Niedzielny mecz Fortuny Dusseldorf w Paderborn miał bardzo wysoką stawkę dla obu zespołów: zwycięzca mógł liczyć na doskoczenie do podium, a gospodarze mieli nawet szansę na nie wejść. I wyraźnie pokazywali od pierwszej minuty, że taki jest ich plan. Szczególnie Adriano Grimaldi raz za razem atakował bramkę Kastenmeiera, choć w większości niecelnie.
Sprawdź szczegóły meczu Paderborn - Fortuna

Niemal cała połowa upłynęła na jednostronnej grze, a Fortuna i jej napastnik Dawid Kownacki nie mieli z gry prawie nic. Wszyscy znamy jednak mecze, w których jedni grają, a drudzy strzelają. Tak właśnie było, gdy akcja prawą stroną Fortuny dała przerzut do Kownackiego po lewej stronie pola karnego. Zamiast strzelać z ostrego kąta, Polak dograł do Danny’ego Schmidta, który szczupakiem wyskoczył do główki i nie dał szans bramkarzowi gospodarzy.
Do szatni to goście schodzili zadowoleni, a po powrocie widowisko przyniosło kontynuację dynamiki: Paderborn zaczęło lepiej i straciło bramkę. Imponującego gola po kilku minutach drugiej połowy zdobył Matthias Zimmermann, pakując piłkę do siatki od poprzeczki. Tyle że sędzia użył już gwizdka, by pokazać rzut karny. Gol się nie liczył, ale liczyła się okazja Dawida Kownackiego z 11 metrów, którą pewnie wykorzystał.
Polski napastnik miał już gola i asystę, choć Fortuna grała naprawdę słabo, a i on niewiele wcześniej pokazywał. Za to chwilę po bramce mógł mieć drugą, gdy postraszył Riemanna strzałem z 56. minuty. Gdy po godzinie gry czerwoną kartkę dostał Santiago Castaneda, mecz wydawał się rozstrzygnięty, ale gospodarze w 10 pokazali wielki charakter i w 78. minucie Ilyas Ansah dał gola na 1:2. To uskrzydliło Paderborn i Fortuna broniła się chwilami desperacko.
Goście dowieźli wygraną i awansowali na 4. miejsce w tabeli. Kownacki kończy niedzielny mecz z poprawionym bilansem sezonu, ma już 12 goli i 5 asyst w sezonie ligowym 2024/25.
