Barcelona Femeni długo rozgrywała sezon bez skazy. Gdyby nie porażka z Realem Katalonki zaliczyłyby perfekcyjny występ w lidze, którą wygrały z zaledwie jednym potknięciem. Były też faworytkami do trofeum Ligi Mistrzyń, gdzie niespodziewanie uległy Arsenalowi. Dlatego sobotni finał Pucharu Królowej z Atletico był ostatnią szansą na poprawę dorobku w sezonie 2024/25.
Sprawdź szczegóły finału Copa de la Reina
Ponieważ Barca odprawiła Real Madryt już na etapie półfinału, sobotni finał na Estadio El Alcoraz w Huesce stał się pojedynkiem między dwiema największymi markami kobiecej piłki w Hiszpanii: Barcelony i Atletico Madryt. Blaugrana była zdecydowanie faworyzowana, w końcu 10 z 10 ostatnich meczów, a ostatnia wygrana Colchoneros miała miejsce jeszcze w 2021 roku.
Zgodnie z planem drużyna trenera Pere Romeu od pierwszych minut miała kontrolę, chwilami absolutnie miażdżącą. Do tego stopnia, że zawodniczki Atleti nie zdołały choć raz strzelić w pierwszych 45 minutach, nawet niecelnie. Barca nie zdołała jednak dominacji przekuć w wysoką zdobycz bramkową, do przerwy padła tylko jedna bramka. Ustawiona plecami do bramki Ewa Pajor w 24. minucie dograła do Claudii Piny na granicy pola karnego, a ta wpakowała piłkę precyzyjnie przy bliższym słupku.
Dla kapitanki reprezentacji Polski była to pierwsza asysta w rozgrywkach pucharowych w Hiszpanii, choć wcześniej miała już dziewięć goli w Pucharze Królowej. Szkoda braku kolejnych bramek w pierwszej odsłonie, ponieważ druga część meczu zdecydowanie się wyrównała. Atletico nie tylko miało swoje okazje, ale i doczekało się nieuznanej bramki w 55. minucie.
Madryckie piłkarki już prawie widziały piłkę w siatce na 20 minut przed końcem, ale lob do pustej bramki skończył się świetnym powrotem bramkarki Caty Call, która końcami palców sparowała piłkę nad poprzeczkę. Kilka minut później o powrocie Atletico nie można było już mówić. Wprowadzona na ostatnie minuty Salma Paralluelo przerzuciła piłkę z prawej strony, a po głowie rywalki futbolówka trafiła na nogę nabiegającej Claudii Piny, która efektownym wolejem przypieczętowała zwycięstwo.
Ewa Pajor zeszła po 83 minutach spędzonych na boisku z jedną asystą. Co prawda ściskaliśmy kciuki za kolejne gole, ale i tak kończy debiutancki sezon z nowym rekordem Barcy. W 46 meczach zdobyła 42 gole i dodała 12 asyst (a 43 gole w 47 meczach, jeśli uwzględnimy Puchar Katalonii).
