Rakowa Częstochowa. Początek meczu fazy grupowej Ligi Europy w czwartek o 21:00.

Prawdopodobnie zawsze pozostanie w cieniu wielkich sąsiadów z Mediolanu, a jednak Atalanta to marka znacząca coraz więcej we włoskiej piłce, nie bez powodu. La Dea (Bogini) nie tylko regularnie plasuje się w górnej połowie Serie A, ale też rok w rok zbiera cenne doświadczenia pucharowe. Gdy brakło jej w kontynentalnej rywalizacji przed rokiem, to tylko o jeden punkt przegrali rywalizację z Fiorentiną, późniejszym triumfatorem rozgrywek.

Z Fiorentiną Lombardczycy przegrali też w miniony weekend, za to w stylu nieprzynoszącym wstydu. Przyjezdni z Bergamo mieli nieco pecha, że z 11 strzałów na bramkę Violi nie weszło więcej, a widzom zaoferowali ekscytującą piłkę. Rozpoczęty późno nowy sezon zaczęli w kratkę, osłabieni brakiem swojego najlepszego strzelca sprzed sezonu, który wczoraj strzelał w Lidze Mistrzów, w barwach Manchesteru United. 

Bogini brakuje nie tylko Rasmusa Hojlunda, przeciwko Medalikom nie zagra żaden z zawodników sprowadzonych w ostatnim oknie na uzupełnienie braku Duńczyka. Gianluca Scamacca wypadł z kadry po kontuzji w niedzielę, z kolei El Bilal Toure od początku sezonu zmaga się z urazem. Na deser, Duvan Zapata po dwóch kolejkach trafił do Torino...

Jeśli gdzieś Raków powinien szukać pociechy przed trudnym czwartkowym meczem, to właśnie w niejasnej sytuacji w ataku: nie wiadomo, kto i w jakim stopniu weźmie na siebie odpowiedzialność za prześladowanie rywali w ich polu karnym, niezależnie od założeń trenera Gasperiniego. Tyle dobrego, bo jest i zła wiadomość: na Gewiss Stadium i tak będzie miał kto zrobić. Nazwiska pokroju Pasalicia, Koopmeinersa czy De Ketelaere mają swoją wagę na europejskich stadionach.

A skoro jesteśmy przy stadionie – Gewiss Stadium nie jest z pewnością najbardziej imponujący i Raków zdążył się z nim wstępnie zapoznać w środę, ale niewielu tu wygrywa. W tym roku trzy zespoły zdołały poskromić piłkarzy Bogini na zabytkowym obiekcie, ostatni był w kwietniu Juventus. W pucharach jako ostatni na tarczy wracali stąd Bayer Leverkusen i Olympiakos Pireus, a dopiero RB Lipsk przerwało tę passę w ćwierćfinale Ligi Europy. 

Ponieważ dla Atalanty był to ostatni mecz w Europie, wypada liczyć, by passy bez wygranej dziś nie przerwali. Tylko... jak to zrobić? Pewną podpowiedź dało w drugiej kolejce Frosinone Calcio, również skazywane na pożarcie przed spotkaniem. Bardzo agresywny start meczu w wykonaniu Kanarków – drużyny o tylko trochę większym potencjale od Rakowa – zaowocował dwiema bramkami w pierwszych 25 minutach. Tej straty Atalanta, pozbawiona silnego lidera w ofensywie, już nie odrobiła. 

Dawid Szwarga był zresztą pytany po przylocie do Bergamo, czy nie szykuje właśnie takiej niespodzianki, by od pierwszych minut zbić z tropu Goliata i celnie uderzyć. "Skoro mamy ich zaskoczyć, to nie mogę tego zdradzić" – uśmiechnął się polski trener.

Najszybsza relacja i komentarz audio z meczu Atalanta-Raków na Flashscore
Najszybsza relacja i komentarz audio z meczu Atalanta-Raków na FlashscoreFlashscore