Ruch Chorzów - Stal Rzeszów (4:0)
Na Stadionie Śląskim pojawiło się niecałe 9 tysięcy widzów, co nie dziwi w kontekście ostatnich wyników Ruchu i daty meczu. Ale obecni bawili się doskonale, bo Niebiescy zafundowali im ofensywną ucztę. Już po kilkunastu sekundach Patryk Szwedzik wrzucił piłkę z lewej flanki do Mateusza Szwocha, który zgasił klatką piersiową i huknął przy słupku. A po chwili swojego gola miał sam Szwedzik, który okazał się głównym bohaterem środy.
Zaczął od tafienia na 2:0 już po dwóch minutach spotkania, korzystając z dogrania Tomasza Bały. Rzeszowianie jakby dostali obuchem, nie byli w stanie się pozbierać przez długi czas. Niebiescy dyktowali warunki i szukali kolejnej bramki, dominując w rozgrywaniu piłki i tworzonych okazjach.
Kolejny wybuch radości przyszedł dopiero w drugiej połowie, a bohaterami byli znów Bała z asystą i Szwedzik z golem w 55. minucie. 23-latek skompletował hat-tricka osiem minut później i rzeszowianie pozostali na łopatkach już do końca, bez nadziei na zmianę wyniku. Śląski zagotował się jeszcze w 90. minucie, gdy Szymon Karasinski dodał piąte trafienie, jednak jego gol został unieważniony.

Chrobry Głogów - Śląsk Wrocław (1:2)
Derby Dolnego Śląska w Głogowie mogły przedłużyć serię wrocławskiego Śląska bez porażki do czterech meczów i dać miejsce nawet na podium Betclic 1. Ligi. Wojskowi zaczęli zdecydowanie odważniej i gospodarze mieli problem z wypychaniem ich z własnej tercji. Stopniowo Chrobry okrzepł i w 14. minucie głową strzelał Bartolewski, a Szromnik z trudem wykonał świetną interwencję.
To był sygnał do ataku dla miejscowych, którzy przejmowali kontrolę i tylko indywidualny błąd Myrosława Mazura przerwał ich starania. Obrońca z Ukrainy minął się z piłką bitą z połowy Śląska, do futbolówki dopadł Damian Warchoł i sam na sam pokonał Arndta. Chrobry szukał wyrównania i Bartlewicz był o włos w 31. minucie, gdy z 14 metrów strzelał, a Szromnik sparował piłkę na poprzeczkę. Moment później Guercio wybijał strzał Grzelaka z podobnej pozycji.
Wydawało się, że jeden gol do przerwy to wszystko, na co można liczyć. Tymczasem w pierwszych doliczonych sekundach Guercio z prawej przerzucił miękko piłkę na drugą stronę bramki, gdzie Warchoł główką po koźle znów zmieścił piłkę w bramce. Głogowianie mogli być wściekli, bo po dwóch ciosach powrót wydawał się już mało realny. Przełom przyszedł dopiero na 20 minut przed końcem, gdy analiza VAR przyznała karnego Chrobremu za kontakt ręki Guercio z piłką. Mazur zrehabilitował się za błąd i dał gola kontaktowego. Końcówka kosztowała ogrom nerwów trenera Ante Simundzę, ale udało się dotrwać do ostatniego gwizdka.

Polonia Bytom - Pogoń Grodzisk Mazowiecki (3:0)
Mecz na maleńkim stadionie w Bytomiu przyszedł w wyjątkowo trudnym momencie: Polonia miała trzy mecze bez gola i punktu z rzędu. Do tego przyjechał drugi z beniaminków, który był sensacją początku sezonu. Fani Polonii mogli jednak świętować błyskawicznie: po dwóch minutach dośrodkowanie z prawej posłał Sarmiento i Konrad Andrzejczak przeciął lot piłki. Wymarzone otwarcie szło w parze z konsekwentną obroną, a zawodnikom Pogoni wyraźnie brakowało jakości w tercji rywala.
Im bliżej przerwy, tym więcej z gry mieli bytomianie i ten trend utrzymał się po zmianie stron. Gospodarze dojrzale zarządzali meczem i szukali kolejnych trafień. Znaleźli w nieoczekiwanych, choć dobrze w Polsce znanych okolicznościach. W 79. minucie Tomasz Gajda oddał centrostrzał w pole karne, piłka minęła tłum przed bramką i od słupka ugrzęzła za linią.
Teraz utrata punktów wydawała się nierealna i wysiłki Pogoni ograniczyły się do ustrzelenia poprzeczki przez Mateusza Szczepaniaka w 90. minucie. Gdy piłka ruszyła w drugą stronę, Polonia dobiła gości uderzeniem Oliwiera Kwiatkowskiego pod samą poprzeczkę już w doliczonym czasie.
