Trener Xabi Alonso zaskoczył wyjściową jedenastką, sadzając na ławce m.in. Trenta Alexandra-Arnolda czy VIniciusa Juniora. Na boisku od pierwszych minut pojawili się za to Franco Mastantuono czy Rodrygo. Obaj wymienieni zawodnicy od pierwszych minut chcieli pokazać, że była to słuszna decyzja. Sporo problemów defensywie gospodarzy sprawiał utalentowany Argentyńczyk, tuż po upływie kwadransa po jednym z kolejnych odważnych starć upadł w polu karnym. Sędzia ostatecznie nie zdecydował się jednak podyktować jedenastki.
Następnie Los Blancos nieco zredukowali tempo swoich ofensywnych poczynań, choć nadal konsekwentnie próbowali rozciągnąć defensywę beniaminka szybką wymianą podań. W 28. minucie na indywidualny rajd i wejście w szesnastkę zdecydował się Rodrygo, ale obrońcy w ostatniej chwili zdołali zablokować strzał Brazylijczyka. Przy kolejnej próbie wykazać musiał się natomiast Aaron Escandell.
Królewscy nie zamierzali się jednak zatrzymywać i jeszcze przed przerwą dopięli swego, kiedy Kylian Mbappe w efektowny sposób przejął podanie od Ardy Gulera i mimo obecności obrońców pokonał bramkarza płaskim strzałem przy słupku. Zawodnicy Los Azules ruszyli jeszcze z pretensami do arbitra, twierdząc, że w tej samej akcji przeciwnika faulował Aurelien Tchouameni, jednak Ricardo de Burgos Bengoetxea nie widział podstaw do zmiany decyzji.

W drugiej połowie tempo gry wyraźnie spadło, za to w poczynania zawodników wkradało się sporo agresji. Gospodarze nie rezygnowali z poszukiwania szans na wyrównanie, jednak wciąż musieli zachowywać czujność w defensywie. Zwłaszcza że szkoleniowiec Realu dokonał kilku zmian, posyłając na plac gry dynamicznego VInicusa, Brahima Diaza i Gonzalo Garcię. Z kolei trener Veljko Paunovic dał zadebiutować Josipowi Brekalo.
W 81. minucie szansę na uradowanie miejscowych kibiców miał Kwasi Sibo, ale pomocnik z Ghany trafił w słupek. Zmarnowana okazja zemściła się już po chwili, kiedy Mbappe wykorzystał idealne dogranie Vinicusa i kolejnym precyzyjnym strzałem podwyższył prowadzenie swojej drużyny.
W końcówce na murawie pojawił się legendarny Santi Cazorla, ale weteran nie zdołał pomóc drużynie. Co więcej, razem z kolegami musiał patrzeć, jak piłkę w bramce w doliczonym czasie gry umieszcza Vinicius, który tym samym ustalił wynik spotkania na 3:0.