Alexander Sorloth rozgrywa swój czwarty sezon w LaLiga. Wszystko zaczęło się w Realu Sociedad, skąd został sprzedany do Villarreal. Jego dobra gra w żółtej koszulce, która nie przełożyła się na bilet do żadnych europejskich rozgrywek, pomogła mu przyciągnąć uwagę Atlético Madryt.
"To spełnienie marzeń, naprawdę podoba mi się klub, który jest jednym z największych na świecie i rywalizuje o najważniejsze trofea", mówi Skandynaw, który wspomina także swoje cztery wizyty na Cívitas Metropolitano. "Kibice są niesamowici i wspierają drużynę. Mam nadzieję, że uda mi się strzelać dla nich gole"- dodał Sorloth, który w ostatniej edycji krajowych rozgrywek zdobył 23 bramki.
Bariera językowa staje się coraz mniejsza dla norweskiego napastnika, który zaadaptował się już do Hiszpanii i rozgrywek. Jakby tego było mało, będzie miał wielkiego sprzymierzeńca w zdobywaniu sympatii kolegów z drużyny. "Naprawdę lubię Robina (Le Normanda), jest moim przyjacielem i fantastycznym graczem"- powiedział o 27-letnim obrońcy, z którym dzielił szatnię w Donosti.
Z drugiej strony Sorloth odniósł się do swojej zawodowej i osobistej strony, czyli tego, co robi poza boiskiem. "Jestem piłkarzem, który chce strzelać gole i asystować kolegom z drużyny na boisku. Poza boiskiem lubię spędzać czas z moją dziewczyną i córką, która ma trzy miesiące. Moje życie jest spokojne" - powiedział podczas krótkiej rozmowy, w której nie stronił od mówienia po hiszpańsku.