Choć pierwszy mecz 3. rundy Ligi Europy odbywał się już przy zapadającym leniwie zmroku, to piłkarzy AEK Larnaka i Legii Warszawa powitał upał ponad 30 stopni, który miał dać przewagę gospodarzom przed trudnym rewanżem w Warszawie.
Sprawdź szczegóły meczu AEK Larnaka – Legia Warszawa

Szybkie i ciekawe otwarcie meczu
Choć miejscowi są bardziej nawykli do takiej pogody, to musiało im się zrobić bardzo gorąco po minucie gry. Wówczas Claude Goncalves dograł z lewej do wychodzącego na pozycję Jean-Pierre’a Nsame, a ten minął bramkarza miejscowych i z ostrego kąta umieścił piłkę w siatce. Cypryjczycy odetchnęli – Kameruńczyk był na spalonym o długość łydki, ale sygnał ostrzegawczy został wysłany.
Oba zespoły były ustawione wysoko, w gotowości do szybkiego ataku po wejściu w posiadanie piłki i Karol Angielski dał kolejny przykład, urywając się po 7 minutach. Wówczas AEK otrzymał tylko korner, za to jego wykonanie było bardzo dobre i Valentin Roberge na dalszym słupku zdołał głową uderzyć w poprzeczkę.
Nie udało im się raz, za to przy kolejnej okazji piłkarze Larnaki otworzyli wynik. Szybki atak lewą stroną po kwadransie pozwolił Ponsowi oddać strzał. Jan Ziółkowski próbował wślizgiem zablokować piłkę, lecz ta przecisnęła się i zmieniła tor lotu, łagodnym łukiem wpadając przy dalszym słupku. Wojskowi zareagowali na stratę modelowo, już w 18. minucie uzyskując wyrównanie. Bartosz Kapustka mocno bił rzut wolny, a Nsame świetnie przymierzył głową i pokonał Zlatana Alomerovicia.
Angielski pokazał, jak wykorzystać okazję
Wkrótce AEK stracił również jedną z ważniejszych postaci na boisku, gdy Roberge musiał zejść z kontuzją. Zaledwie dwie minuty po jego zmianie Legia mogła prowadzić, gdy w 29. minucie Alomerović zatrzymał Nsame, a próbę dobicia Kapustki na róg wybił obrońca. Wydawało się, że Legia chce tylko dotrwać do przerwy z uzyskanym już wynikiem, ale doliczony czas pierwszej części przyniósł świetne okazje. Najpierw pozycję wywalczył sobie Wszołek i wymusił paradę Alomerovicia. Dobitka Stojanovicia została zablokowana i jeszcze Nsame podciął piłkę… nad poprzeczką.
O ile przed przerwą pachniało golem Legii, o tyle tuż po wznowieniu gry AEK ponownie objął prowadzenie w meczu. W 48. minucie Karol Angielski doskonale wykorzystał brak czujności Legii w obronie i główką wykorzystał dogranie z lewej od Jeremiego Gnali. I pomyśleć, że ta akcja gospodarzy zaczęła się od rzutu rożnego dla Wojskowych! Mogło zresztą być jeszcze gorzej, korner w 55. minucie skończył się bardzo szczęśliwym wybiciem Wszołka tuż przed bramką.
Katastrofalna końcówka Legii
Legioniści próbowali odpowiedzieć głównie za sprawą Bichakhchyana, który zza pola karnego parokrotnie próbował znaleźć światło bramki. Świeże siły Alfareli, Morishity i Chodyny w połączeniu z modyfikacją ustawienia nie przynosiły oczekiwanego efektu, na kwadrans przed końcem legioniści z trudem bronili się przed utratą trzeciego gola. Zamknięci we własnym polu karnym Wojskowi kompletnie stracili inicjatywę, co wykorzystał Yerson Chacon: wszedł niepilnowany w pole karne i spod linii finezyjnie wkręcił piłkę nad Kacprem Tobiaszem w 78. minucie.
AEK nie narzucał nawet zawrotnego tempa, a mimo to napotykał na zagubioną ekipę gości, której nie wychodziło nic. Enzo Cabrera w 83. minucie był o włos od pokonania Tobiasza w zupełnie przypadkowej sytuacji, tymczasem polskiemu bramkarzowi radę dał nieoczekiwanie… Mileta Rajović! Nowy napastnik Legii przy rzucie rożnym z 85. minuty głową wpakował piłkę do własnej bramki od słupka. Choć doliczone 8 minut mogłoby dawać nadzieję na redukcję strat, to nie przy takiej grze - Wojskowi byli na łopatkach i liczyli tylko na zejście z boiska.
W Warszawie za tydzień trzeba będzie odrobić trzy gole, by odzyskać remis w dwumeczu. A mogło być jeszcze gorzej, ponieważ w 90+7. minucie kolejny stały fragment pod bramką AEK skończył się kontrą gospodarzy, która mogła im dać gola. Na domiar złego Legia straciła jeszcze Bartosza Kapustkę, który zdążył w ostatnich sekundach złapać czerwoną kartkę.
