Dominująca drużyna Xabiego Alonso, z wyjątkiem Bayernu Monachium, zmiotła do tej pory każdego przeciwnika na swojej drodze. Nic dziwnego, że już na początku pojawiły się niepokojące sygnały dla Werderu Brema.

Victor Boniface umieścił piłkę w siatce w ciągu siedmiu minut, ale - ku uldze kibiców gospodarzy - jego strzał został wykluczony z powodu spalonego. Przyjezdni nie dali się jednak długo powstrzymywać, przełamując impas w ciągu zaledwie 120 sekund od tego uderzenia. Nieprzyjemny cross Jonasa Hofmanna został nieumyślnie skierowany do własnej siatki przez Oliviera Demana, całkowicie myląc bramkarza. Tak Leverkusen wyszło na prowadzenie. 

Dominacja zarówno w posiadaniu piłki, jak i na własnej połowie nie przyniosła Die Werkself wielu szans przez większą część pierwszej połowy. Ich potencjał przed bramką nigdy nie może jednak być kwestionowany i na półmetku podwoili swoją przewagę. Podanie Piero Hincapie w 43. minucie zostało sprytnie odbite przez Boniface'a, a nadbiegający Jeremie Frimponmg strzelił do bramki po raz drugi tego popołudnia.

Przed podopiecznymi Ole Wernera stało teraz nie lada zadanie, jeśli chcieli cokolwiek wynieść z tego starcia i wydawało się, że Werder zmniejszył zaległości w doliczonym czasie gry za sprawą Marvina Duckscha. Tyle że jego uderzenie zostało wykluczone po minimalnym spalonym. W ofsajdach remis, ale w golach Werder miał wciąż 0:2.

Ta marginalna decyzja przeciwko nim zdawała się odebrać cały wiatr z żagli gospodarzy, którzy walczyli o przebicie się przez obronę Leverkusen, gdy mecz wszedł w końcową fazę. Rywalizacja o punkty zakończyła się, gdy Alejandro Grimaldo, najlepiej strzelający obrońca w tradycyjnej pierwszej piątce lig europejskich, zdobył trzecią bramkę dla Bayeru, całkowicie zaskakując linię obrony Bremy. 

Nieposkromiona drużyna Alonso kontynuuje swój marsz w kierunku zdobycia pierwszego w historii tytułu. Bayern Monachium jak dotąd jest jednak na tyle solidny, że Leverkusen ma tylko dwa punkty przewagi nad aktualnymi mistrzami.