Napoli coraz bliżej celu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Napoli coraz bliżej celu

Napoli coraz bliżej celu
Napoli coraz bliżej celuPAP
Piłkarze Napoli pokonali Atalantę Bergamo 2:0 w 26. kolejce Serie A i umocnili się na prowadzeniu w tabeli włoskiej ekstraklasy. Walczący o pierwszy od 33 lat tytuł zespół Piotra Zielińskiego i Bartosza Bereszyńskiego ma już 18 punktów przewagi nad wiceliderem Interem Mediolan.

Neapolitańczycy przed tygodniem potknęli się w meczu z Lazio (0:1), ale w sobotę wrócili na zwycięską ścieżkę, choć piłkarze Atalanty Bergamo długo się bronili.

Prowadzenie dla miejscowych uzyskał w 60. minucie Chwicza Kwaracchelia. 22-letni Gruzin, który jest odkryciem tego sezonu i dzięki dobrym występom zwrócił na siebie uwagę największych klubów Europy, zdobył 11. gola w sezonie. Jego dorobek uzupełnia osiem asyst. W końcówce wynik ustalił reprezentant Kosowa Amir Rrahmani.

Zieliński tradycyjnie wyszedł w podstawowym składzie i grał do 66. minuty. Bereszyński był rezerwowym.

Napoli, czekające na trzeci w historii tytuł mistrzowski od "ery Diego Maradony", z 26 meczów w Serie A wygrało 22, dwa zremisowało i doznało tylko dwóch porażek. Dzięki temu zbudowało już 18-punktową przewagę nad Interem Mediolan. W sobotni wieczór na drugą pozycję może awansować Lazio, ale warunkiem jest pokonanie na wyjeździe Bolonii, z Łukaszem Skorupskim w bramce.

"Napoli znowu na właściwym kursie. Inter już minus 18. Odliczanie do scudetto trwa" - napisała tuż po końcowym gwizdku "La Gazzetta dello Sport".

Wicelider Serie A, podobnie jak drużyna trenera Luciano Spallettiego, szykujący się do rewanżu w 1/8 finału Ligi Mistrzów, już w piątek niespodziewanie przegrał z "polską" Spezią 1:2.

Heat mapa - Chwicza Kwaracchelia
Heat mapa - Chwicza KwaraccheliaOpta/AFP

Jednym z bohaterów spotkania był Bartłomiej Drągowski. W 13. minucie sędzia Livio Marinelli po analizie VAR podyktował "jedenastkę" dla gości, ale polski bramkarz wyczuł intencje argentyńskiego mistrza świata Lautaro Martineza i obronił jego uderzenie, a później jeszcze wielokrotnie ratował z opresji swój zespół.