Więcej

Majchrzak kończy swój najlepszy występ w Wielkim Szlemie na czwartej rundzie

Majchrzak kończy swój najlepszy występ w Wielkim Szlemie na czwartej rundzie
Majchrzak kończy swój najlepszy występ w Wielkim Szlemie na czwartej rundziePhoto by DAN ISTITENE / GETTY IMAGES EUROPE / Getty Images via AFP
Kamil Majchrzak pierwszy raz w karierze doszedł w turnieju wielkoszlemowym do czwartej rundy. Od awansu do ćwierćfinału dzielił go jeden mecz, ale Karen Chaczanow postawił dziś przed nim zbyt trudne warunki. Rosjanin kontrolował spotkanie i wygrał 6:4, 6:2, 6:3.

Majchrzak wszedł w mecz bardzo obiecująco, ponieważ wygrał swojego gema serwisowego do zera i pewnie zameldował się tym samym na korcie. Chaczanow szybko złapał jednak wiatr w żagle, również popisał sie dużą pewnością na linii serwisowej, a następnie kontynuował agresywną grę, wywalczył sobie dwa break pointy, z których jednego wykorzystał i bardzo szybko zyskał przewagę przełamania. 

W dalszej fazie pierwszego seta gra była mocno wyrównana, ponieważ na korcie dominowali serwujący zawodnicy. Polak zaczął pojawiać się przy siatce, korzystał ze skrótów, a także kończył akcje efektownymi wolejami. Rosjanin prezentował się za to bardzo solidnie w dłuższych wymianach i potrafił zaskakiwać Majchrzaka celnymi uderzeniami blisko linii lub w same narożniki kortu, głównie z bekhendu. 

Ostatecznie nadszedł dziesiąty gem, w którym Chaczanow serwował po zwycięstwo w pierwszym secie. Nie przyszło mu ono łatwo, ponieważ Polak wygrał bardzo ważną i efektowną wymianę pójściem do siatki na wynik 30-30. Rywal mógł więc poczuć małą presję, ale finalnie nie wypuścił seta z rąk - wykorzystał drugą piłkę setową w grze na przewagi przez uderzenie Polaka w siatkę.

Niestety początek drugiej odsłony spotkania był niemal kopią z początku pierwszego seta. Majchrzak go zaczynał, wygrał swoje podanie, ale już w trzecim gemie dał rywalowi break pointa, zagrał w siatkę i Rosjanin miał prowadzenie z przewagą przełamania. 

Chaczanow grał niezwykle prosto i skutecznie. Wybierał sprawdzone rozwiązania, jego pierwszy serwis był bardzo trudny do odbioru, a w dłuższych wymianach częściej popisywał się udanymi winnerami niż niewymuszonymi błędami. Szczególnie imponował jego bekhend po linii, którym zyskał bardzo dużo punktów i podcinał skrzydła rywalowi. 

Druga partia toczyła się jeszcze bardziej pod dyktando Chaczanowa, ponieważ piąty gem przy serwisie Polaka także padł jego łupem - tym razem po autowym zagraniu Majchrzaka. Dopiero co na zegarze minęła godzina gry, a na tablicy wyników już mieliśmy 6:4, 6:2 dla gracza rozstawionego w Wimbledonie z 17. numerem. 

Niestety trzeci set, a przynajmniej jego początek, był kolejną powtórką z rozrywki. Znów zaczynał Majchrzak i znów miał problemy przy stanie 1:1, czyli w nieszczęsnym trzecim gemie seta. Tym razem jednak bronił kolejne break pointy, miał nawet przewagę na zwycięstwo w gemie, ale ostatecznie Chaczanow walczył o swoje i wywalczył kolejne przełamanie w meczu. 

Tym razem jednak Polak zareagował w inny sposób, bo to on zapracował na swoje pierwsze break pointy w meczu. Pojawił się nawet okrzyk bojowy po jego stronie kortu. Niestety jednak przy stanie 15-40 Rosjanin posłał dwa asy serwisowe w centralną część kortu i to on ryknął, motywując się po wyjściu z trudnej sytuacji. Nie uchroniło go to jednak przed kolejnymi problemami, ponieważ Majchrzak zdołał osiągnąć przełamanie powrotne na 2:2. 

Spotkanie zrobiło więc się w tym momencie bardzo wyrównane, ale nie był to najlepszy moment obu zawodników, ponieważ większość punktów zdobywali oni wówczas przez błędy rywali, a nie wygrane przez siebie zagrania. 

W drugiej części trzeciego seta Chaczanow szedł po swoje i mimo że był katowany kolejnymi skrótami pod siatkę przez Polaka, to znów przełamał piotrkowianina w siódmym gemie, a dokończył dzieła w dziewiątym gemie, gdy wygrał do zera w gemie serwisowym Majchrzaka.